Pełen pozytywnej energii występ zobaczyli wszyscy ci, którzy zdecydowali w pierwszy dzień października udać się do Słowianina. Eldo wraz z Danielem Drumzem oraz Tłuste Koty dali koncert pełen energii, niespodzianek i dobrej atmosfery.
Impreza, która od samego początku cieszyła się dużym zainteresowaniem, przyciągnęła do Słowianina rzesze fanów spragnionych dobrego rapu. Niewielka partia dodatkowych biletów, które znajdowały się w kasie klubu rozeszła się błyskawicznie. Lokal był zapełniony do ostatniego miejsca.
Jako pierwszy sceną zawładnął projekt Tłuste Koty. Rymek i DJ Twister zaserwowali zgromadzonym na parkiecie muzykę o bardzo luźnym, skocznym, beztroskim wręcz momentami charakterze. Serwowana przez support twórczość spotkała się z ciepłym odbiorem. Euforię wywołało natomiast pojawienie się na scenie gości, w tym zwłaszcza Łony, którzy wspomogli (bardzo zresztą efektywnie) rozgrzewanie publiki przed Eldoką.
Przerwa, podczas której Daniel Drumz zastąpił za gramofonami Twistera była krótka i już wkrótce rozpoczął się pierwszy koncert z trasy promującej płytę „Zapiski z 1001 Nocy”. Jak to wyglądało? Wyglądało bardzo ciekawie, set był mocno zróżnicowany. L zaserwował, w bardzo wyważonych proporcjach, materiał stanowiący przekrój swojej kariery. Nie zabrakło wersów należących do Grammatika, wszystkie solówki Leszka również znalazły swoje miejsce w repertuarze, który raper zdecydował się zaprezentować tego wieczora. Atmosfera była taka, że bez różnicy wydawało się być to, co następnego nawinie gwiazda wieczoru. Wszystkie kawałki zostałyby przywitane entuzjastycznym aplauzem. Najlepiej przyjęte zostały numery z „Eternii” i zamykające występ „Nie Pytaj O Nią” oraz „Pożycz Mi Płuca”.
Osobny akapit należy się przerywnikom i zachowaniu scenicznemu warszawiaka. 31-latek był bardzo rozmowny, a interakcja z publicznością określona powinna być jako wręcz wzorowa. Sporo czasu poświęcił na rozważania na temat tego, co rozumie przez dobry, światowy hip-hop. Przemyślenia te ilustrowane były fragmentami utworów takich ikon jak choćby Gang Starr, czy Big L. Nie zabrakło również odpowiedzi na prośby o zagranie konkretnego kaawłka, niestety zawsze negatywnych. Dużą owację zebrał apel o nie tykanie dopalaczy. Pozbawiony nadęcia, zbędnego patosu, ale na tyle poważny, by mógł zostać wzięty na serio. Warto wspomnieć też o tym, że artysta bardzo dużo czasu poświęcił na rozdawanie autografów już po zakończeniu występu.
Imprezę ocenić należy bardzo pozytywnie. Organizacja stała na należytym poziomie, obsługa była dla ludzi, nie przeciwko nim. Dowodem na to może być choćby opóźnione rozpoczęcie koncertu przez wzgląd na tłok, jaki zrobił się na bramce. Obyło się bez skandali, odbiorcom zaserwowano natomiast bardzo solidną porcję bardzo dobrej muzyki. Pozostaje mieć nadzieję, że Eldoka częściej będzie gościł w naszym mieście.
Komentarze
1