Jezioro Szmaragdowe to bardzo lubiany przez szczecinian akwen. Banał? Do czasu. Bo jezioro Szmaragdowe jest coraz płytsze. Za sto lat może nawet zniknąć.
Nurkuje w Szmaragdowym od 5 lat
Moją rozmówczynią na temat tego popularnego akwenu jest młoda dziewczyna. Natalia Kasowska interesuje się jeziorem Szmaragdowym, jego historią, przyrodą i otoczeniem od ponad 5 lat. Swoją wiedzę zdobywała nie tylko z książek czy z rozmów ze specjalistami, ale również poprzez samą eksplorację zbiornika. Ta młoda kobieta regularnie nurkuje w jeziorze Szmaragdowym już od 5 lat. Jej wiedza na temat tego zbiornika jest ogromna i widać, że ten temat ją pasjonuje.
Kontrowersyjna głębokość Szmaragdowego
Stare, niemieckie, przedwojenne przewodniki, na które powołuje się Wojciech Lipniacki w swojej broszurze z lat siedemdziesiątych, podawały, że jezioro ma głębokość nawet 40 metrów. Wydaje się, że jest to przesadzona wartość, ponieważ według Marka Łuczaka, autora książki Szczecin Zdroje Finkenwalde sam wykop miał od 30 do 40 metrów głębokości, a na przedwojennych zdjęciach wyraźnie widać, że woda nie zalała całego sztucznego wąwozu. Wydaje się, że jezioro, zaraz po zalaniu wykopu sięgało dna na poziomie 25 – 35 metrów.
Wspomniany już Lipniacki – autor broszury wydaje się powątpiewać w te 40 metrów podając, że w połowie lat siedemdziesiątych, według ówczesnych badań, głębokość akwenu dochodziła do 20 metrów. Nie brał jednak pod uwagi faktu, że jezioro staje się coraz płytsze. Identyczną liczbę powtórzono w artykule Tajemnice jeziora Szmaragdowego Kuriera Szczecińskiego z 1976 roku dodając, że wspomniane badania przeprowadzili eksperci z Poznania. Ta sama gazeta niecałe trzydzieści lat później, w 2003 roku, spłyciła jezioro aż o 4 metry, podając, że głębokość jeziora nie przekracza 16 metrów. Pięć lat później, Marek Łuczak we wspomnianej już książce mówi o 15 metrach, a moja rozmówczyni twierdzi, że głębokość Szmaragdowego nie przekracza 14 metrów. Wszystko wskazuje na to, że poziom jeziora w ciągu zaledwie czterdziestu lat opadł o jakieś 6 metrów, a w samej ostatniej dekadzie ten niekorzystny proces przyspieszył i akwen spłycił się o 2 metry. W takim tempie Szmaragdowe za jakieś 70 lat przestanie istnieć. Natalia Kasowska jest większą optymistką: szacuję, że za 100 lat to już nie będzie takie jezioro, jakie znamy, tylko mały zbiorniczek. Dlaczego tak się dzieje, przecież wydaje się, że lustro jeziora utrzymuje się na tej samej wysokości? Wokół jeziora są skarpy, które cały czas osuwają się do jeziora spłycając w ten sposób Szmaragdowe - twierdzi Natalia Kasowska. Czy te ukochane przez szczecinian jezioro można jeszcze uratować? Pani nurek wydaje się w to powątpiewać. Nie da się tego zatrzymać. Jest to naturalny proces.
Jak naprawdę powstało Szmaragdowe
Kontrowersje budzą również same okoliczności powstania jeziora. Ogólnie rzecz biorąc ta legenda o wypadku w kopalni jest tylko po to, aby przyciągnąć turystów. Tak naprawdę tą kopalnię zamknięto, ponieważ nie przynosiła zysków. Wyłączono pompy odwadniające i wykop samoistnie wypełnił się wodą – twierdzi Natalia Kasowska. Sprawdzam tę wypowiedź, ponieważ jest to dla mnie niemałe zaskoczenie. Podobnie jak wielu szczecinian, słyszałam inną historię – o tragedii w kopalni kredy, która pochłonęła życie kilku ofiar – jej pracowników. Woda miała wydostać się z jej podziemi i pod dużym ciśnieniem, gwałtownie zalać wykop. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że to nieprawda. Sami zwolennicy tej historii dziwią się w swoich publikacjach, że żadna lokalna gazeta nie napisała o tragedii w kopalni kredy. Może nie pisały, bo żadnej tragedii nie było? Co było ciekawego w temacie, że cementownia wyłączyła pompy odwadniające w nieczynnej kopalni zalewając stopniowo, a nie gwałtownie, wykop? Piękne jezioro nie powstało zatem od razu i być może jakieś gazety o nim napisały, ale dopiero wiele miesięcy później. Dlaczego piszę, że kopalnia była nieczynna? Jeszcze przed I wojną światową firma Portland Zement Fabrik Stern eksploatująca kopalnię kredy w Zdrojach kupiła złoża tego surowca na wyspie Rugii. Wówczas, ze szczecińskiej kopalni, korzystano jedynie zimą, kiedy to Bałtyk i Zalew Szczeciński ścinał lód uniemożliwiając transport kredy z Rugii. Powojenny kryzys lat dwudziestych pociągający za sobą spadek inwestycji budowlanych w całych Niemczech oraz traktat wersalski, który dość drastycznie okroił terytorialnie II Rzeszę spowodował dramatyczny spadek zapotrzebowania na cement i co za tym idzie brak konieczności posiadania kopalni kredy w Zdrojach. Jej utrzymywanie generowało jedynie koszty i może właśnie dlatego zdecydowano się na jej zatopienie.
