Był niemieckim ekologiem i ornitologiem samoukiem, który po zakończeniu przegranej przez Niemcy wojny, zdecydował się pozostać w Szczecinie. Pracował w stacji ornitologicznej na wyspie Sadlińskie Łąki (niem.: Mönne). „Zamierzamy odwiedzić miejsca związane z życiem Paula Robiena, dotrzeć do jego krewnych oraz osób, które go pamiętają” – zapowiadają filmowcy.

Pomysłodawcą i realizatorem dokumentu jest Marek Osajda, szczeciński filmowiec i dziennikarz, który specjalizuje się w przedstawianiu sylwetek ludzi kultury Pomorza Zachodniego. Tym razem na warsztat wziął przyrodnika, jednego z pierwszych europejskich ekologów, którego po latach nazwano Apostołem Przyrody. Zdjęcia do filmu wykonuje operator Bartosz Jurgiewicz, z którym Osajda współpracuje od lat.

„Zamierzamy odwiedzić miejsca związane z życiem Paula Robiena, dotrzeć do jego krewnych oraz osób, które go pamiętają. To między innymi rodziny Władysława Szilera, Polaka, który jako robotnik przymusowy znał się z przyrodnikiem” – zapowiadają filmowcy.

W dokumencie głos zabiorą znawcy życia niemieckiego ekologa – muzealnicy, ornitolodzy. Dokument planowany jest także w niemieckiej wersji językowej. Zamierzeniem Marka Osajdy jest pokazanie życia tego człowieka w splocie z naturą i zachodzącymi w niej zmianami na przestrzeni czterech pór roku.

Poznał okrucieństwa świata

Paul Robien (właściwie Max Hermann Paul Ruthke) urodził się koło dzisiejszych Bobolic w biednej rodzinie. Jako młody człowiek przyjechał do Szczecina, gdzie zdarzało się, że musiał żebrać. Jego życiową postawę ukształtowała praca na statkach. Jako marynarz odwiedził wiele krajów europejskich, a także Amerykę Północną i Środkową czy Indie Zachodnie (m.in. Karaiby).

Jako żołnierz doświadczył ludobójstwa na jednym z tamtejszych ludów podczas wojny kolonialnej. Skończyło się to dla niego zespołem stresu pourazowego i rentą inwalidzką. Podczas I wojny światowej był z kolei palaczem na statkach parowych. Kolonialne i wojenne okrucieństwa miały wpływ na jego pacyfistyczne poglądy. Przez nie trafił nawet za kraty.

Ornitolog na wyspie

W okresie międzywojennym Robien pracował w szczecińskim muzeum w dziale zbioru ptaków. Przy wsparciu ówczesnego burmistrza Friedricha Ackermana na wyspie Mönne (Sadlińskie Łąki na jeziorze Dąbie) wybudował stację ornitologiczną. Prowadził badania ptaków i pisał na ten temat prace. Doprowadził również do powstania rezerwatu. Nie obawiał się napisać do samego Goeringa, aby zamknął lotnisko hydroplanów w Dąbiu, bo samoloty przeszkadzają w pracy i płoszą ptaki.

Po II wojnie światowej polskie władze chciały, aby przyrodnik kontynuował pracę naukową, ale los dla Robiena i jego żony okazał się okrutny. Oboje zostali zamordowani przez sowieckich sołdatów. Po stacji ornitologicznej pozostały tylko schody.

Historia dla wielu wciąż nieznana

W świadomości społecznej historia tego człowieka pozostawała nieznana. Aby to zmienić, blisko 30 lat temu zorganizowano w Szczecinie sympozjum naukowe poświęcone Robienowi. Na wyspie, gdzie mieszkał, odsłonięto tablicę pamiątkową, a w Zdunowie jego imię nadano jednej z ulic. Liczne artykuły na temat przyrodnika opublikowali też Marta Kurzyńska i Łukasz Ławicki. Sylwetkę Robiena propagował również Jerzy Giergielewicz, nieżyjący już lekarz, fotograf i przyrodnik.