Wczoraj (11.10.2008) w Sali Kominkowej XIII Muz odbyła się debata ,,Szczecińska Kultura murem stoi", zorganizowana przez portal wSzczecinie.pl. Naprzeciw siebie stanęły dwa obozy: animatorów kultury i polityków. Do dyskusji włączała się również publiczność.

        Michał Szczeciński, po przedstawieniu gości i wyjaśnieniu celu zorganizowania debaty, zapytał obecnych o to, z czym kojarzy im się kultura w Szczecinie. Padały liczne odpowiedzi, związane raczej z trudnościami w organizowaniu kuturalnych wydarzeń, jak np. brak miejsca, pieniędzy oraz kadr zarządzających. Obie grupy podkreślały jednak zgodnie, że rola odbiorcy w kulturze jest niezwykle ważna. Rafał Bajena stwierdził, że w naszym mieście bardzo krępuje wszelkie działania procedura, formalności. Miasto nie potrafi w związku z tym zorganizować znaczących imprez o cyklicznym charakterze, które mogłyby promować kulturę Szczecina w całej Polsce. Bartosz Sawicki podkreślał, że działania urzędnicze na rzecz kultury bez wątpienia powinny wymagać wielu poświęceń. Żeby coś osiagnąć decydenci muszą poświęcić swój prywatny czas, pozycję w partii i inne sprawy.


        Tablica, na której zapisywano skojarzenia, została więc bardzo szybko zapełniona, a odpowiedzi, które się na niej pojawiły, były punktem wyjścia do dalszej dyskusji. Rozmawiano m.in. o tym, jak postrzega się Szczecin w skali kraju. Padło pytanie: ,,z czym nasze miasto powinno kojarzyć się turystom?". Rozwiązanie Anna Suchocka widziałaby w takim wykreowaniu Szczecina, aby było ono kojarzone z jednym, szczególnym wydarzeniem, z czym zgodziła się większość uczestników. Jak jednak miałoby do tego dojść? Po pierwsze należałoby odpowiedzieć na rzeczywiste potrzeby odbiorców, a nie starać się usilnie stworzyć z miasta np. stolicę jazzu. Jak powiedział Aleksander Różanek Szczecin jest miastem, który ma ,,wiele serc" i jest to z jednej strony utrudnienie dla znalezienia spójności i stworzenia jednego centrum, ale z drugiej strony może to być powód do satysfakcji.


        Kolejna kwestia, która została omówiona, a zapoczątkowała ją wypowiedż Małgorzaty Jacyny-Witt, to wątpliwości, co do planów stworzenia w Szczecinie Instytutu Filmowego. Czy rzeczywiście twór, który potrzebowałby dyrektora i dużej administracji jest potrzebny w naszym mieście, czy spełniłby pokładane w nim nadzieje? Radna podkreśliła w dalszej części dyskusji, że bardziej celowe wydaje się utworzenie wyższej szkoły artystycznej, w której wykładowcami mogliby być szczecińscy aktorzy, muzycy, reżyserowie, a to sprawiłoby, że byliby bardziej związani z miastem i mieliby większe motywacje by właśnie tu tworzyć.


Czy szczecinianin potrzebuje kultury wysokiej czy masowej, a w związku z tym, na co mają być przeznaczone pieniądze miasta, o tym dyskutowano w dalszej części spotkania. Nie można chyba nie zgodzić się z głosem z publiczności, że ,,kultura popularna obroni się sama, a należy pomagać finansowo kulturze elitarnej". Jaką receptę zatem przepisaliby szczecińskiej kulturze uczestnicy dyskusji? Podstawę widzieliby w edukacji kulturalnej dzieci, która mogłaby się odbywać poprzez wyjścia do teatru, spotkania z artystami itp. Przygotowania nad projektem wdrażania najmłodszych w życie kulturalne trwają i wiążą się z projektem ,,Efekt Mozarta". Takie działanie jednak musi być wspomagane finansowo przez władze miasta.


       Myślę, że największym problemem szczecińskiej kultury jest mała liczba jej odbiorców. Paweł Bartnik stwierdził, że w tak dużym akademickim ośrodku (z 70 tysiącami studentów) frekwencja na wydarzeniach artystycznych powinna być praktycznie zapewniona. Bezsprzecznie interesującą opinię na ten temat wyraził aktor Teatru Nie Ma, który wskazał, że dla wielu Szczecinian ,,kultura powinna być pod domem i za darmo". Na szczęście jednak nie dla wszystkich. Podstawą jakichkolwiek postępów w tej dziedzinie jest działanie, a nie narzekanie. Czy tylko bowiem pieniądze stoją na przeszkodzie powstawaniu znakomitych przedsięwzięć kulturalnych? Jak się okazuje, nie. Robert Kowalczyk stwierdził, że bardzo ważne byłyby ułatwienia co do uzyskania miejsc lokalowych do prób teatralnych czy innych artystycznych działań.


       Miasto powinno, jak powiedziała Anna Suchocka, również organizować warsztaty i szkolenia menadżerskie, ponieważ w Szczecinie jest wielu pomysłodawców, inicjatorów, ludzi z ideami stworzenia czegoś artystycznego, natomiast gubiących się w gąszczu urzędniczych paragrafów i nie mających pojęcia o marketingowej - niestety ona także taką posiada - stronie kultury. To chyba była najistotniejsza myśl wyrażona podczas dyskusji. Mamy potencjał, dużo już zrobiliśmy, ale osiągnięcie efektów w każdej dziedzinie we współczesnym świecie wymaga sprawnych menadżerów, którzy wiedzą jakich środków użyć by osiągnąć zamierzenia.

Autorzy: Anna Duda, Radosław Bruch