- To był najbardziej wzruszający moment, gdy jeszcze nie było zmroku, a wszystkie gardła poderwały się żeby spiewać z Arturem Rojkiem. „I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat”. To było piękne – mówi nam jedna z uczestniczek Juwenaliów, która wprawdzie nie jest już studentką, ale impreza studencka ją zachwyciła. – Przepiękne wydarzenie, dużo ludzi, super – słyszymy.

Szczecińskie Juwenalia to marka sama w sobie. Organizatorzy od lat udowadniają klasę organizując wydarzenie podczas którego line-up muzyczny mógłby skutecznie konkurować z Męskim Graniem, a nawet ogólnopolskimi festiwalami.

W piątek harmonogram muzycznych atrakcji był naszpikowany, a na scenie zaprezentowały się trzy gorące nazwiska polskiej sceny muzycznej. Najpierw owacyjnie przyjęty Artur Rojek, który od momentu odejścia z zespołu Myslovitz z powodzeniem kontynuuje karierę solową. To właśnie wykonanie legendarnej „Długości dźwięku samotności” uznane zostało przez wielu za najpiękniejszy moment wydarzenia. Potem zrobiło się energetycznie za sprawą Mroza, a na koniec zaprezentował się Krzysztof Zalewski, który w Szczecinie bywa dość często.

Publiczność dopisała bardziej niż w czwartek, gdy poza koncertem Ich Troje pod sceną nie było tłoczno.

W sobotę scenę przejmują najpopularniejsi raperzy młodego pokolenia: Chivas, Fukaj, Young Igi oraz Kukon.