To największy nauczycielski protest w historii wolnej Polski – komentowali zgromadzeni na placu Solidarności mieszkańcy. Rzeczywiście tak wielu osób w tym miejscu nie było od dawna. Inicjatywa wspólnego spotkania w piątkowy wieczór wyszła od uczniów z Liceum Ogólnokształcącego nr 1 w Szczecinie. Informacja o wydarzeniu wirusowo rozprzestrzeniała się w mediach społecznościowych, stąd duża frekwencja. Podczas trwającego prawie dwie godziny zgromadzenia głos zabierali rodzice, uczniowie oraz nauczyciele. Nie brakowało odniesień politycznych do protestu i tego jak rząd PiS traktuje protestujących nauczycieli.

Inicjatywa spotkania na placu Solidarności wyszła od uczniów i to oni odpowiedzialni byli za organizację całego wydarzenia. Młodzi ludzie wyrażali oburzenie niskimi zarobkami nauczycieli i tym, że w mediach mówi się, że pracują zbyt mało. Uczniowie dziękowali też nauczycielom za wsparcie, naukę, pracę przy przygotowaniu do egzaminów.

– Problem zarobków nauczycieli jest obecny od zawsze, jest tak często poruszany, że musimy poprzeć nauczycieli wszyscy. Jesteśmy z Wami – skandowali organizatorzy na samym początku pikiety.

– Niektórzy sądzą, że nauczyciele patrzą tylko na siebie, politycy mówią, że nauczyciele nas zostawili, ale to nieprawda. Kierują się odwagą, walcząc o dobre imię i szacunek w społeczeństwie – mówiła jedna z kolejnych uczennic zabierająca głos podczas pikiety.

Wątków politycznych podczas wiecu uniknąć się nie dało, choć nie było ich tak wiele jak można byłoby się spodziewać w trwającej kampanii europarlamentarnej.

– Jako ojciec jestem z Wami, będziemy za Wami stali ramię w ramię aż zwyciężymy – mówił obecny na pikiecie Bartosz Arłukowicz, kandydat Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego.

Poza uczniami najliczniejsza była reprezentacja nauczycieli, którzy wielokrotnie dziękowali młodym ludziom za ciepłe słowa i za okazywane wsparcie:

– Czuję się niedoceniona, bo po 36 latach pracy powinno mnie być stać na godne życie i zabezpieczenie bytu rodzinie, jest bardzo ciężka sytuacja. Sam protest jest stresujący i dla uczniów, i dla nas, bo boimy się, że nie zarobimy żadnych pieniędzy, ale będziemy trwać do bólu. Jesteśmy wkurzeni, bo wszędzie nas poobrażano, mówiono, że mamy pracować dla idei, ale idei nie dam do garnka – mówiła Ewa Szpakowska, jedna z protestujących nauczycielek.

Strajk nauczycieli trwać ma do skutku.