W Dolinie Dolnej Odry znaleźć można jedną z najważniejszych ostoi grzybieńczyka wodnego w kraju, rośliny wpisanej do Polskiej Czerwonej Księgi gatunków zagrożonych. Jak wskazują przyrodnicy, poprzez prace regulacyjne na rzece istnieje duże ryzyko zniszczenia siedlisk. Dodatkowa inwentaryzacja populacji tej rzadkiej rośliny nie rozwiała wątpliwości, a wręcz je spotęgowała. Czy podszczecińskie wody będą miejscem przyrodniczej afery?

Inwestycja związana z regulacją Odry może się stać frontem walk pomiędzy miłośnikami przyrody a Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie, które jest głównym podmiotem odpowiedzialnym za krajową gospodarkę wodną. Według założeń, Wody Polskie odpowiedzialne są za ochronę przed powodzią i suszą, usługi wodne oraz zarządzanie środowiskiem wodnym. To ostatnie szczególnie boli ekologów, którzy wskazują na problem zagrożenia rzadkiej rośliny, grzybieńczyka wodnego, mającego swoją kluczową ostoję w Dolinie Dolnej Odry.

- Populację grzybieńczyka wodnego wykryliśmy podczas kilkudniowego spływu w ramach oddolnej akcji i prywatnego budżetu – mówi ornitolog, dr Dominik Marchowski z Polskiej Akademii Nauk. - W efekcie zlokalizowaliśmy 57 stanowisk tego zagrożonego gatunku. W tym samym czasie eksperci od inwentaryzacji działający na zlecenie inwestora wykazali tylko jedno takie stanowisko – wspomina zszokowany.

Przyrodnicy z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego zaalarmowali inwestora, a ten – jak twierdzą – przeprowadził naprędce dodatkową inwentaryzację grzybieńczyka, która wykazała mniejszą liczbę stanowisk na obszarze planowanych prac niż wykazana przez zespół przyrodników. Według nich, na błędy miała wpływ źle przyjęta metodyka inwentaryzacji:

- Wykonano ją w nieodpowiednim terminie, od 25 października do 10 listopada, czyli poza okresem kwitnienia grzybieńczyka wodnego przypadającego od czerwca do września – komentuje Dominik Marchowski. - Ponadto inwentaryzację na większości obszaru przeprowadzono metodą obserwacjiz brzegu zamiast optymalnej w dolinie rzeki metody ze środka pływającego, która pozwala na spenetrowanie miejsc niedostępnych z brzegu – komentuje.

Inwestor, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Szczecinie, planuje wykonanie prac modernizacyjnych na Odrze granicznej w celu zapewnienia zimowego lodołamania – tłumaczy rzecznik prasowy RZGW w Szczecinie, Michał Kaczmarek. Zapytany o sposób inwentaryzowania grzybieńczyka wyjaśnia:

- Jeden odcinek badawczy przepłynięto łodzią, użycie której jednak, pomimo niewielkiego jej zanurzenia powodowało brak możliwości wpłynięcia lub trudności, także w kwestii bezpieczeństwa, przy wpływaniu w pola międzyostrogowe, co mogłoby skutkować ominięciem poszukiwanych zbiorowisk i niewłaściwą, nieprecyzyjną oceną – wyjaśnia szczegółowo Michał Kaczmarek. - W związku z tym zdecydowano o pieszej inwentaryzacji poprzez brodzenie w wodzie. Taka metoda zapewniła dużą precyzję, także ze względu na to, że z uwagi na wymagania siedliskowe grzybieńczyka wodnego, większość jego skupisk zlokalizowana była w bliskiej odległości od brzegu. Dzięki temu brodzenie w wodzie wzdłuż brzegu wykluczyło praktycznie możliwość pominięcia tej rośliny.

Dodaje, że znane stanowiska na Odrze granicznej ograniczały się zaledwie do kilku miejsc, w których w większości jednak zanikły. Przyznaje, że w ostatnim czasie odnajdywanie grzybieńczyka wodnego na Odrze w postaci pojedynczych stanowisk było wskazywane jako element potencjalnej rekolonizacji o dużej wartość przyrodniczej i traktowane było jako… ciekawostka przyrodnicza.

Według przyrodników skupionych wokół Koalicji Ratujmy Rzeki, przykład grzybieńczyka wodnego w rejonie Szczecina to jedynie czubek góry lodowej, ogromna inwestycja finansowana z pożyczki od Banku Światowego podzielona jest na kilka części. Ekolodzy, ale też duża część społeczeństwa niezwiązana bezpośrednio z ochroną przyrody, nie godzą się na finansowanie tego przedsięwzięcia z ich pieniędzy, ponieważ trzeba będzie je zwrócić z naszych podatków. - Jeśli rzeczywiście inwestycja miałaby by być pomocna w ochronie ludzi przed powodzią, to nikt by się nie zastanawiał, trzeba by było ją przeprowadzić – komentują przyrodnicy.

Zobacz też:

Wody Polskie uspokajają: Inwestycja prowadzona z dbałością o środowisko