„Wiatr od morza” to nazwa miesięcznika internetowego traktującego o szeroko pojętej tematyce morskiej, z aspiracją stania się w przyszłości gazetą papierową. Pomysł na powstanie takiego środka przekazu informacji dla osób, którym szczególnie bliskie są problemy i zagadnienia związane z morzem, pochodzi od pana Jacka Kwiatkowskiego (oczywiście marynarza). O tym, skąd wziął się pomysł miesięcznika, bolączkach trawiących polską gospodarkę morską, pływającym laboratorium i pomysłach na reaktywację „morskiego ducha” w narodzie, rozmawiałam z panem Jackiem Kwiatkowskim.
MŁODSZY BRAT "TYGODNIKA MORSKIEGO"
wSzczecinie.pl: Jak narodził się pomysł założenia gazety internetowej „Wiatr od morza”?
Jacek Kwiatkowski : Pomysł na taką gazetę ma swoje źródło w naszej niewykorzystywanej szansie morskiej, która zanikła już jakieś 20 lat temu razem z przedsiębiorstwami morskimi. Zainteresowanie pewnymi tematami można przyrównać do sinusoidy – w tej chwili znajdujemy się na jej dole, ponieważ brak jest zainteresowania tematyką morską jako taką. Nawet z gazet już dawno znikły rubryki poświęcone stricte tematyce morza.
wSzcz: Co takiego dało Panu impuls do narodzenia się myśli, że takie pismo jest teraz potrzebne?
Jacek Kwiatkowski : Jako marynarz sam pisałem kiedyś do „Tygodnika morskiego”. Gazeta ta integrowała marynarzy i środowisko morskie. Dzięki temu rodziny marynarzy wiedziały, co aktualnie się dzieje ze statkiem,na którym przebywa ich mąż,brat czy ojciec. Tygodnik ten padł dawno temu, a na jego miejsce nie powstało nic, co mogłoby tą lukę na rynku wypełnić. „Wiatr od morza” ma być kontynuatorem misji swojego gazetowego "starszego brata".
CZY SZCZECIN LEŻY NAD MORZEM?
wSzcz: No właśnie, nazwa dla gazety powstającej na gruncie szczecińskim może być mylącą dla wielu osób,a dodatkowo utrwalająca stereotyp „Szczecina jako miasta leżącego nad morzem”, co jak wiadomo pokutuje wśród ludzi nie przykładających się za bardzo w szkole do geografii...
Jacek Kwiatkowski : Gazeta ta docelowo ma mieć zasięg ogólnopolski, więc nazwa jest jak bardziej adekwatna. To, że będzie wydawana właśnie w Szczecinie, jest raczej swego rodzaju nobilitacją dla naszego miasta. W momencie, w którym będziemy mieć materiały na 3 numery naprzód, ruszy druk i dystrybucja ogólnopolska. Jest jednak problem, ponieważ generalnie jest brak zainteresowania ludzi tematyką morską. Aktualnie więc poszukuję osób do współpracy przy tworzeniu i pisaniu materiałów.
wSzcz: Czyli pana pomysł ma bazować na syntezie wszystkiego, co dotyczy morza, w jednym piśmie?
Jacek Kwiatkowski : Idea jest następująca: Miastem wiodącym w tematyce morskiej była kiedyś Gdynia. Gdynia jak gdyby ożywiała atmosferę, oddziaływała na cały Polskę dając pewne myśli, inspiracje, które były podchwytywane przez resztę kraju. W związku z tym „Wiatr od morza” miałby docelowo pokazywać wszystko to, co się dzieje w pasie nadmorskim, od Świnoujście, poprzez Kołobrzeg, Gdańsk, Gdynię.... Mamy również Szczecin. Przykładowo Amsterdam, podobnie jak Szczecin, leży daleko od morza, ale jest miastem MORSKIM. Gdyby udało nam się pokazać to, co jest pozytywnego w naszym pasie nadmorskim, to co się w nim dzieje, w żeglarstwie, przedsiębiorstwach morskich, żegludze, może to wpłynąć również inspirująco na kraj, który powiedzmy to sobie szczerze- śpi.
TĘSKNOTA DO MORZA JEST W KAŻDYM Z NAS...
wSzcz: Co jeszcze mogłoby się znaleźć w Pana gazecie?
Jacek Kwiatkowski : Przykładowo - są żeglarze, którzy budują swoje jachty samodzielnie, gdzieś na swojej działce je spawają, szukają materiałów, by w końcu móc popłynąć nimi w rejs. Żeglarz taki nie ma gdzie umieścić później swoich relacji! „Wiatr od morza” mógłby zamieszczać je na swoich łamach, jak również opowieści żeglarzy, wspomnienia kapitanów statków - to byłoby ciekawe nie tylko dla ludzi związanych z morzem, ale też dla młodego pokolenia. Pewna tęsknota do morza w ludziach była zawsze, przejawia się ona między innymi w organizowanych od dawna szczecińskich Dniach Morza czy imprez takich jak The Tall Ship Races.
wSzcz: ... na które przyjechało do Szczecina około 2 miliony osób...
