Według rankingu zamieszczonego na łamach Gazety Wyborczej w 2013 roku Szczecin znajduje się w czołówce miast z największą ilością dyskontów. W stolicy zachodniopomorskiego na 1 sklep przypadało 7,6 tys. mieszkańców. Dla porównania w Krakowie to 20 tys.

Zaledwie kilka miesięcy temu, bo pod koniec 2013 roku trwała dyskusja dot. pozwolenia na rozbudowę centrum handlowego Galaxy. Już wtedy przeciwnicy próbowali zwalczyć pomysł, tłumacząc, że rozbudowa zabije biznes małych sprzedawców. Wśród przeciwników byli także niektórzy radni. Zgodę jednak wydano. Więc jeśli Galaxy może się rozbudować to w innych miejscach uda się „przepchnąć” plany wielkopowierzchniowych sklepów?

Wszystko jest do zmiany

Pierwszy do zmiany planów zagospodarowania miejskiego był Lidl. Już w styczniu pojawiły się informacje dotyczące kupna przez spółkę terenu na Gumieńcach. Jak się okazuje w grudnie 2013 roku spółka poinformowała komisję budownictwa rady miasta o planach budowy kolejnego sklepu sieci. Nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że działka kupiona przez firmę w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dopuszcza zabudowę w postaci domków jednorodzinnych. Firma zatem chciała zmiany planu (można! Galaxy się udało, to dlaczego nie im?) oraz dostosowania drogi do samochodów dostawczych. Ale radni z komisji budownictwa zahamowali ambicje spółki nie wyrażając zgody na taką zmianę.

Bunt jedynym rozwiązaniem?

Targowisko Manhattan niedługo może stracić część klientów? Wszystko za sprawą dyskontu Kaufland, która ma powstać w pobliżu. Kupcy w obawie o swoje zarobki postanowili podjąć rozmowy z Radą Miasta, częściowo udało się odnieść sukces. Trudno jednak powiedzieć czy miasto przejęło się protestem kupców. Największy wpływ na brak pozwolenia na budowę miały błędy Kauflandu. W złożonym wniosku firma prosiła o pozwolenie na budowę obiektu za wysokiego i za dużego (firma mogła się ubiegać o budowę sklepu do 2 tys. m powierzchni, tymczasem wnioskowała o dwa razy większy obiekt!) Teraz Kaufland ma czas do 2 kwietnia na zmianę i uzupełnienie wniosku. Jeśli dokumentacja nie zostanie poprawiona miasto nie wyda zgody.

Buntują się także kupcy z Fali – ci jednak walczą z pomysłem umieszczenia butików w budowanej niedaleko Hanzie Tower. Według przedsiębiorców z Fali zmiana planu zagospodarowania Hanzy to początek końca małych kupców z Fali. Sprzedawcy protestują, byli nawet pod magistratem. Tylko skąd ten protest? Według J.W. Construction nie ma mowy o zmianie planów:

Projekt Hanza Tower, którego biznesowy żywot rozpoczął się 18 listopada podczas wmurowania kamienie węgielnego, zakładał trzy główne funkcję dla tego budynku tj. funkcję biurową, hotelową oraz handlową, co znajduje odzwierciedlenie m.in. w informacjach zawartych na stronach www.hanzatower.pl (które znajduję się tam od połowy 2011 roku).

Faktem jest, że projekt Hanza Tower uległ zmianie, doszła dodatkowa funkcja tj. konferencyjno – wydawnicza o czym były informowane zarówno władze miasta, podmioty zainteresowane potencjalną współpracą tj.: MTS, Hotele, PiG, a także media.

Ponadto zwolennicy wybudowania Hanzy Tower są przekonani, że marki, które pojawią się w przestrzeni handlowej Hanzy nie będą konkurencją dla kupców z Fali, ponieważ będą to firmy, których obecnie nie ma w Szczecinie. Zatem takie rozwiązanie to nic innego jak poszerzenie szczecińskiej oferty.

Jak się bronić?

Lidl na Gumieńcach, Kaufland na Niebuszewie czy chociażby ew. delikatesy w Hanzie Tower (chociaż to jednak nieco inny model) to dopiero czubek góry lodowej. Informacje w prasie lokalnej dot. kolejnych dyskontów pojawiają się co kilka miesięcy, a nasze miasto wdrapuje się na szczyty niechlubnych zestawień. Według rankingu, który zamieściła na swych łamach Gazeta Wyborcza w połowie 2013 roku w Szczecinie na jeden dyskont przypadało 7,6 tysiąca mieszkańców. Pod tym względem jesteśmy w czołówce, dla porównania wg tego samego rankingu w Krakowie na jeden dyskont przypada 20 tys. , w Łodzi 16,9 tys., a w Kielcach 15,5 tys.

Optymiści głoszą, że jedyną i najskuteczniejszą obroną przed upadkiem małych kupców jest atmosfera i dobry klimat, oferowany przez „panią z warzywniaka”. Ale czy ta sąsiedzka aura małych sklepów wygra z niskimi cenami dyskontów?