TRAFO Trafostacja Sztuki w Szczecinie prezentuje kolejną wystawę dotyczącą Afryki. Udamy się do Ghany w związku z wystawą „One Man Does Not Rule a Nation”
Geometryczne wzory tkaniny kente z zachodniego wybrzeża Afryki od wieków wyrażają zrozumiały dla użytkowników kod aforyzmów lub upamiętniają ważne wydarzenia. Zygzakowaty układ symboli w kolorach złota, czerwieni i błękitu pierwotnie skomponowano z okazji ślubu pierwszego prezydenta Ghany Kwame Nkrumaha z Egipcjanką Fathią Rizk. Po obaleniu przywódcy w 1966 roku ten sam układ znaków interpretowano już jako Obaakofo mmu man, One man does not rule a nation – Człowiek nie rządzi narodem w pojedynkę. Dziś ghańscy artyści, intelektualiści i politycy coraz częściej wracają do ideologii Nkrumaha, do jego wizji panafrykanizmu, antykolonializmu i równości społecznej, więc wzór z tkaniny znów zmienia wymowę.
Oficjalne hasło partii przywódcy głosiło: Forward ever, backward never, czyli Zawsze naprzód, nigdy wstecz. Żeby jednak pójść do przodu, trzeba najpierw cofnąć się do historii i lokalnego dziedzictwa, często wypartych z oficjalnych narracji. Za taką opowieść, zarówno w Polsce, jak i w Ghanie wręcz wymazaną, uważamy bliską współpracę między tymi krajami w pierwszej połowie lat 60. XX wieku. Jej najmocniejszym wizualnym symbolem jest Sword Monument – zaprojektowany przez Alinę Ślesińską pomnik w kształcie miecza zwieńczonego głową Nkrumaha. Podobnie jak tytułowemu wzorowi kente, z biegiem historii przypisywano mu różne znaczenia.
Artystka przez półtora roku pracowała nad pomnikiem w stolicy Ghany Akrze i pobliskiej Winnebie, gdzie został odsłonięty w maju 1965. Po zaledwie paru miesiącach w trakcie przewrotu wojskowego armia obaliła i doszczętnie zniszczyła posąg. Jego kształt nawiązywał pierwotnie do tradycji lokalnych ludów Efutu i Aszanti, a także do roli przywódcy jako „miecza na kolonializm” i europejski imperializm. Obelisk stanął przed Instytutem Ideologicznym Nkrumaha, gdzie kształciły się krajowe elity oraz bojownicy i partyzanci z wciąż walczących o wolność krajów Afryki. Wykładali tam specjaliści z obozu socjalistycznego oraz lewicowi naukowcy z krajów Zachodu. Uroczystość odsłonięcia pomnika odbyła się w trakcie międzynarodowej konferencji Afro-Asian People’s Solidarity Organisation – Organizacji Solidarności Afro-Azjatyckiej, pierwszej, na której obecna była delegacja z polskiego komitetu tego globalnego sojuszu.
Sama Alina Ślesińska zyskała sławę w czasie postalinowskiej odwilży lat 50., kiedy jej rzeźby, a potem nowatorskie „propozycje dla architektury” były prezentowane w Warszawie, Paryżu, Londynie i Waszyngtonie. Po powrocie z Ghany i retrospektywnej wystawie w warszawskiej Zachęcie jej gwiazda zaczęła jednak blaknąć, a po 1970 roku artystka popadła w zapomnienie.
Instalacja z różnego typu archiwaliów oraz nowych materiałów nagranych przez twórców jest nie tylko rekonstrukcją relacji PRL-u z dekolonizującą się Afryką. Przypomina także wizjonerską artystkę oraz tworzy geopolityczny i gospodarczy kontekst dla Sword Monument. Podobnie jak kente, nabierając nowych znaczeń, pomnik staje się symbolem epoki afrooptymizmu. Czasu wielkich nadziei, wiązanych zarówno na globalnym Południu, jak i na Północy z wolnością i szybkim rozwojem Afryki, a zaprzepaszczonych w wyniku neokolonialnej polityki. Autorzy projektu „One man does not rule a nation” patrzą więc w przeszłość, by podjąć wysiłek wyobrażenia sobie bardziej sprawiedliwej globalnej współpracy w przyszłości.
Instalacja w TRAFO – Trafostacji Sztuki w Szczecinie jest rozbudowaną wersją pracy zamówionej pierwotnie przez Ljubljana Biennale oraz festiwal Riga Survival Kit. Poszerza prezentowaną tam opowieść o nowe odkrycia oraz przypomina o ważnej roli Szczecina w kontaktach z wyzwalającą się Afryką przełomu lat 50. i 60. XX wieku. To właśnie zbudowane tutaj statki Polskiej Żeglugi Morskiej, a następnie Uniafrica (obecnie Euroafrica) łączyły Polskę z Ghaną, a przedsiębiorstwo „Gryf” przerabiało pochodzące z tego kraju kakao na czekoladę.
Komentarze
0