Tylko dwóm osobom udało się wydostać na brzeg z łodzi motorowej, która przewróciła się na Jeziorze Dąbie. Pozostała dwójka pozostała w wodzie, poszukiwania trwały do nocy.

– Nie ma z nimi kontaktu, nie wiadomo, czy udało im się dopłynąć do brzegu – informuje Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Niestety najbardziej prawdopodobny jest czarny scenariusz.

Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotni wieczór. Informację o przewróconej motorówce Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe otrzymało przed godziną 20:00. Do zdarzenia miało dojść około 500 metrów od brzegu między Czarną Łąką a Lubczyną na Jeziorze Dąbie. Niezwłocznie na miejsce zadysponowano łodzie ratunkowe. Dwie osoby same wydostały się na brzeg.

– Na pokładzie miały znajdować się cztery osoby, dwie dopłynęły do brzegu, a z dwiema nie ma kontaktu i nie wiadomo, czy udało im się dopłynąć do brzegu. Z bazy WOPR dodatkowo zadysponowano samochód z załogą wyposażoną w drona z termowizją. Poszukiwania wsparła jednostka Wodnego Referatu Policji. Uzyskano również pomoc ze strony śmigłowca Marynarki Wojennej z bazy w Darłowie. Do poszukiwań dołączyły PSP z Goleniowa i OSP Lubczyna. Po wskazaniu miejsca przez jednego z poszkodowanych policja odnalazła zatopioną jednostkę. Podczas poszukiwań jednostka odnalazła rzeczy z łodzi, a śmigłowiec Marynarki Wojennej kamizelkę ratunkową – informuje Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.

– Po północy zapadła decyzja o wstrzymaniu poszukiwań z powodu trudnych warunków atmosferycznych – informuje prezes WOPR.

Poszukiwania osób zagonionych w wodzie mają zostać przywrócone w niedzielę, jeżeli pozwolą na to warunki atmosferyczne. Służby przestrzegają przed korzystaniem z akwenów w godzinach wieczornych. Jesienna pogoda jest zdradliwa, a silny wiatr może spowodować, że pozornie niewinny manewr łodzią może ją przewrócić.