Przekopanie Wyspy Grodzkiej i podział jej na dwie części, zasypanie fragmentu Duńczycy, a co za tym idzie zrobienie grobli pomiędzy cyplem Łasztowni a północną częścią wyspy, co da Szczecinowi dwanaście "dziewiczych" hektarów pod inwestycje, a także nabrzeża, w tym jedno dla największych wycieczkowców i żaglowców świata z widokiem na Wały Chrobrego. Taką rewolucję na Odrze proponuje Jan Dębski – prezes fundacji "Moja Łasztownia". Czy jest realna?
Podczas niedawnego spotkania Salonu Morskiego w Business Club Szczecin były dyrektor Żeglugi Szczecińskiej, portowiec i pasjonat historii miasta Jan Dębski przedstawił publicznie swoją wizję i wzbudził entuzjazm wśród zgromadzonych słuchaczy. Wśród nich byli także prezydent Piotr Krzystek, wiceprezydent Krzysztof Soska oraz dyrektor Urzędu Morskiego Andrzej Borowiec. Koncepcja Dębskiego przypadła im do gustu, co dobrze jej wróży, choć na pełną jej realizację potrzeba lat.
Niemcy mieli podobne wizje
Spotkaliśmy się z Janem Dębskim w jednej ze szczecińskich kawiarni. Uprzejmy starszy pan z entuzjazmem opowiedział nam o swojej wizji. Choć lubimy takie historie, pomysł nie narodził się w mgnieniu oka. Takie koncepcje potrzebują czasu. Wszystko zaczęło się od zbierania materiałów do dzieła życia dyrektora – monografii poświęconej dziejom portu szczecińskiego i Łasztowni. Jan Dębski chcąc uatrakcyjnić swoją książkę zapoznawał się z różnymi, przedwojennymi propozycjami rozwoju portu szczecińskiego lansowanymi przez ówczesnych kupców. Wiele z tych planów, sprzed I wojny światowej, zakładało budowę portu handlowego w rejonie Łasztowni. I choć były zdecydowanie odmienne od tego, co Dębski obecnie proponuje, zainspirowały go do stworzenia swojej własnej koncepcji budowy portu pasażerskiego, gdyż tamte dotyczyły przeładunków i składowania towarów.
Nie tylko widok z Łasztowni na Wały Chrobrego
Kolejnym krokiem do narodzin wizji było nawiązanie współpracy z Laurą Hołowacz – pomysłodawczynią renowacji "Starej Rzeźni" i inspiratorką wielu wydarzeń, które mają i miały tam miejsce. Od momentu, kiedy działam z panią Laurą (…) zacząłem się interesować Łasztownią jeszcze inaczej. Nie chciałem, żeby przeobraziła się w plac, na którym budowlańcy będą sobie budować, to na co będą mieli ochotę. Obawiałem się kakofonii kolorów, stylów i pominięcia podstawowej rzeczy – zachowania architektury krajobrazu. Postawienie przysłowiowych bloczków między istniejącymi obiektami Starówki a Duńczycą byłoby zbrodnią dla tego obszaru. I swoimi uwagami podzieliłem się zarówno z architektem miasta (…) jak i radnymi. Przestrzegłem, aby nie postępować zbyt pochopnie. Czasem lepiej jest poczekać. Tu przecież nie chodzi tylko o widok z Łasztowni na Wały Chrobrego, ale i o odwrotną sytuację: z Wałów Chrobrego na Łasztownię – opowiada prezes.
Wizja narodziła się w Gdyni
Do stworzenia proponowanej wizji zainspirowały Jana Dębskiego również wyjazdy do Gdyni. Spacerując po skwerze Kościuszki i idąc w kierunku zacumowanych przy nabrzeżu jednostek "Błyskawica", "Dar Młodzieży", nasunął mi się pomysł, żeby połączyć Łasztownię z Wyspą Grodzką i stworzyć miejsce, gdzie może przypłynąć wiele dużych, ciekawych statków, gdzie jest też miejsce na mniejsze jachty, ale także po prostu na rozrywkę, spacery, na podziwianie zarówno żaglowców, jak i samego miasta oraz portu – opowiada mój rozmówca.
