Podczas obrad cytowano Jerofiejewa, Krasickiego oraz wiele łacińskich sentencji, ale najczęściej wypowiadanym słowem była… kroplówka. Tak określano środki finansowe, na które czekają szczecińskie instytucje kultury. Kilka z nich, nie w przenośni, ale dosłownie, walczy teraz o przetrwanie… Posiedzenie komisji ds. kultury i promocji dotyczące ich sytuacji finansowej odbyło się 7 lutego, a dyskusja momentami była bardzo emocjonalna i intensywna.
Rozpędzony pociąg, który może wypaść z torów
Przewodniczący komisji, Przemysław Słowik na wstępie przyrównał szczecińską kulturę do rozpędzonego pociągu, który jedzie coraz szybciej i zdobywa kolejne nagrody. Jednak obcięcie o 5 proc. tegorocznych budżetów wszystkich miejskich instytucji może spowodować, że machina straci swój pęd, a może nawet wypadnie z torów.
Następnie wypowiedziała się zastępczyni prezydenta Szczecina, Lidia Rogaś, zaznaczając, że uchwalony w grudniu projekt budżetu to efekt wielu trudnych decyzji, w których trzeba było uwzględnić wszystkie sfery, w tym te bardzo kosztowne jak np. transport miejski.
550 mln zł deficytu
– Zostaliśmy zaskoczeni sytuacją, w której m.in. podwyżka cen energii spowodowała 550 milionów złotych deficytu w budżecie i trzeba było poszukać jakiegoś rozwiązania – mówiła Rogaś.
Dodała także, że do budżetu wpłynie mniej pieniędzy z podatku PIT, a poza tym wszyscy odczuwamy skutki inflacji. Tymczasem dotacje dla instytucji kultury w pierwszej kolejności muszą być przeznaczone na koszty stałe, podatek od nieruchomości i wynagrodzenia dla zatrudnionych w nich pracowników, a dopiero później na plany artystyczne. Według Rogaś, żeby przeznaczyć dodatkowe pieniądze na kulturę, trzeba by je odebrać komuś innemu…
Jesteśmy rozpoznawalni w Europie i na świecie
Do sali sesyjnej zaproszono dyrektorów sześciu miejskich instytucji kultury. Ci, którzy przyszli (kierująca Filharmonią im. M. Karłowicza, Dorota Serwa usprawiedliwiła swoją nieobecność), mieli zdecydowanie dużo do powiedzenia.
– W nas naprawdę warto inwestować! Przynosimy temu miastu wysokiej jakości produkt artystyczny, rozpoznawalny w Europie i świecie – mówił Dariusz Mikuła, dyrektor Ośrodka Teatralnego Kana. – Efekt medialny naszej działalności jest dokładnie wyliczalny, a czujemy się niedoceniani – dodał.
Płace poniżej minimalnej krajowej
W podobnym tonie wypowiadał się Tomasz Lewandowski, dyrektor Teatru Lalek „Pleciuga”.
– W 2022 roku zrealizowaliśmy w Szczecinie 458 spektakli, które obejrzało ponad 56 tysięcy widzów – informował. Dowiedzieliśmy się również, że w jego instytucji na 63 etaty, aż 49 należy do pracowników, którzy potrzebują pilnej regulacji płac do najniższej krajowej. Teatr planuje w tym roku obchody 70-lecia, ale są duże obawy, czy będzie można je zorganizować na poziomie adekwatnym do rangi rocznicy.
Jesteśmy dumni z tego miasta, ale sfrustrowani
Stanisław Ruksza, dyrektor TRAFO Trafostacji Sztuki, w swojej szczegółowej prezentacji, wskazał, że wiele wydarzeń udało się w tej instytucji dofinansować ze środków zewnętrznych i dzięki kontaktom z partnerami z zagranicy. Teraz plany są zahamowane, ponieważ brakuje pieniędzy na niezbędny wkład własny.
Ruksza porównał miejskie budżety dla centrów sztuki współczesnej w innych polskich miastach, wskazując, że Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie otrzyma 3,6 mln zł, a BWA Wrocław – 4,5 mln zł. Tymczasem miejską dotację dla TRAFO – w wysokości 1,88 mln zł – w tym roku w całości trzeba będzie przeznaczyć na podstawowe utrzymanie.
– Nie jestem w stanie sobie tego wytłumaczyć, jak można pozycję, wypracowywaną przez lata, zmarnować. Wciąż jesteśmy dumni z tego miasta, bo wiele dobrego też się tu dzieje, ale dominuje w nas teraz frustracja – podsumował Ruksza.
