Nerwy i emocje były do ostatnich minut. Stali Mielec nie udało się dowieźć remisu z Pogonią. To piłkarze ze Szczecina zdobyli 3 punkty w sobotnim meczu. Natomiast oprócz radości z korzystnego wyniku są też nerwy związane ze zdrowiem podstawowych piłkarzy Portowców. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1 do 0.

To nie był zapierający dech w piersiach wieczór na Stadionie Miejskim w Szczecinie. W sobotnim meczu zobaczyliśmy masę nieudanych zagrań po obu stronach boiska. Portowcy próbowali zaskoczyć przeciwników dośrodkowaniami, natomiast Stal Mielec ustawiała się nisko i liczyła na szybkie kontry.

Patryk Paryzek niewidoczny

Kontuzjowanego Efthymiosa Koulourisa w ataku zastąpił młodzieżowiec Patryk Paryzek. 18-latek miał problemy ze znalezieniem sobie miejsca na boisku. Przyznać też trzeba, że nie otrzymywał wielu podań od kolegów. Paryzek potrzebny był szczególnie w polu karnym rywala. Wszystko „zagrało” pod koniec pierwszej połowy, kiedy głową odegrał futbolówkę Kacprowi Łukasiakowi. Drugi z młodych zawodników Portowców kopnął mocno, ale niestety nad poprzeczką. Trener Jens Gustafsson ma więc na pozycji numer „9” ból głowy. Zdolny Paryzek opuścił boisko w 65. minucie meczu. Na placu gry zastąpił go Adrian Przyborek, który do końca meczu występował za plecami Alexa Gorgona. Doświadczony Austriak pełnił od tego momentu rolę napastnika. Efthymios Koulouris wróci do grania za około 3 tygodnie.

Obudzili się w drugiej połowie

Dużo więcej działo się po zmianie stron. Portowcy zostawili na boisku więcej zdrowia. Intensywność i zaciętość ataków Pogoni Szczecin widać w liczbie rzutów rożnych oraz stałych fragmentów gry. Co więcej, dzięki tej przemianie Stal Mielec popełniła więcej błędów w obronie. Szczecińskiej publiczności nie zawiódł ormiański skrzydłowy Vahan Bichakchyan. Reprezentant swojego kraju kilkukrotnie postraszył bramkarza gości Mateusza Kochalskiego.

Już w czwartej kolejce tego sezonu Ekstraklasy się we znaki Pogoni Szczecin dała „krótka” ławka rezerwowych. Wobec kontuzji, urazów i nieobecności Grosickiego, Koulourisa, Malca oraz Loncara granatowo-bordowym brakowało jakości, szczególnie w ataku. Rajdy skrzydłami i agresywne dośrodkowania w pole karne, które były znakiem rozpoznawczym Pogoni Szczecin, w sobotnie popołudnie wyglądały na mniej jakościowe. Wiele razy w pole karne dośrodkowywał z prawej strony obrońca Linus Wahlqvist, jednak podania te były najczęściej niecelne.

Gorgon ze złotą bramką

34-latek wykorzystał dośrodkowanie Joao Gamboa w 85. minucie i głową umieścił piłkę w siatce. Było to 16. trafienie tego zawodnika w granatowo-bordowych barwach. Trener Jens Gustafsson zdecydował się po tej bramce na defensywne zmiany. Bichakchyana zastąpił Wojciech Lisowski, a więc skrzydłowego zmienił środkowy obrońca. Do końca sobotniego meczu Portowcy grali trzema stoperami i wahadłowymi w postaci Leonardo Koutrisa i Jakuba Lisa.

Następny mecz Pogoń Szczecin rozegra 17 sierpnia, u siebie, z Widzewem Łódź.