Do czego gotowy jest posunąć się szantażowany człowiek, którego rodzinie grozi zniesławienie? Czy jest możliwy pościg po zatłoczonym centrum Londynu? I czy na wyspie Uznam mieszkały kiedyś czarownice? O tym przeczytamy w najnowszej książce Leszka Hermana pt. „Bursztynowa”.
Spis Treści

Co łączy czarownicę ze współczesnym Londynem?

„Bursztynowa” to kolejna książka Leszka Hermana, w której śledzimy przygody Igora Fleminga, choć tym razem sporo dzieje się też wokół jego przyjaciela Johanna Carleya. Dyrektor kreatywny londyńskiej agencji reklamowej jest szantażowany przez rosyjskiego oligarchę Sokołowa. By spełnić warunki, Johann decyduje się na kradzież ważnych dokumentów z rodzinnego archiwum Igora. Okazuje się, że wiąże się z nimi intrygująca historia sprzed czterystu lat o Marii Schweidler, córce pastora oskarżonej o czary.

Książka jest więc pisana dwutorowo: poznajemy perypetie Johanna, rozgrywające się na przestrzeni kilku miesięcy, ale i odkrywamy historię domniemanej czarownicy. Tu Herman sięgnął po opowieść Wilhelma Meinholda z XIX wieku, którą nieco zmienił i unowocześnił oraz wplótł wydarzenia dziejące się współcześnie w Londynie i na Pomorzu.

W typowym dla siebie stylu

„Bursztynowa” jest w pełni kompletną historią, w której wierni czytelnicy znajdą również odniesienia do poprzednich przygód bohaterów i wątków.

Miłośnicy historii z pewnością będą zachwyceni szczegółowymi opisami miejsc i wydarzeń, tym bardziej że książka nie tylko ponownie zabiera nas w podróż po Pomorzu Zachodnim, lecz także do Londynu i Norwegii. Pojawiają się więc fragmenty objaśniające sytuacje społeczne i polityczne, jest też okazja podszkolić się z zasad gry w polo. Zwolenników szybko posuwającej się akcji należy jednak uspokoić. Mimo momentami (trzeba to przyznać) obszernych opisów akcja toczy się płynnie. Śledzimy jej przebieg z perspektywy kilku bohaterów, czym autor buduje coraz większe napięcie. W kulminacyjnym momencie pościgu całą scenę czyta się jednym tchem. Powiedziałabym, że to bardzo w stylu Hermana – dać sporą dawkę backgroundu, by sama akcja była jeszcze bardziej wciągająca.

Przestroga dla wybierających wersje elektroniczne

Myślę, że warto wspomnieć również jeszcze o jednym elemencie, który nie tyle powinien wpłynąć na ocenę książki, ile przygotować na pewien problem. Mój egzemplarz „Bursztynowej” w wersji na czytnik miał błąd edytorski i to chyba w najgorszym momencie, bo w trakcie wyżej wspomnianego finałowego pościgu. Gdyby nie to, że miałam pod ręką papierową kopię i mogłam doczytać rozdział do końca, byłabym bardzo rozczarowana. Bezpieczniej jest więc wybrać fizyczny egzemplarz.