Szczególnie mocno wybrzmiał wielogłos przedstawicieli Teatru Współczesnego. Mirosław Gawęda, dyrektor tej instytucji, stwierdził, że kryzys pandemiczny bardzo nadszarpnął budżety aktorów i innych pracowników teatru, a mimo to instytucja ta stała się jedną z ważniejszych scen w Polsce. Zdobywa nagrody i planuje zagraniczne prezentacje spektakli, o których mówi się i pisze nie tylko w Polsce.
Wielki potencjał edukacyjny
– Produkujemy przyszłość – powiedział Jakub Skrzywanek, dyrektor artystyczny Teatru Współczesnego, który w styczniu za swoje osiągnięcia otrzymał „Paszport Polityki”. – Pokazujemy dobro, piękno, wartości, które są ważne.
Dodał, że Teatr Współczesny jest instytucją nie tylko silną artystycznie, ale też ośrodkiem, w którym prowadzi się warsztaty edukacyjne dotyczące problemów oficjalnie spychanych na margines. Zaznaczał, że uczestniczą w nich rodzice i dzieci, którzy nie znajdują podobnych zajęć nigdzie indziej.
Będą rezygnowali z tej pracy
Długie wystąpienie miał także Maciej Litkowski, przewodniczący komisji zakładowej Związku Zawodowego Aktorów Polskich przy Teatrze Współczesnym. Na konkretnych przykładach wykazał, że sytuacja jego kolegów i koleżanek jest bardzo zła i być może część z nich będzie musiała całkowicie zrezygnować z tej pracy, szukając lepiej płatnych zajęć w innych profesjach. Dodał, że ma świadomość, iż „budżet miasta nie jest z gumy, ale trzeba znaleźć sposób, by tak rozdzielić dostępne środki, aby najpilniejsze potrzeby zostały zaspokojone”.
Krzysztof Marcinowski, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie, mówił, że w jego instytucji jest coraz mniej środków na nowości książkowe, a niskie wynagrodzenia sprawiają, że roczna fluktuacja kadr oscyluje wokół 25 procent!
Odwagi szanowni państwo!
W ostatniej godzinie spotkania głos zabrali radni.
– Od 2019 roku sytuacja samorządów coraz bardziej się pogarsza – mówił Patryk Jaskulski. – Mam wrażenie, że to największy podpalacz krzyczy, że jest pożar, bo zważywszy na postępującą centralizację władzy, wychodzi na to, że po prostu nie mamy czym dzielić.
Bardzo krytyczny był też Robert Stankiewicz. Stwierdził, że ta dyskusja to „trochę komedia pomyłek”.
– Jeżeli państwo kierujecie swój głos rozpaczy do rady miasta, to trzeba jasno powiedzieć, że to pan prezydent zaproponował taki, a nie inny budżet – mówił. – Odwagi szanowni państwo! – apelował nieco później. Według radnego Stankiewicza w wyborach samorządowych w 2024 roku można będzie wyrazić swoją niezgodę na tę sytuację.
Potężna redukcja środków dla sektora NGO
Radna Edyta Łongiewska-Wijas zaczęła swoją wypowiedź od utworu Krasickiego „Dzieci i żaby”. Mowa w nim o zabawach, które dla jednej strony są igraszką, a dla drugiej – walką o życie. Przypomniała przy tym o potężnej redukcji środków dla organizacji pozarządowych, która na pewno będzie miała negatywne reperkusje w bliskiej przyszłości.
Jest szansa na pieniądze z rezerwy
Dyskutowano także o tym, które masowe imprezy miejskie można ewentualnie przestać dofinansowywać, by zaoszczędzić potrzebne środki. Wskazywano m.in. Oktoberfest oraz Dni Odry. Efektem końcowym posiedzenia było jednogłośne przyjęcie dezyderatu, który ma być skierowany do prezydenta Szczecina. Radni poparli wniosek o przesunięcie 1 mln zł z ogólnej rezerwy budżetowej na rezerwę wyłącznie poświęconą kulturze oraz sugerują, by poddać rewizji wszystkie wydatki na imprezy rozrywkowe.
W przyszłym miesiącu zaplanowana jest sesja rady miasta dotycząca zmian w tegorocznym budżecie, na której zapadną decyzje także w omawianych we wtorek sprawach.
Komentarze
0