Kabaret Ciach z Zielonej Góry (miasta bardzo wielu dobrych kabaretów) oraz bardzo znay aktor, scenarzysta, reżyser jakim niewątpliwie jest Stanisław Tym to artyści, którzy wystąpili 23 marca w Can-Canie podczas kolejnych Szczecińskich Spotkań Kabaretowych organizowanych przez Agencję Brand House.
Początkowo impreza ta miała być przeprowadzona w hali Szczecińskiego Domu Sportu, ale zmiana miejsca, odpowiednio wcześnie zaanonsowana, wyszła nawet chyba większości osób, na dobre. W Can-Canie mieli bliższy kontakt z artystami, a pan Stanisław nie musiał używać mikrofonu, który jak powiedział, stwarza barierę między nim, a odbiorcami.
Kabaret Ciach zaprezentował skecze pochodzące z programów „Listy od widzów” i „Pół szklanki soli” rozpoczynając swój show od bardzo zabawnej scenki sytuacyjnej z punktu skupu złomu. Rewelacyjna była zagadka kryminalna, w której Leszek Jenek i Janusz Rewers pokazali jak bardzo szczegółowo i analitycznie można podejść do kwestii zaginięcia zasobów energetycznych w postaci węgla opałowego. Małgorzata Czyżycka chyba najbardziej błyskotliwie odegrała rolę nieustępliwej pisuardessy, która drobiazgowo wypełnia formularz karty biznes uprawniającej do skorzystania z toalety. Leszek Jenek wzbudził też duży aplauz jako specjalista od feng-shui, bezbłędnie stosującego terapię odstresowującą swoich klientów („nie denerwuje się, weźmie zielona herbata, nie połyka ... i teraz naciąga, naciąga ...”). W zabawę zaangażował też widzów, których np.przesadzał z „niedobrego” miejsca na lepsze miejsce. Nie można też nie wspomnieć o popisowej roli Tomasza „Gogo” Kowalskiego wcielającego w św. Mikołaja przychodzącego do pewnego domu, by wypomnieć jego mieszkańcowi grzechy młodości i uczynić dobry użytek ze swej rózgi.
Stanisław Tym dwukrotnie wchodzil na scenę, tłumacząc że skoro jeszcze przed rozpoczęciem programu otrzymuje oklaski, to musi to wykorzystać. W jego trakcie co pewien czas spoglądał na zegarek, bo jak sam stwierdził musi kontrolować upływ czasu gdyż mógłby się rozpędzić i znacznie wydłużyć swe monologi. Tymczasem optymalnie wnien zmieścić przygotowany repertuar w 57 minutach jeśli ... na sali jest węgierska wycieczka. Często zresztą tego wieczoru mówił o relacjach pomiędzy estradą, a publicznością. Przywoływał nazwiska słynnych twórców, z którymi przed laty wspólpracował – np. Adolfa Dymszy czy Zbigniewa Krukowskiego i wspomniał o ich strategiach scenicznych, które sam przejął. W związku z tym uprzedził nas o tym, że musi zastosować tzw. żart-test, dzięki któremu będzie mógł zorientować się jak trudne dowcipy może wygłosić w dalszej części. Rolę tę spełniła anegdota o pewnym człowieku, który po długich poszukiwaniach wolnych miejsc w chicagowskich hotelach znajduje wreszcie niezajęty pokój, ale bymóc w nim zamieszkać musi stać się Murzynem. Zapewne częśc publiczności już znała ten numer, ale w wykonaniu niezrównanego Tyma jest on za każdy razem śmieszny. Wielbicielom dobrego humoru na żywo na pewno przypadły też do gustu inne opowieści serwowane przez niego. Usłyszeliśmy jeszcze bowiem m.in dwa aktualne kawały żydowskie oraz rozbudowaną historyjkę o bohaterskim żołnierzu Czapajewie, z której mimochodem dowiedzieć się było można, co wymyślili Rosjanie by nie nudzić się podczas I Wojny Światowej. Nie ma wątpliwości, że pan Stanisław jest wciąż w doskonałej formie i zaszczytem jest występowanie z nim na tej samej scenie.
Na koniec wręczone zostały pamiątkowe medale przygotowane przez organizatorów dla występujących na scenie. Zostały zrobione z puszek szczecińskiego paprykarza, tak więc obdarowani nimi na pewno nie zapomną w jakim mieście je otrzymali.
Komentarze
8