To zespół, który słynie z łączenia punk rocka z humorem. Istnieją od 1979 roku, ale wciąż nie zwalniają tempa i odwiedzają kolejne miejsca, w których jeszcze nie grali… 27 kwietnia The Toy Dolls wystąpił w szczecińskim Kosmosie!
WC na początek
Publiczność licznie stawiła się tego wieczoru w klubie. Były wśród niej osoby w bardzo różnym wieku. The Toy Dolls to zespół, którego przekaz jest tak przyjazny i efektowny, że przyciąga słuchaczy różnych gatunków muzycznych i sprawia, że na koncertach wszyscy bawią się równie dobrze. Zanim jednak Brytyjczycy zainstalowali się na scenie, w roli supportu zagrała na niej inna długowieczna ekipa punkrockowa. Dowodzony przez Jaromira Krajewskiego zespół WC przez 45 minut przypominał swoje mniej lub bardziej znane numery. Na perkusji zagrał tego dnia gościnnie Krzysztof Brotoń (znany m.in. z zespołu Lochy i Smoki). Panowie skutecznie rozgrzali widzów, kończąc swój set utworem „Jestem czołg”. Zespół aktualnie pracuje nad nową płytą w Monroe Studio, więc pewnie za jakiś czas wróci do Słowianina, by zagrać nowe kawałki na żywo.
Nieprzeciętny show
Po kilkudziesięciu minutach wykorzystanych na niezbędne techniczne zmiany, trzech muzyków The Toy Dolls, odzianych w czerwone uniformy i krawaty, zaczęło swój show. Michael „Olga” Algar (gitara, wokal), Duncan „The Amazing Mr. Duncan” Redmonds (perkusja) oraz Tom „Tommy Goober” Blyth (bas) tworzą aktualny skład formacji.
Na otwarcie zabrzmiał kawałek „Fiery Jack”. Pod sceną „zagotowało się”, a widzowie skandowali słowa kolejnych utworów, takich jak „Cloughy is a Bootboy!”, „I've got Asthma” czy „Spiders in the Dressing Room”. Generalnie przeważały kompozycje sprzed wielu lat, czyli… najbardziej oczekiwane. Zespół ma w swej dyskografii wiele melodyjnych, szybkich numerów, które świetnie sprawdzają się w koncertach na żywo. W dodatku „Olga” jest znakomitym showmanem. Po kilkunastu minutach zrzucił czerwoną koszulę i pokazał się w niebieskiej, którą później również zdjął… Poza tym tańczył, skakał, rozdawał widzom okulary, sypał confetti.
Bach i inne klasyki
Tymczasem muzyczna machina The Toy Dolls wciąż była rozpędzona i usłyszeliśmy jeszcze takie klasyki jak „Nellie the Elephant”, „She Goes to Finos” czy… „Toccata and Fugue in D minor, BWV 565” Jana Sebastiana Bacha. W ostatnich minutach Olga wyszedł na scenę z gitarą z trzema gryfami, a cały zespół zaserwował nam jeszcze takie perły jak „Alec's Gone”, „Harry Cross (A Tribute to Edna)” czy „Idle Gossip”. W finale nad głowami widzów unosiły się duże czarne piłki z logo zespołu. Nie ma wątpliwości, że muzycy wciąż są w bardzo dobrej formie, a ten występ nie polegał tylko na odgrywaniu szlagierów znanych z płyt, ale było to coś znacznie więcej.
Co prawda, wydarzenie reklamowano hasłem „pierwszy i ostatni występ The Toy Dolls w Szczecinie”, ale chyba nie można definitywnie przesądzać sprawy. Czas pokaże, czy muzycy jeszcze się w naszym mieście pojawią, ale wrażenia z pierwszej wizyty mają raczej pozytywne.
Komentarze
0