Bez nocnej sprzedaży sklepy przegrają konkurencję z Żabkami i Biedronkami?
Przedstawicielki całodobowych sklepów monopolowych z pomocą mecenasa Pawła Jurasa zamierzają na wtorkowej sesji rady miasta walczyć o zmianę decyzji radnych. Jak mówią, „to zamach na wolność prowadzenia działalności gospodarczej i skazywanie małych firm na upadłość”.
– Zajmuję się sklepem od roku i nie spodziewałam się, że ten temat wejdzie w życie po miesiącach dyskusji. Dla mojego sklepu oznacza to zwolnienia pracowników. Godziny się zmniejszą, przychody będą mniejsze, nie ma szans, by sobie poradzić – mówi właścicielka jednego ze sklepów.
– Dla nas zyski w nocy to od 40 do 60 procent wszystkich przychodów. Nie możemy konkurować z Żabką czy Biedronką w czasie normalnych godzin otwarcia. One mają kampanie promocyjne, okazje, specjalne promocje na zasadzie 12+12, a my nie mamy takich możliwości – dodaje druga przedsiębiorczyni.
– Jesteśmy firmą rodzinną. Działamy kameralnie. Sprzedaż w nocy reperuje nam budżet – słyszymy.
Jednocześnie właścicielki sklepów monopolowych dementują informację, że to właśnie nocna sprzedaż alkoholu jest generatorem agresywnych zachowań, niebezpieczeństw i wandalizmu.
– Nie sprzedajemy alkoholu ludziom pijanym. Pilnujemy tego, jak tylko możemy – zapewniają.
Radny Kaup: przed sklepami jest „sodoma i gomora”
Radni Koalicji Obywatelskiej nie mają wątpliwości, że uchwała o ograniczeniu sprzedaży alkoholu jest konieczna.
– Uważam, że na terenie Pomorzan i innych osiedli jest problem związany z zakłócaniem porządku przez spożywanie i sprzedaż alkoholu. Możemy wnioskować o więcej patroli policji, ale mamy ustawę o wychowaniu w trzeźwości i możliwość działania zgodnie z literą prawa. Mieszkańcy nam mówią, że przed sklepami jest „sodoma i gomora”. Musimy działać zgodnie z ich oczekiwaniami – argumentuje radny Stanisław Kaup.
– Chodzi o poprawę bezpieczeństwa i zmniejszenie liczby niebezpiecznych sytuacji w mieście – dodaje Przemysław Słowik.
Prawo i Sprawiedliwość będzie głosować przeciwko nocnej prohibicji
– Słuchamy mieszkańców, którzy są przeciwni zakazom. Mają już dosyć zakazów i ograniczeń od Koalicji Obywatelskiej – kontrargumentuje radna Julia Szałabawka. – Pojawią się meliny, ludzie będą chodzić z plecakami pełnymi alkoholu, który będą sprzedawać. Zacznie się kupowanie na zapas, kupowanie nielegalne albo jeżdżenie na przedmieścia – dodaje radna PiS.
– Jaka jest różnica, czy ktoś kupi cztery flaszki o 22:30, czy dwie o 22:00 i dwie o 2:00 w nocy? – pyta retorycznie polityk Konfederacji Michał Wójtowicz. – Chodzi o wolność wyboru – dodaje.
Komentarze