To wydarzenie nie było szczególnie promowane, a mimo to zostało wyprzedane. Muzyka Gorana Bregovica wciąż jest przecież popularna w Polsce, a wieczór był dość szczególny, bo artysta wykonywał utwory ze swojej ostatniej płyty z szczecińskimi filharmonikami pod batutą Przemysława Neumanna, zespołem Wedding and Funeral Orchestra i zaproszonymi solistami.

Muzyka trzech religii

Album „Three letters from Sarajewo” ukazał się w 2017 roku. Był nagrywany w Tel Awiwie, Paryżu, Tuzli w Bośni oraz w Belgradzie. Bregović połączył muzykę trzech różnych religii, wyrażając w ten sposób niejako także swoje życiowe doświadczenia. Jego ojciec był katolickim Chorwatem, matka prawosławną Serbką, a żona jest muzułmanką. Sarajewo, w którym się urodził, zawsze było tyglem kulturowym. Mieszały się tu wpływy różnych grup etnicznych i religii, przez co było to miasto bardzo inspirujące i twórcze. Tu także urodził się Emir Kusturica, reżyser m.in. „Czasu Cyganów” i „Undergroundu”, do których muzykę stworzył Bregović.

Podniosły początek

Już początkowe dźwięki podniosłego prologu upewniły widzów, że przed nimi nieprzeciętne wydarzenie. Kiedy po kilku minutach za naszymi plecami, na widowni pojawili się bałkańscy muzycy z sekcji dętej i włączyli się do grania, a później wchodzli powoli na scenę, trudno już było pozostać obojętnym na to, co się na niej działo. W kolejnych sekwencjach uaktywnił się męski chór Bułgarian Singers oraz dwie ubrane w ludowe stroje wokalistki: Ludmila Radkova Traykova i Daniela Radkova Aleksandrowa (to siostry współpracujące z Bregovicem od 1995 roku), a w pewnej chwili pojawił się obok dyrygenta, tak oczekiwany, sam kompozytor, który wziął do ręki gitarę.

Trójka znakomitych solistów

Usłyszeliśmy wszystkie kompozycje, które znalazły się na wspomnianej płycie (m.in. wybuchowy „Made in Bosnia”), ale w nieco zmienionej kolejności. W trzech, które można uznać za najważniejsze, zagrali soliści. Skrzypaczka Mirjana Nešković z Serbii wykonała „Christian Letter”, tunezyjski skrzypek Zied Zouari zagrał w „Muslim Letter”, a „Jewish Letter” wzbogacił swym solo izraelski instrumetalista, Gershon Leizerson i to były znakomite partie! Bregović zapowiadał każdego z nich i widać było jak bardzo cieszy go cały występ. Utwór „Mazel Tov” został wykonany na koniec podstawowej części programu, ale to jeszcze nie był koniec...

Przeboje w drugiej części

W dalszej części wydarzenia usłyszeliśmy także trochę przebojów z przeszłości. To było nieśmiertelne, tak dobrze znane „Ederlezi”, następnie piosenka „In the deathcar” z filmu „Arizona Dream”, zaśpiewana przez Gorana i częściowo także przez publiczność oraz utwór, który znają chyba wszyscy – „Prawy do lewego”. Artysta nie zamierzał zbyt szybko schodzić ze sceny, bo przywołał jeszcze dyrygenta i znów przedstawił fragment „Letters...”, a na finał zostawił jeszcze jeden ludowy szlagier „Hopa Cupa”. W sumie cały występ trwał ponad dwie godziny, więc zapewne spełnił oczekiwania nawet tych widzów, którzy Bregovica już nie raz widzieli...

Teraz w Filharmonii w Szczecinie nastąpi przerwa wakacyjna, ale warto zapisać sobie datę 28 sierpnia. Wtedy w Sali Złotej pojawi się kolejny bardzo znany muzyk. Stewart Copeland, perkusista The Police, wykona utwory tej słynnej grupy z towarzyszeniem orkiestry we własnych, nowych aranżacjach.