Rozpędzał się do 90 kilometrów na godzinę i był o 5 kilometrów szybszy od swojego poprzednika. Mowa o stoewerze R-150, który produkowano w latach 1934-1935. Powstało tylko 1150 takich aut.

To już ósmy samochód z fabryki braci Stoewerów, który zasili kolekcję Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie. Kosztował 44 tysiące euro. Od swojego poprzednika R-140 różni się inną skrzynią biegów i tylną osią. Oba modele zastąpiły V-5, dumę fabryki braci Stoewerów. 

– Nasz nowy stoewer to dwudrzwiowy kabriolet z czterocylindrowym rzędowym silnikiem o pojemności 1466 centrymetrów sześciennych – informuje Jacek Ogrodniczak z Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie.

– W naszym domu niewiele mówiło się o Szczecinie i fabryce samochodów dziadka – mówi Jutta Barckmann, wnuczka Bernharda Stoewera juniora. – Pewnie dlatego, że moja mama nie chciała wspominać Szczecina. Zmieniło się to w latach dziewięćdziesiątych, kiedy odezwał się do mnie pan Bauer.

Manfried Bauer, szczecinianin z urodzenia, stworzył Muzeum Stoewera w Wald-Michelbach w Hesji, niedaleko granicy francuskiej. Dzięki współpracy z Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie, od kilku lat jego zbiory można oglądać w Zajezdni Sztuki przy ul. Niemierzyńskiej 18A.

– Rozmowy z Manfriedem sprawiły, że zaczęłam szperać w historii rodziny. I szybko zapragnęłam jeździć samochodem z fabryki dziadka. W 2001 roku kupiliśmy stoewera R-150. Kiedy przyszła pora się z nim rozstać – zarówno ja, jak i mąż – nawet nie pomyśleliśmy, żeby sprzedać auto na wolnym rynku. Chcieliśmy, żeby wrócił do Szczecina, koniecznie do Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie. Bardzo się cieszę, że tysiące ludzi podziwiają auta, które nazywają się tak, jak nazywali się mój dziadek i mama – dodaje.

Model, który powrócił do Szczecina, przeszedł w latach 2002-2004 gruntowną renowację – od napraw blacharskich przez lakiernicze i tapicerskie po mechaniczne. Po remoncie, Manfred Barckmann przejechał nim 5000 kilometrów, brał udział w rajdach i zlotach zabytkowych pojazdów.