Edyta Geppert zaśpiewała utwory ze swej najnowszej płyty "Nic nie muszę"

 Dla wielu ludzi piosenki wykonywane przez Edytę Gepperty to były takie pocieszaczki z minionego okresu. Oprócz  opisów skrzeczącej w nich rzeczywistości zawsze była iskierka nadziei na lepsze jutro. Ta pewność wyrażana w wyśpiewywanych songach znajdowała i od lat znajduje uznanie wśród wiernych słuchaczy, nagradzana była wielokrotnie podczas konkursów polskiej piosenki w Opolu. Tylko że to były zupełnie inne konkursy.

Piosenkarka w pełnej rozentuzjazmowanej publiczności sali szczecińskiej filharmonii zaśpiewała przede wszystkim utwory ze swej najnowszej płyty, z tytułowym "Nic nie muszę". Na liście oczekiwanych i wysłuchanych piosenek były także piosenki ze słowami Marcina Hemara, Jonasza Kofty  i Wojciecha Młynarskiego oraz przyśpiewka Elizy  Doolitte z musicalu "My Fair lady". Artystka przyznała scenicznym szeptem, że tytułowy Higińszczak to nie kto inny, tylko "osobisty personel" manager, wreszcie mąż - obecny na sali i współprowadzący spektakl Piotr Loretz.

Usłyszeliśmy także  m.in. "Pochwałę pieniądza", wspomnienia o latach dziecinnych, modlitwę znaną  bardziej pod tytułem "Zamiast", zgrabną "sceniczną" przeróbkę "Ciałka" - znanej rybackiej szanty  Jerzego Porębskiego oraz wiele innych a znanych.

Dwukrotnie nagradzana owacjami na stojąco artystka na pożegnanie zaśpiewała najbardziej znaną i optymistyczną  swoją piosenkę " O życie - kocham cię nad życie"


Pani Edyto - lepiej obeznani w rodzimym show-biznesie, a cytowani w jednej z piosenek się mylą.

To się sprzeda. Zawsze.