Projektory działają, pierwszy seans jest już wyprzedany, a toalety mają nowe kabiny i drzwi. Pomimo zaskoczeń „jak z Kolumba”, Kino Pionier 1907 jest gotowe i zaprasza na pierwsze seanse w odświeżonych wnętrzach. „Nie ma już tego zapachu, który doskwierał. Osuszacze chodzą cały czas” – dodaje zastępca prezydenta Szczecina Marcin Biskupski.

Repertuar Kina Pionier 1907 ustalony jest już do 10 października, a bilety można kupić online na stronie www.pionier1907.pl.

– Strasznie bałem się daty „1 październik”. Nie byłem pewien, czy nam się uda. Jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, ale dzisiaj mamy taki stan, który pozwala nam zaprosić widzów na pierwsze seanse – mówi zastępca prezydenta Szczecina Marcin Biskupski.

Bez reklam i z „Tanimi poniedziałkami”

We wtorek (1 października) widzowie będą mogli obejrzeć „Zła nie ma” oraz „Simona Kossak”, w środę (2 października) – „Minghun” i „Kneecap. Hip-hopowa rewolucja”, a w czwartek – „Kulej dwie strony medalu” oraz „Dziewczynę z igłą”, która będzie reprezentować Danię w wyścigu o Oscara. Seanse nie będą na razie poprzedzane reklamami.

– Na pewno będą zwiastuny, ale nie za dużo – uspokaja Krzysztof Spór. – Cieszę się, że w dobrych warunkach będziemy prezentować filmy i mam nadzieją, że będą się cieszyć zainteresowaniem mieszkańców.

W piątek (4 października) Kino Pionier 1907 powróci do regularnych pokazów na dwóch salach. Ceny biletów różnią się w zależności od tego, na której sali będziemy oglądać film. Jednego dnia możemy zapłacić 15 złotych, a drugiego – 28 złotych.

– Były głosy, że komfort oglądania filmów w Kiniarni jest mniejszy, dlatego postanowiliśmy rozróżnić ceny. Utrzymaliśmy „Tani poniedziałek” i tańsze bilety na wszystkie seanse do godziny 15 – informuje Katarzyna Błażewicz, kierownik Kina Pionier 1907.

Pierwszy seans już wyprzedany

Krzysztof Spór liczy na 50-procentową frekwencję.

– Kina studyjne w całej Polsce przeżywają swoje problemy i mam nadzieję, że na marce Pioniera uda nam się pójść dalej. Nie będzie brakować filmów studyjnych, artystycznych, ale i komercyjnych. Hitami mogą być „Megalopolis”, „Simona Kossak”, „Dziewczyna z igłą”. Nie zabranie dokumentów, pokazów specjalnych – zapowiada.

– Seans na „Simonę Kossak” jest już wyprzedany. Wczoraj mieliśmy pierwszy dzień sprzedaży biletów i jestem entuzjastycznie nastawiona. Widzowie przyszli nie tylko kupić bilety, ale porozmawiać, zobaczyć, co się wydarzyło. Usłyszeliśmy wiele dobrych słów – dodaje Katarzyna Błażewicz.

Zaskoczenia? „Szkoda gadać”

Wśród najpilniejszych potrzeb Pioniera jest przede wszystkim zdobycie funduszów na nowe projektory, wymianę systemu dźwiękowego i ekranów. Krzysztof Spór przyznaje, że są pewne rzeczy, które nadal niepokoją i jest jeszcze wiele do zrobienia.

Kiedy zapytaliśmy o największe zaskoczenia związane ze stanem kina, na początku usłyszeliśmy „szkoda gadać”. Zastępca prezydenta Marcin Biskupski dorzucił jeszcze „takie jak na Kolumba”.

– Wiedzieliśmy, że klimatyzacja i wentylacja są w bardzo złym stanie, ale nie wiedzieliśmy, że aż w takim. Nie wiedzieliśmy, że trzeba będzie się przekopywać piwnicami, aby dotrzeć do jej źródeł. Jest na tyle przedpotopowa, że na filtry czeka się 4 miesiące. Nigdy nie było tutaj światłowodu, a w jednej z piwnic trafiliśmy na stalowe drzwi. Tych zaskoczeń było za dużo – przyznaje Katarzyna Błażewicz.

- Ogromny problem to kinotechnika. Aby pobierać filmy i przekazywać je na serwer projektora, potrzeba bardzo dużo elementów, których tutaj nie było. Nasza kabina nie spełniała pewnych uwarunkowań jeśli chodzi o prąd i byliśmy zaskoczeni tym, że Kino Pionier działało tak przez dłuższy czas – dodaje Krzysztof Spór.

Na razie bez szczegółów remontu generalnego

Obecnie nie wiadomo, kiedy mógłby zostać przeprowadzony remont generalny. Niewielki remont, który pozwolił przygotować Pioniera do ponownego otwarcia, kosztował około 80 tysięcy złotych.

Nie wiadomo również, ile miasto będzie chciało przeznaczać pieniędzy na Pioniera.

– Na razie jesteśmy na początku drogi, obecnie pracujemy nad budżetem Wydziału Kultury. Mogę powiedzieć tylko tyle, że początek jest obiecujący – mówi Marcin Biskupski.