Szczeciński klub Delta piątkowego wieczoru zgromadził nieliczną, lecz dojrzałą publikę. Przyszli na monodram Brel raz jeszcze – spektakl słowno-muzyczny Yana Zbigiela w reżyserii Krystyny Jandy.

Koncert odbył się 11 lutego o 19.00 w klubie Miejskiego Ośrodka Kultury Delta w Dąbiu. Monodram Brel raz jeszcze to piosenki Jaquesa Brela, przeplatane fragmentami listów do żony tego barda piosenki francuskiej. Formułę stworzyła i wyreżyserowała Krystyna Janda. Yan Zbigiel, a właściwie Janusz Zbiegieł, to krakowski aktor, założyciel Teatru Piosenki Francuskiej, koncertujący m.in. we Francji i Niemczech.

Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze dźwięki fortepianu i artysta wkroczył na scenę, ucichły wszelkie rozmowy. Nie wiem, czy było to zasługą świetnego nagłośnienia sali, czy umiejętności aktora i oprawy spektaklu, ale jestem przekonana, że w tym momencie dreszcze przeszły wszystkie starsze panie, stanowiące lwią część audytorium.

Śpiew i gra z uczuciem

Zbigiel stworzył niesamowitą atmosferę koncertu. Wykonał znane utwory takie, jak Madeleine, Au suivant, Ne me quitte pas, J’arrive, Dans le port d’Amsterdam, w przerwach między którymi deklamował fragmenty listów do żony. Zawierały one bardzo osobiste wyznania z różnych okresów życia Brela. Mówił w nich o miłości, rodzinie, namiętności i chorobie.

Wykonawca znany jest z tego, że śpiewa bardzo ekspresyjnie, wykorzystując grę aktorską, modulację głosu, gest i ruch sceniczny. Płynnie przechodził między piosenkami i klimatami od emocjonalnego Nie opuszczaj mnie, do bardzo energetycznego i wymagającego zaangażowania utworu Amsterdam. Aktor wybierając twórczość Brela wysoko postawił sobie poprzeczkę, gdyż Brel nie umiał śpiewać, popularność zdobył właśnie przez swój wyraz artystyczny, którym poruszał tłumy. Był to dobry, świetnie wyreżyserowany, ograny monodram, choć nie może się równać z oryginałem.

Piosenka starych kochanków

Dobry akcent francuski oraz umiejętność poruszania się po scenie zrobiły wrażenie na publiczności, która pamięta jeszcze czasy występów Brela w naszym kraju. Na zakończenie artysta, z okazji zbliżającego się Święta Zakochanych, zadedykował paniom utwór La chanson des vieux amants. Śpiewając, w romantycznym geście uścisnął dłoń kilku uradowanym słuchaczkom.

Polecam wszystkim, nie tylko babciom i dziadkom, ale także miłośnikom piosenki francuskiej i każdemu, kto lubi romantyczne wzruszenia, a tych nie zabrakło podczas koncertu.