Baśnie tysiąca i jednej nocy, to już nie tylko zbiór powieści, legend, ale i atmosfera, którą da się poczuć w nowo otwartym Shisha Club na szczecińskim podzamczu. Słodki dym unoszący się w powietrzu, „arabscy szejkowie”, orientalny taniec w rytm poruszającej wyobraźnie muzyki - to wszystko zamknięte w eleganckim lokalu, który od środy (20.01.2010) oferuje swe usługi szczecinianom

Jak wiadomo początki nie są łatwe, co dało się odczuć na otwarciu „1001 Nights”. Problemy techniczne z muzyką, niewystarczająca ilość kart menu i za niska temperatura w pomieszczeniu, to niektóre z minusów, jakie dało się zaobserwować „gołym okiem”, ale na rekompensatę nie trzeba było długo czekać. Przybyli goście dostali darmowy poczęstunek, który idealnie wpasował się smakiem w egzotyczny klimat tego wieczoru, a debiutancka trema kelnerek nadrabiana stylizacją, dodała uroku całemu wydarzeniu. Miejmy jednak nadzieję, że wszelkie niedociągnięcia zostaną dopracowane, bowiem, oferta tego lokalu nieco różni się od pozostałych i dobrze byłoby, gdyby wszystko było tak, jak być powinno, by zaspokoić potrzeby klientów.

Niebywałą atrakcją wieczoru i tym, co na stałe ma wyróżniać ten lokal na tle pozostałych był przede wszystkim pokaz belly dance (z ang. taniec brzucha), który z natury jest miły dla oka, nawet tego damskiego. Dla miłośników tej formy tańca, którzy nie koniecznie muszą go uprawiać, a wręcz wolą po prostu nacieszyć nim oko, mam dobrą wiadomość, bowiem tancerka umilać będzie gościom czas w każdy czwartkowy, piątkowy i sobotni wieczór.

Bogate menu, przystępne ceny, dobra lokalizacja, orientalna atmosfera na pewno znajdzie swych adoratorów wśród mieszkańców naszego miasta. Niemniej jednak, nie mnie oceniać jakość tego miejsca, aczkolwiek niezwykle miło było w mroźny wieczór, choć na chwilę przenieść się w te ciepłe, arabskie klimaty. Podobne wrażenia odniosła Agnieszka, która przyszła na otwarcie z przyjaciółmi: 

Cieszę się, że Szczecin otwiera się na nowe doznania kulturowe. Shisha bar jest dobrym miejscem na odprężenie się po całym dniu pracy...Aczkolwiek brakuje mu jeszcze kilku drobnych rzeczy organizacyjnych i mam nadzieje, że w krótkim czasie zostaną naprawione... Myślę, że od czasu do czasu będzie warto tam posiedzieć, przy shishy.

To już drugi lokal tego typu w naszym mieście. Co ukazuje, że zapotrzebowanie na tego typu „zapożyczenia” kulturowe jest i mam nadzieję, że będzie stale rosło - niech się u nas dzieje.