Wielu osobom architektura PRL-u kojarzy się z szarością i ciężkością. Ale to właśnie w tych czasach budynki były dekorowane barwnymi mozaikami i neonami, choć nie tylko. Wówczas popularna, a dziś nieco zapomniana, była niebywale trudna technika – sgraffito. W Szczecinie ocalała zaledwie jedna tego typu dekoracja – znajduje się we wnętrzach przeznaczonego do wyburzenia Szczecińskiego Domu Sportu.

Sgraffito to technika dekoracyjna, która polegała na nakładaniu kolejnych, kolorowych warstw tynku lub gliny i zeskrobywaniu ich fragmentów, kiedy jeszcze nie zaschły. Wraz z mozaikami i neonami wiodły prym w dekoracji peerelowskich budynków – zarówno prywatnych, jak i użyteczności publicznej. Niektóre z sgraffit miały wydźwięk czysto propagandowy, inne służyły reklamie, ale najczęściej miały charakter typowo dekoracyjny.

Współcześnie polskie miasta chronią sgraffita. W Poznaniu można oglądać je na budynku Muzeum Narodowego. Białystok wpisał swoje sgraffita do rejestru zabytków. Odnowioną pracę mogą oglądać także spacerujący po Starym Mieście w Warszawie czy ulicą Podrzeczną w Łodzi, gdzie sgraffito zdobi elewację socrealistycznego budynku.

Technika popularna w Polsce, ale bez Szczecina

Sgraffita były bardzo powszechne w czasach PRL-u, ale z jednym, małym wyjątkiem.

– Były popularne w całej Polsce, tylko nie w Szczecinie – mówi Sabina Wacławczyk, która wspólnie z Joanną Olszowską ratują szczecińskie mozaiki przed zapomnieniem. – Obecnie słyszymy, że jest to coś wartościowego, ładnego. W Szczecinie tego typu prace to zaledwie niewielki procent wszystkich dekoracji artystycznych. Niemniej, kilka powstało.

Nasza rozmówczyni podkreśla, że to zarazem wyjątkowo trudna sztuka dekoracyjna, do której potrzeba „masy mięśni, umiejętności technicznych oraz wiedzy budowlanej”. W Szczecinie ostatnia tego typu dekoracja znajduje się w holu głównym Szczecińskiego Domu Sportu.

– To wielkoformatowa praca, która wyróżnia się wysokim poziomem artystycznym. Nie mówimy o bazgrole tylko o czymś, co naprawdę się udało – podkreśla Sabina Wacławczyk. Niestety, autor nie jest znany.

Do kompletu kolaż i mozaika

Sgraffito nieznanego autora to nie jedyna dekoracja z wnętrz Szczecińskiego Domu Sportu, którą warto zachować. W holu głównym znajduje się kolaż mozaiki z reliefem. Autor również pozostaje anonimowy, choć Sabina Wacławczyk i Joanna Olszowska mają pewne, trzecie już, przypuszczenie. – Za pierwszym razem myślałyśmy, że autorem jest Jerzy Chmielewski. Potem, że może to być praca Tadeusza Eysymonta. Trzecia hipoteza jest najmocniejsza. Przypuszczamy, że to praca najsłynniejszego peerelowskiego rzeźbiarza w Szczecinie, Sławomira Lewińskiego – podejrzewa nasza rozmówczyni.

Ściany Szczecińskiego Domu Sportu zdobi także wielkoformatowa, wielokolorowa mozaika. Znajduje się w hali basenowej. Jej autorem jest bez wątpienia Sławomir Lewiński.

– Tutaj nie mamy żadnych wątpliwości, ponieważ Sławomir Lewiński podpisał się na tej pracy. Co ciekawe, totemy, które w niej zaprojektował, nawiązują do kolażu z holu. Jeśli przyjrzymy się mozaice i kolażowi, to zaczynamy dostrzegać wspólne elementy – dodaje Sabina Wacławczyk. Przykład z Poznania pokazuje, „że można”

Wielu zastanawia się również, dlaczego tego typu prace powstawały we wnętrzach obiektów sportowych. Niektórych szczególnie dziwi wybór miejskiego basenu.

– To było powszechne zjawisko. W latach PRL-u obiekty sportowe były traktowane jako wizytówka miasta, świadczyły o prestiżu. To obiekty użyteczności publicznej, które wskazywały na jakim etapie rozwoju jest miasto – tłumaczy Sabina Wacławczyk.

Czy uda się ocalić peerelowskie dekoracje ze Szczecińskiego Domu Sportu? A może cały obiekt zostanie przebudowany, a nie wyburzony? Warto w tym miejscu wspomnieć o bardzo podobnej historii z Poznania. Zaledwie kilka dni temu branżowy portal poinformował, że hala widowiskowo-sportowa Arena przejdzie modernizację i rozbudowę. Z zewnątrz bryła obiektu nie ulegnie zmianie.

Jak czytamy na portalu architekturaibiznes, „niedostateczną konserwację obiekt zawdzięczał m.in. coraz silniejszej chęci zastąpienia oryginalnej budowli nowym obiektem. Na szczęście wraz z upływem czasu rosła świadomość architektonicznej wartości obiektu”.