Dziś około 09:00 przy placu Żołnierza Polskiego mężczyzna wjechał samochodem w kawiarnię Columbus. Ucierpiały trzy osoby, jednak ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Kierowca najprawdopodobniej zasłabł lub miał zawał serca za kierownicą.

- Stałam za barem, kiedy usłyszałam straszny huk. - mówi Karolina, pracownica kawiarni, która była wtedy w środku - myślałam, że coś się przewróciło. Kiedy spojrzałam na drzwi wejściowe, przeraziłam się, wpadłam niemal w histerię. Kolega, który był wtedy na dole, przybiegł i zadzwonił na 112.

Sześćdziesięcioletni mężczyzna reanimowany był kilka minut.

- To było przerażające, reanimowali go bardzo długo, myśleliśmy, że już nie żyje. - mówi Sebastian, pracownik kawiarni - Patrzyliśmy i trzymaliśmy kciuki, żeby zaczął oddychać. Odetchnęliśmy, kiedy zobaczyliśmy, że jego klatka piersiowa się rusza.

Po przywróceniu oddechu kierowca został zabrany do szpitala. Żyje, ale jest w stanie krytycznym. Potrąconym osobom nic poważnego się nie stało.

Srebrne BMW kierowcy dosłownie zmiotło bardzo ciężkie, połączone stalową konstrukcją stoliki przed kawiarnią, które przyjęły część siły uderzenia. Samochód wjechał w drzwi wejściowe, zniszczył szyby i wygiął nieco blachę, jednak konstrukcja nie została naruszona. Auto nie zostało mocno zniszczone.

Autor: Agnieszka Kuklińska