Kolejna „Herbatka u ...” w Willi West Ende 13 grudnia została poświęcona Stanisławowi Lemowi. To spotkanie zorganizowane przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Szczecinie, kwartalnik literacko-filozoficzny [fo:pa] oraz Urząd Miasta Szczecin, przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Promocja Czytelnictwa poprowadził Konrad Wojtyła.
Miał być na nim obecny jako prelegent publicysta Gazety Wyborczej – Wojciech Orliński, ale niestety nie dotarł do Szczecina. Pozostali goście okazali się jednak tak interesującymi rozmówcami, że dyskusja potrwała ponad dwie i pół godziny. Zdecydowanie najwięcej mówił pan Jerzy Jarzębski, krytyk i historyk literatury polskiej, wielki znawca twórczości Witolda Gombrowicza, Brunona Schulza i właśnie Stanisława Lema. Jednak również Maciej Płaza (teoretyk literatury) i Wiktor Jaźniewicz (tłumacz dzieł Lema na język rosyjski i białoruski) obszernie uzupełniali jego wypowiedzi o własne doświadczenia.
Ten ostatni zapytany przez prowadzącego od jakiej książki winien rozpocząć poznawanie jego twórczości młody czytelnik wskazał na „Doskonałą próżnię” Opowiadał też o swoim pierwszym spotkaniu z pisarzem – w 1999 roku przy okazji promocji książki „Bomba megabitowa” w Rosji i małym skandalu jaki wywołało ujawnienie białoruskiego, pirackiego wydania "Solaris" Niespodziankę dla uczestników spotkania przygotowała pani Jolanta Liskowacka z Książnicy Pomorskiej, która przyniosła kilka listów Lema do jego przyjaciela - Franciszka Gila, pisarza i publicysty wywodzącego się z Lwowa, ale osiadłego po wojnie w Szczecinie. W jednym z nich pan Stanisław obszernie omawia premierę własnej sztuki „Jacht Paradise” napisanej wraz z Romanem Husarskim. Spektakl został wystawiony początkowo w Opolu i w Łodzi, a nieco później (na początku lat 50-ych) także w Szczecinie. Niestety inscenizacja zupełnie nie spełniła oczekiwań twórców tekstu i wizyta Lema na szczecińskiej premierze „Jachtu ...” okazała się pierwszą i ostatnią w naszym mieście.
W krakowskim archiwum twórcy „Solaris” znajdują się dziesiątki tysięcy listów, maszynopisy i mnóstwo innych dokumentów. Ich uporządkowaniem zajmuje się obecnie Wojciech Zemek, były sekretarz pisarza. Wśród listów znajduje się korespondencja z Sławomirem Mrożkiem, która po opoublikowaniu na pewno będzie dużym wydarzeniem literackim.
Pytania do przybyłych na wieczór miłośników prozy Lema dotyczyły w dużej mierze odczytania filozoficznych wątków w jego twórczości oraz jego koncepcji Boga. Jerzy Jarzębski uznał, że chcąc poznać rozważania pisarza na ten temat warto przede wszystkim przeczytać jego „Nową kosmogonię” i „NON serviam”. Wspomniał także o sporze między nim a Leszkiem Kołakowskim, bardzo krytycznie oceniającym „Summa technologiae” – jedno z najważniejszych dzieł Lema. Oczywiście dyskusja dotyczyła także reecepcji jego prozy w innych krajach. Pan Jaźniewicz stwierdził, że pisarz ten jest bardzo ceniony na Białorusi i w Rosji (zwłaszcza przez tamtejszych naukowców). Zadano też pytanie o prywatne zainteresowania Lema. Odpowiedział na nie profesor Jarzębski, który często przebywał w otoczeniu pisarza, współpracując z nim także przy wydawaniu książek. Określił on Lema jako domatora, który raczej nieczęsto bywał w kinie czy w teatrze, za to namiętnie kupował swemu synowi różne zabawki mechaniczne, którymi bawił się potem wraz z nim. Przypomniał także o jego umiłowaniach literackich (np. o fasynacji Sienkiewiczem).
Czekamy na następne herbatki w willi West Ende. Padła propozycja by może poświęcić uwagę innymi twórcom, którzy zajmowali się science-fiction (np. Januszowi Zajdlowi) i sądzę, że jest dobry pomysł.