Szczecinianie od pół wieku przyzwyczajeni są, że w okolicy placu Zgody nad al. Wojska Polskiego górują cztery 11-kondygnacyjne wieżowce w formie prostopadłościanów. Ta część miasta mogłaby jednak wyglądać zupełnie inaczej, gdyby w 1964 r. w konkursie architektonicznym wybrano inną koncepcję.
Dwa wyróżnione, niezrealizowane wówczas projekty można teraz obejrzeć na wystawie „Co by było, gdyby?”, prezentowanej w witrynie Galerii [od] Ulicy przy ul. Jagiellońskiej 92 oraz w witrynie Środka. Śródmiejskiego Punktu Sąsiedzkiego przy ul. bł. Królowej Jadwigi 43/U1.
Wystawa powstała z inicjatywy Stowarzyszenia „Oswajanie Sztuki”, specjalnie na Święto Śródmieścia, które odbywa się w ten weekend (18-20 września). Jej autorami są architekt urbanista Marcin Szneider i projektantka graficzna Ada Krawczak. Odkurzyli z archiwum oryginalne projekty z lat 60., uzupełniając je o współcześnie wykonane wizualizacje, a Michał Wojciechowski przygotował dla nich makiety niezrealizowanych koncepcji.
Zbyt śmiałe walce...
Pierwsze wyróżnienie w konkursie z 1964 r. otrzymał projekt autorstwa architektów ze Szczecina: Mieczysława Janowskiego, Bogusława Hermana i Janusza Liska. Zakładał budowę w okolicach pl. Zgody (wówczas pl. Przyjaźni Polsko-Radzieckiej) pięciu 9-piętrowych wieżowców w kształcie walców. Mimo upływu lat, koncepcja wciąż wyróżnia się oryginalnym podejściem.
- Projekt został doceniony przez komisję konkursową, ale był zbyt śmiały, aby wybrać go do realizacji – opowiada Marcin Szneider.
... i elewacja w szachownicę
Na papierze pozostał również pomysł Jerzego Piasecznego, Stefana Philipa i Zbigniewa Wiktora, czyli zespołu architektów z Gdańska. Koncepcja budynków mieszkalnych z elewacją przypominającą szachownicę zyskała „tylko” wyróżnienie.
- Prezentujemy oba projekty, nie oceniając, czy były lepsze, czy gorsze od wybranego. Chcemy przybliżyć szczecinianom, skąd wzięły się bloki przy pl. Zgody, wypadkową jakich decyzji powstały. Pokazać, że projekty architektoniczne potrafiły być wówczas bardzo ciekawe. Sam bardzo lubię szczecińskie realizacje z tamtych czasów, jak kino Kosmos czy grzybek Baltony – mówi Marcin Szneider.
Wystawa pobudza wyobraźnię
W konkursie z 1964 r. wygrał projekt Wacława Furmańczyka i Witolda Jarzynki ze Szczecina. Pozostałe po wojnie wyrwy w kamienicznej zabudowie al. Wojska Polskiego wypełniły cztery 11-kondygnacyjne wieżowce w formie prostopadłościanów. Oglądając niezrealizowane projekty, które walczyły wówczas o zwycięstwo, każdy może zastanowić się co by było, gdyby decyzja komisji konkursowej była inna.
- Na pewno wystawa działa na wyobraźnię, zwłaszcza dokładne makiety z niezrealizowanymi budynkami wkomponowanymi we współczesną przestrzeń – mówi Ada Krawczak.
Wystawę „Co by było, gdyby?” można będzie przez najbliższe tygodnie oglądać całodobowo w witrynie Galerii [od] Ulicy przy ul. Jagiellońskiej 92 oraz w witrynie Środka. Śródmiejskiego Punktu Sąsiedzkiego przy ul. bł. Królowej Jadwigi 43/U1.
Weekend pod znakiem „Święta Śródmieścia”
Wernisaż wystawy był jednocześnie jednym z pierwszych akordów Święta Śródmieścia, organizowanego przez Stowarzyszenie „Oswajanie Sztuki” w miniony weekend.
Komentarze
3