„Nie wytrzymam kolejnego wniosku o ławeczkę upamiętniającą jakąś postać. Nie ma tu w ogóle miejsca na rozmowę o sztuce, a tym bardziej o formie i idei. To jakieś disco polo rzeźby. Te ławeczki są propozycjami czysto rozrywkowymi, wiec może lepiej powołać zespół ds. rozrywki?” – pyta Monika Szpener, była już przewodnicząca miejskiego Zespołu ds. wznoszenia pomników oraz tablic pamiątkowych i akcentów rzeźbiarskich na terenie Miasta Szczecin.

Pomysły stawiania nowych pomników i burzenia starych zawsze budziły w Szczecinie dużo emocji. Dlatego w marcu 2022 r. prezydent Piotr Krzystek powołał zespół ekspertów, którzy pracując społecznie (bez wynagrodzenia), mieli opiniować każdą z takich inicjatyw.

– Pewne środowiska oczekują nowych pomników, inne środowiska pomniki chcą usuwać. Oddajemy głos fachowcom – tłumaczył wówczas.

Do opiniowania dostawali gotowe już projekty

Na czele zespołu stanęła Monika Szpener, rzeźbiarka, profesor Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Liczyła, że w mieście otworzy się nowe pole do dyskusji o sztuce w przestrzeni publicznej. Rzeczywistość okazała się jednak jej zdaniem inna.

– Za każdym razem dostawaliśmy do opiniowania gotową już rzeźbę, na etapie tuż przed wykonaniem odlewu. Zatem nasze opinia stanowiła tylko kolejną formalność, którą musiał wypełnić wnioskodawca. Nie było więc możliwości dyskusji o formie, a tym bardziej wpływu na nią. A jeśli sam pomysł na formę jest poza kategorią oceny, to tak naprawę nie ma się o czym wypowiadać. Stworzono zespół ekspercki, który w większości przypadków musiał zajmować się niemerytorycznymi tematami – ocenia rzeźbiarka.

Zespół zdecydowaną większość przedstawionych mu projektów opiniował negatywnie. Tak naprawdę wysoko oceniono tylko jedną propozycję. Koncepcję parku kieszonkowego z otoczonym zielenią minimalistycznym nawiązaniem do dawnej synagogi przy ul. Dworcowej. 

„Takie ławeczki tylko zaśmiecają przestrzeń publiczną”

Co zostało oceniono negatywnie? Pomnik Heleny Majdaniec który stanął przy Teatrze Letnim, a także propozycje kolejnych pamiątkowych ławeczek. Upamiętniających Michała Doliwo-Dobrowolskiego (stanęła na skwerze przy Turzynie) oraz pani Tilebein (planowana jest na Żelechowej).

– Argumenty wnioskodawców są takie, że to fajne, bo ktoś usiądzie i zrobi sobie zdjęcie. Czyli cały czas nie mówimy o sztuce, tylko o rozrywce, gadżecie turystycznym. W tych ławeczkach nie ma metafory, nie ma oryginalności, nie ma pomysłu na formę. Ich stawianie porównałabym do budowania kolejnych siłowni pod chmurką. Każde osiedle chce mieć swoją, większą. Tyle, że siłownie przynajmniej mają pozytywny wpływ na ludzi, bo zachęcają do pracy nad sobą. A takie ławeczki tylko zaśmiecają przestrzeń publiczną i utrwalają w świadomości społecznej złe przykłady. Jak tak dalej pójdzie to niedługo będziemy mieć w Szczecinie cały „szlak ławeczkowy” – mówi Monika Szpener.

„Nasza energia idzie na marne”

W jej przypadku czarę goryczy przelał ostatni wniosek o opinię w sprawie ustawienia na Żelechowej wspomnianej ławeczki pani Tilebein, zasłużonej mecenaski kultury i filantropki z przełomu XVIII i XIX wieku. Miasto pokazało członkom zespołu zdjęcia gotowego już modelu, po wprowadzonych poprawkach, przygotowanego do wysłania do odlewni. W dodatku argumentowano, że to projekt ze Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego, więc musi powstać w kształcie proponowanym przez wnioskodawcę. Opinia ekspertów po raz kolejny nie miała więc tak naprawdę żadnego znaczenia.

– Miasto stworzyło ten zespół chyba tylko po to, aby pokazać mieszkańcom, że odbyła się społeczna dyskusja i wypowiedziało się grono ekspertów. A to, że wypowiedziało się negatywnie? To już nie było istotne. Nasza energia i czas idzie na marne. Do tego docierają do mnie komentarze, że sympatyzuję z politykami, choć jest zupełnie odwrotnie. Dlatego się z tego wypisałam – podkreśla Monika Szpener.

Właśnie złożyła oficjalną drogą rezygnację z uczestniczenia w pracach Zespołu ds. wznoszenia pomników oraz tablic pamiątkowych i akcentów rzeźbiarskich na terenie Miasta Szczecin.