Jacek Kwiatkowski : Dokładnie. Jeżeli istnieje tak ogromne zainteresowanie „oddolne”, to trzeba by je przełożyć na zainteresowanie „odgórne”. I tu dochodzimy do muru. Wśród naszych parlamentarzystów jest pewna grupa ludzi zainteresowanych gospodarką morską i noszą oni w sobie morską myśl, ale reszta parlamentu tkwi w podobnym stanie jak reszta społeczeństwa.
wSzcz: Widzę, że prócz duszy marynarza żyje w Panu również pociąg do polityki... Czy jakieś akcje, związane z zagadnieniem morza, już pan przedsięwziął w przeszłości?
Jacek Kwiatkowski : Wygłaszam prelekcje w szkołach, klubach i innych miejscach już od ponad 30 (!) lat, czyli już kupę czasu. Moja misja związana ze zmianą podejścia moich rodaków do Bałtyku trwa już od bardzo dawna.
PŁYWAJĄCA REDAKCJA
wSzcz: Gdzie miałaby się mieścić redakcja Pana miesięcznika?
Jacek Kwiatkowski : Póki gazeta nie zbierze odpowiedniej ilości materiałów, to kontakty z poszczególnymi osobami mogą odbywać się w przestrzeni wirtualnej. Natomiast kiedy zrobi się cieplej, redakcja będzie znajdować się...na statku. (link do tej jednostki pływającej znajduje się pod adresem http://www.bmpolonia.info/). Jest to pływające laboratorium ekologiczne.
wSzcz: Czym więc zajmuje się ten statek w praktyce?
Jacek Kwiatkowski : Zajmujemy się pewną akcją ekologiczną i jesteśmy w stałym kontakcie z Kuratorium Oświaty. Zależy nam, by młodzież szkolna mogła nas odwiedzać na podkładzie, gdzie dzieci pod opieką instruktora będą przeprowadzać analizę wody morskiej, bałtyckiej lub atlantyckiej. Później otrzymują dyplom - świadectwo analizy z oznaczeniem pozycji statku.
wSzcz: Widzę, że jest pan naprawdę bardzo zaangażowany w problemy dotyczące Bałtyku. Co jeszcze udało się panu zdziałać na tej płaszczyźnie?
Jacek Kwiatkowski : Z pokładu Pływającego Laboratorium Ekologicznego wysłaliśmy e-maile do posłanek i posłów z prośbą, aby zaangażowali się w ratowanie Morza Bałtyckiego. Zwróciliśmy uwagę, że potrzebna jest ustawa o ściekach. Należy zmusić zakłady i fabryki lokowane nad rzekami do wypuszczania ścieku w górze rzeki, a pobierały wodę poniżej. Gdy nie będą dbać o swoją oczyszczalnię, źle oczyszczą ściek, wciągną ściek z powrotem do siebie. Technicznie jest to łatwe do przeprowadzenia. Po prostu na terenie zakładu zamienia się rury pobraniową z wydalniczą.
40 METRÓW - GRANICA ŻYCIA I ŚMIERCI
wSzcz: Dlaczego poprawka do ustawie o Prawie Wodnym jest wg Pana tak bardzo potrzebna?
Jacek Kwiatkowski : Opowiem Pani anegdotkę : Bałtyk 50 lat temu był bardzo rybnym morzem. Polskie kutry rybackie dostarczały olbrzymie ilości ryb, które były wówczas tak tanie, że za jedną paczkę papierosów można było kupić przeszło 5 kg ryb. Stopniowo płynące rzekami trucizny zmniejszały obszar życiowy. Gdy dawniej łapano ryby włokami dennymi na głębokości ok 200m, to obecnie strefa życia jest tylko od powierzchni do głębokości 39-40m. Sytuacja staje się dramatyczna. Obawiam się, że szybkość umierania Bałtyku wynosi około pół metra na rok. Najpierw musimy zatrzymać zatruwanie Bałtyku, co może zająć kolejne 10 lat, a potem zacząć go odtruwać. W związku z tym musimy wychować nowe pokolenie młodych ludzi myślących pro ekologicznie. Do tego właśnie ma służyć m. in. nasz statek. Pismo oczywiście również.
wSzcz: Czego powinnam więc panu życzyć na przyszłość?
Jacek Kwiatkowski : Na pewno szybkiego skompletowania zaangażowanej w tematykę morską redakcji, pasjonatów, którzy początkowo powinni przygotować się na działalność społeczną, jednakże z godną perspektywą finansową po rozkręceniu pisma. Tego właśnie sobie przede wszystkim na teraz życzę.
wSzcz: Dziękuję bardzo za rozmowę.
Jeśli wśród naszych czytelników znajdują się osoby, jakich poszukuje Pan Jacek, kontakt z nim można nawiązać przez stronę http://www.wiatrodmorza.info/ .
Komentarze
0