Pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego. W latach osiemdziesiątych był laureatem wielu konkursów piosenki poetyckiej, póżniej nagrywał z zespołem Sekcja oraz solo, a jego ostatni album to koncertowa płyta „25 l wody w ustach” nagrana w studiu im. Agnieszki Osieckiej w radiowej Trójce. W tej samej rozgłośni prowadzi od roku audycję „Ładne kwiatki”. Nazywa się Piotr Bukartyk i do Szczecina przyjechał 20 października aż na trzy koncerty. Pierwszy odbył się w miejscowym areszcie śledczym, drugi w EMPiKu, a ten na który ja się wybrałem w Rockerze.


Artysta nie przyjechał tym razem sam, bo towarzyszył mu Krzysztof Kawałko. Razem wykonali na dwie gitary około 30 utworów, poczynając od „Dokąd się wybierasz ?” Kolejny numer jaki zabrzmiał to „Wino proste” (znane z albumu „Z głowy”), a w dalszej części występu przyszedł czas na takie hity jak „Małgocha”, „Kaszana”, „Śniadanie na tapczanie”,„Rege dla młodego talenta” czy „Orgazm”. Oczywiście nie obyło się bez licznych komentarzy. Każdy praktycznie utwór był anonsowany za pomocą krószej lub dłuższej historii jego powstania. Np. ”Z lotu ptaka” jak się dowiedzieliśmy stworzony został przy okazji programu poświęconego Himilsbachowi i Maklakiewiczowi, a „Czego tylko chcesz” została zainspirowana autentycznymi kolejami losu pana Zdzicha – wdowca z okolic Wałcza. Nie mogło też zabraknąć osławionej „Twarzy Romana” o pewnym ministrze. Jak powiedział Bukartyk „Nie wiem jakie są wasze przekonania polityczne, ale i tak ją zagram”. Zresztą o to, by nie zabrakło żadnego z ciekawszych numerów artysty zadbała silna ekipa ze stolików po prawej stronie sceny. Przez cały koncert widzowie tam usytuowanoi toczyli dialog z panem Piotrem, zachęcając go do wykonania poszczególnych songów, nawet jeśli on zarzekał się, że ich nie pamięta.

Grał z pewną niedbałością, nonszalancko, przypominając sobie niemalże na bieżąco „jak to szło”. Jak sam powiedział nauczył się tylko trzech akordów na gitarze, ale jakoś nie stwierdził konieczności poznania kolejnych. Wspomniana ekipa wymogła na nim m.in. prezentację utworu „Miś song” i wówczas jakby dostosowując się do hasła poniedziałkowych koncertów w „Rockerze” – „Piosenki na sprzedaż” zapytał „Z zapowiedzią czy bez ?” Oczywiście otrzymał odpowiedź twierdzącą i wtedy przytoczył dowcip o misiu polarnym, którym już całkowicie kupił sobie publiczność.

Piotr Iwicki napisał o nim na łamach „Gazety Wyborczej” – „Zbyt rockowy jak na śpiewających poetów i zbyt poetycki jak na rockowe schematy”. Chyba coś w tym jest, bo naprawdę ekspresji jaka towarzyszyła wykonywanym na żywo numerom z dorobku twórczego pana Piotra wiele zespołów gitarowych mogłoby mu pozazdrościć. Ze szczególnym namaszczeniem i energią wykonał piosenkę „Idź już”. Chyba jej tekst jest dla niego szczególnie ważny.

Pod koniec wybrał chyba najbardziej humorystyczne, a niewydane jeszcze utwory (znane z prezentacji w Trójce – w porannym programie Wojciecha Manna). M.in. pojawił się „Sznurek” ( o pewnym specyfiku uzyskiwanym w konopii, który bardzo przypadł do gustu nauczycielowi Wosu), „Inne kraje” oraz utwór o kinie, w którym „potwór z kosmosu nalał trucizny do termosu”. W sumie duet Bukartyk – Kawałko grał prawie trzy godziny, z kwadransową przerwą techniczną potrzebną na wymianę zerwanej struny. Tak więc z pewnością można przyjąć, że wszyscy dostali to, czego pragnęli.