Chciwość czy rozpusta?
Legendy o powstaniu jeziora. Ta dość prozaiczna przyczyna zatopienia kopalni kłóci się z pięknymi legendami, które narosły wokół Szmaragdowego. Jedna z nich opowiada o złośliwym i chciwym duchu zwanym Skarbkiem, który w średniowieczu grasował po miejscowych kopalniach i nagromadził pod ziemią ogromne bogactwa. Gdy kilof jednego z górników przypadkiem odsłonił ukryte kosztowności, rozwścieczony Skarbek zatopił kopalnię wodą. Większość górników zginęło, poza jednym, który zdążył zabrać ze sobą co prawda tylko jeden, ale za to niezwykłej urody, duży szmaragd. Mocno ściskając go w dłoni szukał sposobu wydostania się z jeziora, a brzegi były wówczas strome. Nagle zauważył długi, zwisający ku tafli wody korzeń buka, po którym mógł się wydostać z pułapki. Żeby jednak się po nim wspiąć, musiał mieć wolne dwie ręce, a nie jedną. Dlatego w końcu wypuścił z dłoni drogocenny szmaragd i wydostał się z jeziora. Wyrzucony do wody kamień rozbił się na drobne części, które nadało zbiornikowi zjawiskowy kolor. Inna legenda mówiła, że tragedię spowodował nie Skarbek, tylko klątwa rzucona przez plebana, który dość miał rozpusty miejscowych górników. Długo ostrzegał i gromił z kazalnicy niecnych mężczyzn. W końcu z bezsilności rzucił na nich klątwę, która zatopiła ich kopalnię razem z nimi – rozpustnikami.
Co znajdziemy na dnie jeziorka?
Jezioro jest nie tylko ciekawe z powodu swojego niesamowitego koloru, ale także z powodu… dna. Można tam znaleźć interesujące rzeczy. Wagoniki, domek na głębokości 12 metrów. Tam prawdopodobnie pracownicy sortowali kredę. Można też znaleźć… stół, który został zatopiony dość dawno. Sporo opon. Wyłowiono raz nawet mikrofalówkę. Również beczki, niektóre są dziurawe. Nie wiadomo, co w nich było – wymienia Natalia. Kasowska była jedną z osób, która kilka miesięcy temu znalazła niezidentyfikowane beczki. Tego dnia jezioro było dziwne, bo miało jakąś zawiesinę przy brzegu – dodaje kobieta. Nurkowie pobrali próbki, które jednak, w laboratorium, nie miały w sobie podejrzanych zanieczyszczeń. To zostało rozdmuchane przez media - dodaje Natalia Kasowska.
W Szmaragdowym można natknąć się również na podwodny las. Te drzewa wyglądają, jakby ciągle rosły. Jest niebezpieczny dla świeżego po kursie nurka. Można łatwo się w niego zaplątać – opowiada dalej moja rozmówczyni. Również słaba widoczność w jeziorze wyklucza niedoświadczonych nurków. Sięga ona jedynie metra. Słabą widoczność powoduje mleczna zawiesina, której składnikiem jest kreda.
Bogata fauna Szmaragdowego
Choć jezioro Szmaragdowe jest sztucznym zbiornikiem bez dopływów i odpływów powierzchniowych nie jest pozbawione fauny. Kilka lat temu zaobserwowałam tam półtorametrowego suma europejskiego – wspomina Natalia Kasowska. Wśród miejscowej fauny wymienia również inwazyjnego raka amerykańskiego, okonie, płoć. Ciekawi mnie, jak one się tam znalazły. Jedną z przyczyn jest człowiek, który samowolnie zarybił jezioro. Winowajcami są również ptaki. Ikra z innego akwenu mogła przyczepić się do ich nóżek i zostać przypadkowo zawleczona do Szmaragdowego. I choć ryby głosu nie mają, niewątpliwie takowy posiadają szczecinianie. Powinni powalczyć o swoje ulubione jezioro.
Komentarze
4