Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie zawsze chętnie zapraszał artystów scen stołecznych. Jeszcze do niedawna przez kilka dobrych lat była organizowana Scena Gwiazd w ramach której na scenie Opery Na Zamku występowały teatry warszawskie ze swoimi najciekawszymi spektaklami. Od dwóch sezonów organizowany jest w Sali Bogusława Szczeciński Salon Poezji.

W dniu 16 października o godz. 17:30 został zainaugurowany sezon trzeci. Tym razem gościem specjalnym był Kazimierz Kaczor. Ten urodzony w 1941r. interesujący aktor jest bardzo dobrze znany nie tylko zresztą szczecińskiej publiczności.

 

Grywał u najlepszych reżyserów teatralnych, Andrzeja Wajdy, Konrada Swinarskiego, Zygmunta Hübnera, Erwina Axera. Występował w krakowskim Teatrze Starym, od 1973r. gra na scenach stołecznych, najpierw przez jeden sezon w Teatrze Współczesnym i nieprzerwanie od 1974r. w Powszechnym. Nadal jest bardzo czynny zawodowo, obecnie gra w sześciu spektaklach swojej macierzystej sceny w różnorodnym repertuarze, m.in. farsie „Czego nie widać” czy Gombrowiczowskiej „Pornografii”.

 

Popularność zdobył sobie jednak rolami filmowymi, debiutował epizodem w bardzo lubianej „Stawce większej niż życie”. Później zagrał Leona Kurasia w „Polskich drogach” (1977), tytułowego Janka Serca (1981), dźwigowego Kotka w „Alternatywach 4” (1983). Odtworzył także tytułową postać w interesującym filmie „Planeta Krawiec”. Nic więc dziwnego, że publiczność w różnym wieku tłumnie zgromadziła się na spotkanie z aktorem. Zwłaszcza, że było to również spotkanie z poezją.

 

Mistrzowie słowa

 

Kazimierz Kaczor w towarzystwie aktorki szczecińskiego Teatru Pleciuga, Grażyny Niecieckiej-Puchalik przedstawił nam twórczość Tadeusza Boy-Żeleńskiego, Mariana Hemara, Antoniego Słonimskiego i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. W przerwach pomiędzy prezentacją utworów każdego z owych twórców można było posłuchać muzyki w wykonaniu Anny Nowik (puzon) i Krzysztofa Baranowskiego (akordeon).

 

Publiczność wszystkich artystów przywitała gromkimi owacjami. Wybór tekstów był interesujący. Można było posłuchać zarówno żartobliwych i kpiących praktycznie ze wszystkiego utworów Boya, gorzkich i sarkastycznych rozmyślań Hemara na temat własnej emigracji, sentymentalnego Słonimskiego , a ripostował im wszystkim celnie sam Gałczyński.

 

Kaczor poważnie podszedł do zadania, słuchało się go z przyjemnością, zwłaszcza, że spotkanie okrasił też pewną dozą humoru. Nieco gorzej na jego tle wyszła może Nieciecka rażąca nieco słuchaczy swoją nienajlepszą dykcją, jednak i to można wybaczyć wobec jej niezaprzeczalnego uroku osobistego.

 

Dajcie mówić gościom

 

Sala Bogusława ma bardzo dobrą akustykę, chciałoby się może nawet powiedzieć aż za dobrą, niekiedy pewne fragmenty utworów muzycznych dogłębnie docierały do odbiorcy. Kazimierz Kaczor i Grażyna Nieciecka-Puchalik w towarzystwie wspaniałych mistrzów słowa stworzyli szczecińskim amatorom naprawdę bardzo sympatyczny wieczór.

 

Najbardziej raził wstęp Michała Kaweckiego, roztkliwiającego się nad ogromnym zaszczytem, jaki zrobił aktor warszawski przyjeżdżając do Szczecina, nad dobroczynnością i wspaniałomyślnością Zamku Książąt Pomorskich i kilkakrotnie wspominając o sponsorze. Ale cóż, takie są prawa rynku...

 

Zwróciłem jeszcze uwagę na to, iż prowadzący wspomniał, że w nadstępnych odsłonach Salonu Poetyckiego będą pokazywać się – cytuję - „wspaniali aktorzy szczecińscy i polscy”... Czyżby Szczecin nie leżał już w granicach Rzeczpospolitej? To by musiało bardzo zmartwić zarówno Hemara, przez całe życie zgorzkniałego emigranta, jak i naszego krajana, Konstantego Ildefonsa. Wypada nam tylko mieć nadzieję, iż „gospodarz salonu” padł ofiarą najzwyklejszego przejęzyczenia.