Nominowany do Oscara w trzynastu kategoriach, najnowszy film Davida Finchera w ostatnią sobotę został pokazany na specjalnej, przedpremierowej projekcji w szczecińskim Multikinie. Oczywiście sala wypełniła się widzami, którzy chcieli przekonać się czym sobie zasłużył ten właśnie obraz na tak wiele wyróżnień.

David Fincher przyzwyczaił nas głównie  do thrillerów. „Siedem”, „Azyl” czy poprzedni jego film „ Zodiak” – to już uznane tytuły, które zapewniły mu wysoką pozycję w historii współczesnego kina amerykańskiego. Tym razem postanowił zrealizować film niemalże zwykły, obyczajowy. Niemalże, bo jednak historia, którą śledzimy nie jest opowieścią o życiu zwyczajnym. Scenariusz oparty jest na noweli Francisa Scotta Fitzgeralda, pisarza i scenarzysty filmowego, który pracował w Hollywood w latach 20-ych i 30-ych ubiegłego stulecia - dla Metro-Goldwyn Mayer i Twentieth Century Fox. Stworzył przede wszystkim „Wielkiego Getsby`ego” wielokrotnie przenoszonego na ekran filmowy. „Ciekawy Przypadek Benjamina Buttona” także był obiektem zainteresowania scenarzystów i producentów już od wielu lat. Bez wątpienia jest to bowiem temat, który ma w sobie duży potencjał. W latach 90-ych miał podobno zrealizować ten pomysł Steven Spielberg.

Jedna z pierwszych scen filmu Finchera to moment kiedy do Nowego Orleanu zbliża się huragan Katrina, a w jednym z miejskich szpitali kobieta żegna się ze swoją umierającą matką. Daisy prosi córkę by przeczytała jej pamiętnik, który schowała w torbie. Jego autorem jest niejaki Benjamin Button (w tej roli Brad Pitt), który przyszedł na świat w raczej niecodziennych okolicznościach.. Zdarzyło się to ostatniego dnia I Wojny Światowej. W Nowym Orleanie wszyscy cieszyli się ze zwycięstwa Stanów Zjednoczonych, ale ojciec dziecka był zrozpaczony. Na twarzy niemowlaka były bowiem same zmarszczki, a jego matka zmarła przy porodzie. Postanowił go porzucić, a miejscem jakie przypadkowo wybrał były schody domu starców. Brudna pielucha i 18 dolarów – to wszystko co zostawił dziecku Thomas Button, późniejszy wielki potentat w przemyśle guzikowym (zgodnie z nazwiskiem). Jednak chłopiec -staruszek chyba miał szczęście,  bo trafił pod opiekę czarnoskórej Queenie, która stała się jego przybraną matką. Wokół Benjamina wszyscy starzeją się - zgodnie z prawem natury, ale on staje się coraz młodszy i bardziej energiczny. To dar, ale też obciążenie, bo nasz bohater po pewnym czasie uświadamia sobie, że jego los wiąże się nierozerwalnie z żalem niespełnienia.

W roli młodej Daisy wystąpiła Cate Blanchett. Poza tym widzimy też na ekranie m.in. Tildę Swinton i Julię Ormond. Twórcy ściśle współpracowali z firmą Levi`s aby wiernie odtworzyć ubiory z epoki w której toczy się akcja filmu. Nie brakuje w nim także spektakularnych scen z wojny (na morzu), wzruszających rozstań i powrotów. Jest chyba wszystko to, co jest tworzywem dobrze skrojonego hollywoodzkiego produktu. Nie powinien więc  dziwić nas fakt obdarzenia tego obrazu tyloma oscarowymi nominacjami. Spełnia on po prostu standardy, które wciąż decydują o przyznawaniu tych, uznawanych za najważniejsze, nagród w branży filmowej. Jednak brak mu dramaturgicznej mocy wcześniejszych obrazów Finchera. Więcej tu schematów niż zaskoczeń. Na pewno spodoba się tym, którzy polubili innego faworyta Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej - „Titanica” (wyróżnionego przypomnijmy 11 Oscarami). To dobry film, ale ja od tego reżysera oczekiwałem trochę więcej.