Jam The Club Tour to trasa zespołów L.Stadt i D 4 D, która rozpoczęła się 21 listopada w Białymstoku.Wczoraj (11 grudnia) obie te grupy kontynuując objazd naszego kraju dotarły do szczecińskiego “Słowianina”

Na scenie pierwsi zjawili się łodzianie z L.Stadt , którzy otworzyli występ utworem “Puppet song no 1” z niedawno wydanej płyty “EL.P”. Z  niej przede wszystkim pochodziły numery, które wybrali tego wieczoru do swej set listy. Dobrze już znany “Death Of A Surfer Girl” “Fashion Freak”, “Ciggies”(poprzedzony zapowiedzią lidera zespołu - Łukasza Lacha na temat nałogów), “Jeff”, “Mumms Attack” czy “Smooth” to kolejne numery, które m.in. wykonali.
Do pierwszej swej płyty wracali sporadycznie i zwykle prezentowali te kompozycje w odmiennych od oryginału wersjach (przykładem był choćby “March”) Publika domagała się przeróbki piosenki Johna Portera “Ain’t Got My Music” i “Londynu (właśnie z debiutu), ale mimo, że zespól ich nie zagrał to zaprezentował się bardzo korzystnie. Z powodu braku klawiszy brzmienie było bardziej oszczędne, ale nie pozbawione na pewno interesujących barw (bliskie momentami do dokonań Jesus And Mary Chain) Nowy perkusista L.Stadt – Piotr Gwadera grał dopiero trzynasty koncert, ale poradził sobie bardzo dobrze. W sumie zadowoleni byli chyba wszyscy, a Łukasz obiecał, że jeszcze do Szczecina wrócą


D 4 D (znani bardziej jak Dick 4 Dick) również niedawno przedstawili światu swój nowy album (zatytułowany “Who`s Afraid Of”). Został nagrany w odmienionym składzie. Obok założycieli grupy Michała Skroka (Bunio) i Krystiana Wołowskiego(Goodboy Khris) oraz obecnego od poprzedniej płyty - Jacka Frąsia (znanego z CKOD), muzycznie ukształtował go także Tomek Ziętek (Baron Baye) wcześniej udzielający się np. w Loco Star, czy Pink Freud. Panowie przywieźli do Szczecina pastelowo-kosmiczne wizualizacje, a zaczęli swój koncert od “Smells Like A Young God" czyli kawałka z tej wspomnianej, świeżej jeszcze płyty. W tym wypadku mieliśmy do czynienia aż z dwoma keyboardami, tak więc oczywiście “faktura” dźwiękowa była zdecydowanie bardziej syntetyczna, co jednak nie znacczy, że Dicki tylko odtwarzali zaprogramowany repertuar. Zwłaszcza Krystian dobrze się bawił zachęcając publikę do aktywności. Z nowej płyty zagrali jeszcze np. "Love Is Dangerous" ( i to dwa razy, bo jak stwierdzili pierwsze podejście nie było tym, co zamierzali), "Don`t Park In The Dark" oraz bardzo melodyjny"Your Sweet Feet". Ze starszych piosenek zaproponowali m.in. hitowy “Another Dick”. W sumie wypadli znacznie lepiej niż rok temu wc Can-Canie (kiedy towarzyszyli na trasie Gabie Kulce i Czesławowi) a wielu widzów wytańczyło się do woli ...