Wczoraj w "Słowianinie" rządził thrash metal! Trzy zespoły reprezentujące ten gatunek zagrały na scenie klubu dla około setki widzów. I choć głównym punktem programu był amerykański Hirax, to warto było zobaczyć także supporty.
Dla pierwszego z nich czyli szczecińskiego Frenatrona był to niewątpliwie najważniejszy występ w historii grupy. Wykorzystali swój czas maksymalnie, grając nie tylko własne numery, takie jak flagowy "We Are Frenatron", ale też znane kompozycje z dorobku Venom czy Slayera. Rolę otwieracza wypełnili zatem sprawnie.  
 
Według wielu osób to zespół, który zainstalował się na scenie jako drugi, był największą atrakcją imprezy. Niewątpliwie trzy panie tworzące formację Nervosa przyciągały wzrok, a też muza, którą zaaplikowały jest absorbująca. Zwłaszcza grajaca na basie, wokalistka Fernanda Lira, zwracała na siebie uwagę, (także tym, że czesto sięgała po stojacą z tyłu butelkę wina). W dodatku  ubrała na ten wieczór koszulkę Behemotha, a  gitarzystka, Prika Amaral, miała na sobie t-shirt Vadera, tak więc był to ewidentny ukłon w stronę polskiej publiki.
 
Brazylijki zagrały blisko godzinny show. W set liście były zaś takie kawałki jak "Twisted Values" "Into Mosh Pit" czy b.dobrze znany "Death" - utwory  z debiutanckiego albumu "Victim of Yourself", ale też "Masked Betrayer" z demówki wydanej w 2012 roku. Dobre, soczyste brzmienie sprawiło, że numery znane z studyjnych wersji nabrały jeszcze mocy. Ogólnie więc Nervosa przekonała mnie tym występem. Thrash W Brazylii nadal jak widać jest silny, a w wykonaniu takich kobiet zyskuje jeszcze na atrakcyjności!
 
Amerykanie z Hirax weszli na pogrążoną w mroku scenę około 21.20.  Kiedy światła zabłysły zaczął się występ i ostre, thrashowe riffy .....Czarnoskóry wokalista, Katon W. de Pena, Steve Harrison (bas) Lance Harrison (gitara) oraz Mika Vega (perkusja) to aktualny skład grupy, która istnieje od ponad 30 lat, a w ubiegłym roku wydała b.udany album "Immortal Legacy", potwierdzający że ta ekipa jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa... Jednym z pierwszych utworów, jakie panowie zagrali był bardzo dobry "Hellion Rising".
 
Później usłyszeliśmy jeszcze z tego albumu pochodzący "Black Smoke", ale przeważały numery z albumów już bardziej leciwych -  "Baptized By Fire", "Lucifer`s Inferno"(wtedy Katon pokazął diabelskie różki nad głową),"El Rostro de la Muerte". "Hate, fear and power" , "Destroy", "The New Age Of Terror"czy "El Diablo Negro". Kato i jego koledzy świetnie się bawili graniem, biegając po scenie, a publika przyjmowała z ochotą transfer energii jaki aplikował nam zespół.
 
To był intensywny, dość długi występ, w którym Ameryaknie pomieścili większość swych najlepszych utworów, a w dodatku usłyszelismy jeszcze ciekawe przerywniki, chociażby Steve`a, który zagrał solo na basie. W ostatniej części występu uderzyli jeszcze kolejnymi klasykami - "Assassins Of War" i Unleash The Dogs Of War", a potem była szansa na rozmowy z muzykami, zdjęcia, autografy...