Grobla zamiast mostu
Z planów zagospodarowania wynikało, że miasto planuje połączyć jeszcze jednym mostem Łasztownię, czyli Nabrzeże "Starówka" z Wyspą Grodzką, gdzie następnie planowano stworzenie ośrodka kulturalnego np. budowę nowego teatru. Prezesowi nie spodobał się pomysł tego mostu. Zwłaszcza, że nie miał być zwodzony, co spowodowałoby, że jachty musiałyby zawracać na Duńczycy. A można przecież tak usytuować przekop Wyspy Grodzkiej, że problem zawracania właściwie przestaje istnieć. Dzięki niemu jacht może opłynąć Wyspę Grodzką dookoła. Otwiera to możliwości dla parad statków podczas imprez w rodzaju Dni Morza – przekonuje Dębski. Co więcej poprzez usypanie grobli między Łasztownią a Wyspą Grodzką i usytuowanie tam głębokiego nabrzeża pozwoli na przypływanie do Szczecina największych statków pasażerskich i żaglowców świata, gdyż nie wszystkie mogą cumować przy Wałach Chrobrego. Obecne zanurzenie oscyluje tam około 6 metrów, a tak duże jednostki potrzebują głębokości rzeki nawet do poziomu od 8 do 10 metrów.
Co powstanie na 12 hektarach?
Dębski wylicza kolejne zalety swojej wizji. Dzięki podzieleniu Wyspy Grodzkiej na dwie części i stworzenia grobli z urobku, miasto uzyskałoby aż 12 dodatkowych hektarów terenów inwestycyjnych – dodaje. Co powinno powstać na tym obszarze? Pomysłów jest mnóstwo. Tam powinno powstać to, czego oczekują turyści i mieszkańcy. Oczami wyobraźni widzę tam przede wszystkim centrum kulturalne, Muzeum Morskie, galerie sztuki, restauracje, kawiarnie, hotel podświetlony niczym ogromna latarnia morska, księgarnie, kwiaciarnie oraz inne usługi, a nawet mieszkania – wylicza Dębski. Dyrektor jest również przekonany, że do tego czasu powstanie już Most Kłodny oraz nowa droga biegnąca przez Łasztownię, dzięki którym będzie można szybko dostać się z jednej strony Odry na drugą. Część przemysłowa np. chłodnie byłyby już oddzielone od reszty Łasztowni.
Nie od razu Rzym zbudowano
Dębski pozostaje przy tym realistą. W końcu nie od razu Rzym zbudowano. Proponowana koncepcja nie zostanie prędko zrealizowana. Widzę to w kilku, kolejnych etapach. Najpierw nastąpiłoby połączenie Łasztowni z Wyspą Grodzką. W wyniku tych prac powstałoby na początku miejsce na duże imprezy plenerowe: Juwenalia, targi, zjazdy miłośników różnego rodzaju motoryzacji, wesołe miasteczko. Nowe budowle powstałyby później – proponuje dyrektor. O tym, że jego koncepcja jest do zrobienia przekonuje go stanowisko hydrotechnika inż. Andrzeja Kocewicza, który po analizie możliwości technicznych realizacji wizji, stwierdził, że jest to możliwe i że nie będzie to specjalnie kosztowne.
Co w najbliższej przyszłości czeka Łasztownię?
Jan Dębski oczekuje na inne, alternatywne pomysły zagospodarowania tych terenów. Niedługo, w Starej Rzeźni odbędzie się wystawa prac studentów z Brukseli przedstawiająca ich wizję zagospodarowania Łasztowni. Odbędzie się ona prawdopodobnie na przełomie czerwca i lipca. Być może któryś z młodych architektów pokaże podobną koncepcję do mojej – gdyba prezes. Duże nadzieje wiąże również z ogłoszeniem na przełomie lat 2016 i 2017 międzynarodowego konkursu architektoniczno-urbanistycznego na Łasztownię, Kępę Parnicką oraz Wyspę Zieloną. Oprócz konkursu architektonicznego Łasztownię w najbliższym czasie czeka również przebudowa bulwarów nadodrzańskich. Remont nabrzeży zakończyć ma się przed imprezą Tall Ships Races w 2017 roku.
Komentarze
0