Od szesnastu lat kocha język polski. Miłością burzliwą, namiętną. Przez cały ten czas rzucał polski, poddawał się i wracał, by kochać go od nowa. To nie jest prosta miłość, bo to nie jest prosty język. Ale to właśnie miłość!
Volkmar Münz kilkadziesiąt lat temu urodził się po zachodniej stronie Niemiec. Jako mały chłopiec mieszkał pod francuską granicą. A od paru lat mieszka pod polską i dzięki temu niemal codziennie jest w Szczecinie. Nic w tym wyjątkowego oczywiście. Volkmar nie jest miłośnikiem Polski, nie uwielbia Polaków – ale to również nic wyjątkowego. Niezwykle ciekawa jest natomiast miłość Volkmara. Kocha on bowiem namiętnie język polski. Pierwszy raz zetknęłam się z nim przy okazji jego występów w Mind Open Mic – stojąc w świetle reflektorów, przed przychylną publicznością wygłaszał swoje wiersze, którą pisze po polsku. Zafascynowana tym, że Niemiec z własnej woli sięga do języka polskiego i tworzy w nim poezję, postanowiłam umówić się z Volkmarem Münzem na rozmowę. Jeszcze przed spotkaniem ostrzegał mnie, że możemy porozmawiać, ale pod warunkiem, że zgodzę się na to, by mówił o polityce. Zgadzam się – w Polsce w końcu każdy zna się na sporcie, medycynie i oczywiście polityce.
Wyluzowany człowiek
Na wywiad umówiliśmy się w jednej ze szczecińskich restauracji. Volkmar przychodzi o czasie, witamy się. Wskazuję mu miejsce naprzeciwko, z myślą, że w ten sposób będzie najłatwiej prowadzić rozmowę. Ale on woli usiąść obok. Nie ma to dla mnie znaczenia. Chociaż trochę dziwię się, gdy widzę, że na krześle siada po turecku. Mówi, że dla niektórych to niegrzeczne, że tak nie powinno się siedzieć, ale on to lubi. Czy to jest niegrzeczne? Sama nie wiem, myślę tylko o tym, że jest niewygodne. Zamawiamy i zaczynamy gadać. Miało być przede wszystkim o języku polskim, poezji i literaturze. Wyszło o polityce. Ale mimo to nasza rozmowa była tak swobodna, intrygująca i wciągająca, że szybko zapomniałam o dzielącym nas wieku i pewnej formie. A z tytułowania „per Pan” zrezygnowałam w zadziwiająco naturalny sposób.
Trudna miłość
Na początku chciałam się dowiedzieć czegoś o Volkmarze, czym zajmuje się na co dzień. Jak się okazało to trudna kwestia, bo w ostatnich dwóch latach jego głównym zajęciem jest nauka naszego języka. Ale polski w rzeczywistości pokochał 16 lat temu. Wtedy prawie przeprowadził się do Krakowa - nie zdecydował się ze względów zawodowych. Volkmar jest malarzem i dobrze wie, że trudno jest wyżyć ze sztuki. Trudno jest w Niemczech, bał się, że w Polsce będzie jeszcze gorzej. Chociaż ta miłość trwa już od 16 lat to jest to związek bardzo frustrujący. Volkmar uważa, że polski jest za trudny. Jest świadomy tego, że nie ma zdolności językowych, a fakt, że można się z nim dogadać po polsku to tylko efekt ciężkiej pracy i jego ambicji. Czasami nie ma siły sięgać głębiej, dowiadywać się, uczyć. Czasami jest strasznie, bo nie zna innego języka słowiańskiego, bo nie rozumie, bo sam nie umie wytłumaczyć o co mu chodzi. I są momenty, gdy myśli, by porzucić naukę polskiego, ale wtedy znów wpadają polskie słowa, ten dźwięk, brzmienie przypomina mu, że to miłość. I wszystko zaczyna się od nowa.
W tle języka historia i polityka
Myślę, że dla Polaków język niemiecki jest twardy i brzydki. Ale Volkmar się ze mną nie zgadza. Uważa, że język niemiecki jest równie ładny jak polski. Jego zdaniem nasza narodowa niechęć do niemieckiego jest wynikiem historii i relacji niemiecko – polskich, które nie zawsze były dobre. Powoli dochodzimy do polityki. Najpierw rozmawiamy o niemieckiej. Według Volkmara Niemcy nie są wolnym narodem. Uważa, że tylko zachowują się tak jakby byli wolnymi ludźmi, a obecną politykę porównuje do sytuacji jaka była w Polsce i NRD przed 1989. Politycy zaś zamiast dążyć do demokracji popadają w korupcję. Ale to nie tylko problem Niemców, ale również nasz. Bo to jak wygląda obecna Europa jest pozostałością po ustaleniach po II wojnie światowej. Z lat 40 XX w. przechodzimy do sympatii między Polakami i Niemcami. Bo wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat rzutują na nasze stosunki. Volkmar dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nasze relacje nie są łatwe. Ale jest przekonany, że kiedyś się polepszą. Mówi, że niegdyś Niemcy i Francuzi nie żyli w przyjaźni, ale z czasem to się zmieniało i dziś młodzi ludzie nie mogą uwierzyć, że kiedyś mogło być inaczej.
Komentarze
0