Nie tylko centrum
Temat uciążliwego hałasu w mieście poruszyliśmy we wtorkowym Studiu wSzczecinie.pl. Inicjatorzy petycji mówią, że najgorzej jest na ulicy Jagiellońskiej oraz w jej okolicy.
– Czasem nie da się normalnie mieszkać. To jest niepojęte, że do tej pory nikt się tym nie zajął. Na ulicy Jagiellońskiej problem jest gigantyczny. Te samochody jadą 15 km/h, ale gazują tak głośno, że wszyscy to słyszą. To są takie popisy – mówi Łukasz Jastrubczak, jeden z inicjatorów petycji. – Gazują, przyspieszają, popisują się, chcą zwrócić na siebie uwagę i głośne dźwięki ich aut słyszymy na ul. Jagiellońskiej regularnie do nocy. Spędzamy wieczory w towarzystwie warkotu.
– Problem hałasu w mieście jest bardzo słabo zidentyfikowany i czas wreszcie na poważnie się tym zająć. Ulice Rayskiego i Jagiellońska są dość wąskie, a i tak samochody są tam mocno eksponowane. Układ kamienic powoduje, że dźwięk się niesie. Organy samorządu do tej pory słabo reagowały na sytuację przy ul. Jagiellońskiej, Taczaka czy Szafera. Miasto musi zwrócić większą uwagę na ten problem. Walka z zanieczyszczeniem hałasem w Polsce się zaczyna – mówi radny Przemysław Słowik.
W trakcie programu internauci zwracali również uwagę na hałas na Osiedlu Zawadzkiego, Gumieńcach, a także północy Szczecina.
„Pierdzące” auta nie dają żyć mieszkańcom centrum
Według aktywisty miejskiego Szymona Nieradki kierowcy tuningowanych aut i motocykli, przejeżdżających przez centrum Szczecina, hałasują z premedytacją.
– Ludzie spoza miasta przyjeżdżają do centrum, by „pierdzieć” swoimi samochodami i dręczyć mieszkańców tymi dźwiękami. To jest skandaliczna sytuacja i musimy stanowczo się temu sprzeciwiać. Widzę piętnastu motocyklistów, zrobią trzy kółka po mieście i jadą dalej. Wydają tak głośne dźwięki, że na Jagiellońskiej i w okolicach słychać je przy zamkniętych oknach – mówi Szymon Nieradka z Miejskiej Agendy Parkingowej.
Podobny problem występuje na wyremontowanym odcinku al. Wojska Polskiego. – Jego skala jest mniejsza niż na ul. Jagiellońskiej, ponieważ na al. Wojska Polskiego są progi zwalniające, które zabierają satysfakcję rozpędzającym się kierowcom – tłumaczy aktywista.
„Kary dla łamiących przepisy, ale nie ograniczenia w ruchu”
Polityk Konfederacji i miejski aktywista Michał Wójtowicz przyznał, że problem jest poważny, lecz według niego nie należy wprowadzać w centrum miasta ograniczeń w ruchu motywowanych hałasem.
– Należy znaleźć wypośrodkowane rozwiązanie, a nie zakazywać wszystkiego. Petycja ma mądre sformułowania dotyczące lepszej egzekucji ustawy prawo o ruchu drogowym. Nie zgadzam się jednak np. na ustawianie progów zwalniających. Samochody i tak gazują na Starym Mieście, tam też jest głośno – mówił Wójtowicz. – Przez nieodpowiedzialne zachowanie kilku osób nie można karać wszystkich mieszkańców miasta. Służby powinny lepiej egzekwować prawo. Może należy wprowadzić ostrzejsze przepisy, zasady recydywy albo inne działania wymuszające konsekwencje na osobach, które łamią przepisy?
W naszej rozmowie padły również propozycje, by w sezonie letnim lub weekendy zamykać okolice ulicy Rayskiego dla ruchu samochodowego.
Komentarze