Szanty i piosenki żeglarskie w Piwnicy
Ciemno to widzę
Godzina 18.50. W piwnicy ciemno, chociaż wszystko wskazuje na to, że to co Piwnica przy Krypcie nazwała „Szantami i pieśniami żeglarskimi” będzie jednym z tutejszych przebojów. Frekwencja dopisuje, miejsc siedzących już wolnych nie ma. Bar zamknięty, czyli nie będzie można „szantować” w pełni, stąd próżno tu szukać wilków morskich z przepaską na jednym oku. Raczej, jak można się domyślić po widowni, będzie to występ amatorów.
Małe wyjaśnienie
Dwie minuty zajęło siedzącej obok mnie starszej pani odezwanie się i stwierdzenie: „Tu wystąpi moja wnuczka”. Wchodzą przed czasem. Spojrzałem na zegarek dla pewności. To rzadkość jeśli chodzi o muzyków, chociaż obecni tutaj pewnie nikogo więcej się nie spodziewają. Matki, babcie i kilku szczecińskich melomanów. Na początku odpowiednia ekipa opiekunów. Naprzeciwko mnie usiadł bokiem jeden z nich. Stylowe dredy, gitara w ręku – to nikt inny jak współczesny szanty men – Marek Szymański. Tuż za nim, lekko wycofana bajarka – Dorota Klimek, która przybliży historię szant. Zaraz potem na scenie pokazuje się młodzież. Tylko jeden chłopak wśród rzeszy dziewcząt. Pani kapitan tego statku – Dorota Bończyk od razu objaśniła, że dopiero próbują. Ach ta artystyczna skromność.
Posłuchajmy młodych
Rozległa się muzyka. Większość przebojów to średnio znane szanty i piosenki żeglarskie (m.in. Barbarossa, Ali-Alo, Żeglarz Cyganem). Chłopak odgrywa tutaj bardzo ważną rolę bosmana. Szanty, jak się dowiedziałem z jednej z tutejszych historycznych opowieści to pieśni pracy i tutaj ktoś włożył mnóstwo dobrej roboty, żeby wyglądało to i brzmiało świetnie, a całość nie przemieniła się w zwykły szkolny teatrzyk. Czarne koszulki, chusty pirackie, to czego po szantach można było się spodziewać. Ilości wokalistek na scenie nie dało się zliczyć w ciągu godziny a rotacja miejsc znacznie to utrudniła. Scena oświetlona po piwniczanemu – czerwone, niebieskie reflektory i delikatne światło.
Niespodziewany Koniec
Jeszcze nie zdążyłem się nacieszyć tym co się działo na scenie a tu… koniec. Lekki niedosyt. Podziękowania dla wspomnianej kapitan od ludzi związanych z zespołem. W końcu tutaj sami swoi. Warto było posłuchać czegoś świeżego, nawet jeśli to występ zespołów powstających przy Szkole Podstawowej 65 i Gimnazjum 23 – adeptów sztuki szantowej.
BIS
Tak się wszystkim spodobała jedna piosenka, że aż zaczęli krzyczeć BIS. I stało się. Bez żadnych nerwów występujący przystąpili do zaśpiewania Żeglarz Cyganem. Dzisiaj jeszcze w głowie szumi mi refren tej piosenki:
„Bo w żeglarzu jest dusza cygańska
Bo żeglarza wiatr ciągle pcha
Tak jak cygan z taborami
Tak zejmana wciąż na morze gna”
Polecam posłuchać.
Jutro (15.05.2009) wybieram się na Promocje muzyków z ZSM II Stopnia w sali Anny Jagiellonki na co oczywiście serdecznie wszystkich zapraszam.
Komentarze
0