– Nie mamy wyjścia. Będziemy protestować, dopóki rząd nas nie wysłucha – mówi Edward Kosmal, wiceprzewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych. Od dwóch tygodni przed gmachem urzędu wojewódzkiego w Szczecinie stacjonuje rolnicze miasteczko, a ciągniki wyjeżdżają na ulice miasta. W środę protest zostanie zaostrzony.

W środę wielka blokada Szczecina

Rolnicy apelują, by do Szczecina pilnie przyjechał premier Mateusz Morawiecki. Ich główne postulaty dotyczą rekompensat za ceny zboża. Protestujący zwracają również uwagę na problemy z cenami warzyw, owoców i mleka oraz trudności związane z obrotem ziemią.

– Wielu rolnikom grozi bankructwo. Mamy miliony ton zboża w magazynach i nikt nie chce tego kupować, bo rynek zalało tanie zboże z Ukrainy. Apelujemy o stworzenie tarczy antykryzysowej dla rolników na wzór tarczy antycovidowej. Kilkadziesiąt miliardów strat jest w całym polskim rolnictwie i rząd RP musi podjąć odważne decyzje i interweniować – mówi Edward Kosmal, lider rolniczego protestu. – W środę od godz. 11:30 zaplanowaliśmy blokowanie głównego wjazdu do Szczecina. Będzie jeden pas wolny. Staniemy na Małopolskiej i Matejki. Jeżeli nic się nie zmieni, ciągniki pozostaną na Wałach Chrobrego, ale nie będziemy wyjeżdżać na ulice w święta, wrócimy znowu w następny czwartek. Liczę, że rząd szybko się zreflektuje – mówi Kosmal.

Rolniczy protest trwa od kilkunastu dni. W poniedziałek na ulice miasta wyjechało ponad 150 ciągników. 4-kilometrowa kolumna przejechała ulicami miasta przed siedzibę KOWR przy ul. Bronowickiej i potem ponownie przed urząd wojewódzki. We wtorek rolnicy powtórzyli trasę przejazdu, ale pojazdów było mniej. Przejazdy protestujących wiążą się z dużymi utrudnieniami w ruchu.

Poseł Rzepa o fatalnych nastrojach wśród polskich rolników

Na proteście obecny był także poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Jarosław Rzepa.

– Cena zboża jest fatalna – mówił w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl parlamentarzysta ludowców. – To nie rolnicy windują ceny pożywienia. Żałuję, że w Szczecinie nie ma miejsca, gdzie rolnicy handlują, bezpośrednio oferując swoje towary. Problem jest w pośrednikach, którzy narzucają marże. Ten problem dotyczy warzyw, owoców, ale w tym roku przede wszystkim zboża. Mam nadzieję, że premier Morawiecki wyczuje złe nastroje rolników. Im szybciej przyjedzie, tym szybciej zrealizuje postulaty rolników. Te protesty mogą być jeszcze znacznie mniej przyjazne i oby do tego nie doszło – dodał poseł Rzepa.

Rolniczka: „Zapraszam premiera, niech przyjdzie na pole i popracuje. I Kaczyński też”

Rolnicy w tym roku, w ramach rekompensaty za korki i utrudnienia w ruchu, rozdają mieszkańcom świeże warzywa z ich upraw.

– Mieszkańcy, wspierajcie rolników! Jak rolnik nie da żywności, to nie będzie, co jeść. Rozdajemy ziemniaczki, cukier, miodzik, była marchewka, była kapusta kiszona, był por, codziennie coś jest. Staramy się, jak możemy. Rolnik jest biedny, natyra się, niech z rządu przyjdą na pole i porobią. Zaprosiłabym premiera, żeby zobaczył jaka to ciężka praca. I Kaczyńskiego też, bo on mówi najwięcej – mówiła nam jedna z protestujących.

Nasza rozmówczyni przyznała, że na ceny warzyw w dyskontach nie może patrzeć. – Odwracam się i nie kupuję, bo za drogo. My promujemy polską żywność – słyszymy.

Protestujący zapowiadają, że miasteczko przed urzędem wojewódzkim będzie rozstawione przynajmniej do 22 kwietnia. Rolnicy nie wykluczają, że protest zakończy się szybciej, jeżeli ich postulaty zostaną uwzględnione.