Ich chleb zawędrował do Australii, Kanady, Meksyku a nawet dopłynął na Spitsbergen. Historia rzemieślniczej piekarni Reczyńskich przy ulicy Rayskiego 17 zaczęła się w sierpniu 1979 roku i trwa po dziś dzień. „W soboty robiliśmy 150 kilogramów ciasta pszennego na zapiekanki. Potem dużo pieczywa szło na granicę. A Niemcy brali wszystko duże – chleby, bułki, rogale” – wspomina Andrzej Reczyński.

Pan Andrzej już od ponad 40 lat pracuje jako piekarz. Do lokalu przy Rayskiego przychodził pomagać już za małolata i to za czasów poprzedniego właściciela, Bronisława Rucińskiego.

Pionierzy szczecińskiego piekarstwa

Po drugiej wojnie światowej do Szczecina przyjechało 6 piekarzy z Poznania, którzy objęli poniemieckie piekarnie. Wśród nich znajdował się Bronisław Ruciński, który do grodu Gryfa przyjechał z rodziną w maju 1945 roku. Bardzo chciał przejąć lokal przy ówczesnej Kronprinzenstraße, do którego przydzielone było również mieszkanie.

– Najstarsze wzmianki, które znaleźliśmy o piekarni w tym miejscu, pochodzą z 1933 roku. Prowadził ją niejaki Tietbuhl. W Szczecinie było dwóch piekarzy o tym nazwisku. Pan Bronek przyjechał do Szczecina, ale na miesiąc wrócił do Poznania. Czasy wtedy były niepewne. Ale w lipcu tego samego roku znów zawitał do miasta nad Odrą – opowiada Andrzej Reczyński.

Z zachowanej karty rejestracyjnej wynika, że piekarnia Bronisława Rucińskiego rozpoczęła działalność 11 września 1945 roku.

Nadchodzi era Reczyńskich

Rodzice Andrzeja Reczyńskiego przyjechali do Szczecina w 1962 roku. Tata naszego bohatera również był piekarzem i podjął pracę u Rucińskiego. Jan Reczyński egzamin czeladniczy w rzemiośle piekarstwa zdał 31 października 1963 roku.

– Tak to się zaczęło. W 1978 roku pan Bronek ustalił z moimi rodzicami, że to my przejmiemy piekarnię. Zmarł w maju tego samego roku, a jego żona prowadziła ją jeszcze przez rok – mówi Andrzej Reczyński.

Rodzina Reczyńkich przejęli biznes w sierpniu 1979 roku. Wówczas pan Andrzej uczył się na montera układów elektronicznych.

– Pierwszy kontakt z piekarnią miałem jeszcze za czasów pana Bronka, kiedy przed świętami zawsze przychodziłem pomagać. Pamiętam, kiedy już ją przejęliśmy, po powrocie w piątek ze szkoły usłyszałem, że od poniedziałku będę sprzedawać pieczywo. I tak to się zaczęło. Naukę montera zostawiłem, choć nauczyciele przychodzili i prosili, abym wrócił. Ale życie pokazało, jak ma być. Poszedłem uczyć się na piekarza w szkole przy Sowińskiego, tutaj zrobiłem praktyki i tak zostało.

Od czasu przejęcia piekarni, niewiele zmieniło się w samej hali, jak i na sklepie. Reczyńscy dokupili jedną maszynę, dorobili dwa kotły. W latach 80-tych pan Andrzej położył nowe kafle w przedsionku. To jeszcze zdobycze peweksowe.

– Uczyłem się wtedy układać kafelki. Jak zaczynaliśmy, człowieka nie było stać na wielu rzeczy i samemu trzeba było dużo robić. Nie można było też pozwolić sobie na przerwę, aby ściągnąć fachowca. Człowiek nauczył się wszystkiego, sam mogę zrobić całą produkcję – opowiada.

„Pszenne do zapiekanek, duże dla Niemców”

Przez ponad 40 lat działalności piekarnia Reczyńskich była świadkiem wielu zmian i trendów w przemyśle spożywczym.

– Były lata, kiedy na mieście działało dużo budek z zapiekankami. Były takie soboty, gdy w południe robiliśmy 150 kilogramów ciasta pszennego. Właśnie na zapiekanki. Później dużo szło za granicę. Niemcy zawsze brali duże rzeczy. Piekliśmy więc chleby, rogale, bułki. Wtedy na blachę wchodziły dwa ogromne rogale, teraz – 12 dużych.

W 2002 roku Jan Reczyński przekazał władzę w piekarni swojemu synowi. Andrzej Reczyński chciał utrzymać stare receptury, wypracowana dotychczas jakość. Nie chciał ani nowoczesności, ani masowej produkcji. Jak podkreśla, zawsze woli zrobić mniej, ale lepiej. Najpopularniejszy żytni z foremki

Przez ostatnie lata piekarnia Reczyńskich nawiązała współprace ze sklepami ze zdrową żywnością, zaczęła piec chleby dla klientów z alergiami. W ofercie pojawiły się również mniejsze bułki, rogaliki.

Obecnie w ofercie znajdziemy typowe pieczywo razowe, żytnie. Chleby od Reczyńskich są niewysokie, bardziej zbite. Ich skład to naturalny zakwas, woda, mąka i sól. Największym powodzeniem wśród klientów cieszy się półkilowy chleb żytni z foremki.

– Pieczemy również chleb z mąki żytniej typ 720. Jedna z klientek poprosiła o taki dla swojego dziecka, które nie toleruje pszenicy. Razowe było dla niego za ciężkie. Nasz wypiek ma mniej kwasu, czyli jest łagodniejsze dla żołądka i jest wyłącznie z jasnej mąki, a więc jest lżejszy.

Są też „asfalty”. – To chleby z najciemniejszej mąki, typ 2000. Klient powiedział, że lubi taki ciężki i zbity chleb, to zaczęliśmy robić. Okazało się, że jest sporo ludzi, którzy również taki lubią – śmieje się nasz rozmówca.

„Ruch nie jest taki jak kiedyś”

Czy nasz rozmówca myślał kiedyś o tym, aby otworzyć piekarnię w innym miejscu?

– Kiedy dostaliśmy Nagrodę Gospodarczą Prezydenta Miasta, to miałem propozycje od innych. Oni wyłożyliby pieniądze, a ja prowadziłbym piekarnię. Ale to nie dla mnie. Poza tym, chleb nie byłby taki sam. Piec i klimat robią swoje.

Andrzej Reczyński przyznaje również, iż obecnie „ruch nie jest taki jak kiedyś”.

– Pandemia zrobiła swoje, ludzie zaczęli też piec swoje pieczywo. Kiedyś mieliśmy takie momenty, że nie brałem nowych zamówień ze sklepów. niektóre czekały nawet rok, aż zwolni się miejsce. Obecnie mamy mniejszą produkcję. Boimy się tego zimowego okresu. Nie każdego będzie stać, aby zagrzać tyle, aby było ciepło. A u nas gaz pali się cały czas – podkreśla nasz rozmówca.

Zobacz też:

Spędziliśmy noc w rzemieślniczej piekarni z tradycjami. Na jej zwiedzanie może zapisać się każdy, kolejka jest długa

 

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka

AUTOR ZDJĘCIA: k. nawrocka