Mija 15 lat od kiedy prezydent Piotr Krzystek przedstawił mieszkańcom wizjonerską strategię Floating Garden 2050. Od pewnego czasu jednak jakby mniej słychać o realizacji „spektakularnej wizji rozwoju”. „Udał się powrót nad wodę, ale nie widzę tych europejskich ambicji półmilionowego miasta. Nie ma już tego rozmachu” - uważa prezes szczecińskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich Karol Nieradka.

Dokładnie 14 kwietnia 2008 roku o godz. 20:50 prezydent Szczecina Piotr Krzystek przedstawił mieszkańcom Szczecina futurystyczną wizję rozwoju miasta do 2050 roku. Szczecinianie mogli zobaczyć swoje miasto jako nowoczesne Baltic Neopolis – największą i najnowocześniejszą marinę w basenie Bałtyku, konglomerat wysp, kanałów, zatok i plaż tworzący Floating Garden (pływający ogród – red.) z nowoczesną architekturą.

Wraz z wizją rozwoju, powstało także logo marki - zbudowane na fonetycznym zapisie nazwy miasta z datą 2050 i angielskim haśle „Floating Garden”. O ile strategia i wizualizacje otrzymały przychylne oceny mieszkańców, tak symbol graficzny już nie, a Rada Języka Polskiego apelowała do szczecińskiego magistratu o jego zmianę.

„Nie widzę europejskich ambicji”

Dziś mija 15 lat od hucznie ogłoszonego projektu. Markę Floating Garden 2050 widać przede wszystkim w Systemie Identyfikacji Miejskiej, materiałach promocyjnych miasta, przemalowanych autobusach. W projekt wpisuje się także powrót Szczecina nad Odrę, organizacja żeglarskich wydarzeń, finałów regat The Tall Ships Races.

Jak realizację wizji oceniają sami mieszkańcy Szczecina? Zdaniem prezesa szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Karola Nieradki, „zabrakło wiary”.

– Zrobiliśmy świetną i nagradzaną wizję, trochę źle ją zakomunikowaliśmy mieszkańcom, którzy przez to trochę ją obśmiali. Udał się powrót nad wodę, ale nie widzę tych europejskich ambicji półmilionowego miasta. Nie ma już tego rozmachu – ocenił podczas ostatniej debaty zorganizowanej przez portal wSzczecinie.pl w klubie Hormon.

Dzisiaj wystarcza nam „zaprojektuj i wybuduj”

Na potwierdzenie swoich słów, prezes szczecińskiego SARP zaprezentował autorskie notatki z 2012 roku. – Taki kalendarz miał kiedyś każdy urzędnik miejski. Ten jest akurat z 2012 roku, ale mam jeszcze z 2008 roku i treść jest ta sama – zaznaczył.

Wówczas architekt napisał: „Chcemy być największą i najnowocześniejszą mariną na Bałtyku. Chcemy stworzyć miasto, które zadziwi świat. Otoczone zielenią na wodzie, konglomerat wysp, kanałów i zatok. Swoisty Floating Garden. Miasto, które zmieni myślenie o tym jak i po co żyje człowiek”.

– To jest dobrze napisane i tak właśnie powinno być. Tylko mam wrażenie, że straciliśmy impet i zabrakło wiary. W kalendarzu na 2020 i 2021 rok nie mam już nic zapisane. Zrobiliśmy ciekawy projekt Frygi i cykl wydarzeń, ale zamietliśmy to pod dywan. Stwierdziliśmy, że nowoczesne sztuka nie pasuje w Szczecinie, bo jedna rzeźba nam nie wyszła i się popsuła. Mieliśmy wydarzenia na najlepszą przestrzeń publiczną, dzisiaj wystarcza nam „zaprojektuj i wybuduj” na przeciętny basen SDS-u, który jest wybitnym obiektem modernistycznym. Spuściliśmy z tonu – argumentował.

„Wizja nie jest zawieszona”

Co na to Prezydent Piotr Krzystek?

– To była odważna wizja. Założyliśmy, że w krótkim czasie osiągniemy spektakularny sukces. Ile było nabrzeży w 2007 roku, a ile jest dzisiaj? Mamy oczyszczalnię ścieków, dzięki której nie zanieczyszczamy Odry, a wręcz przeciwnie - oczyszczamy ją. Nasza filharmonia to najpiękniejszy obiekt na świecie z 2015 roku. To coś, czego nie ma żadne miasto w Polsce. I to też jest element spektakularnej wizji miasta.

Od kilku lat jednak nie widać kolejnych kroków w stronę Floating Garden 2050. Czy to oznacza rezygnację z działania? Jak zapewnia Piotr Krzystek, „wizja cały czas jest realizowana”.

– Nie jest też zawieszona, tylko w trakcie trudnej realizacji. Idziemy do przodu, ale po drodze mamy dziury, wyboje, kłopoty, kryzysy – podkreślił prezydent Krzystek. – Kiedyś Szczecin był odwrócony od wody, nic się nie działo. Zobaczmy teraz, co przynoszą każde regaty – dodał.