W ostatnich tygodniach żadna komisja rady miasta nie wzbudziła tyle emocji, co wtorkowe posiedzenie komisji budownictwa. Radni dyskutowali o konflikcie między obecnym zarządem targowiska Manhattan a jego byłym prezesem, który jest współwłaścicielem myjni samochodowej zlokalizowanej na fragmencie terenu administrowanego przez targowisko, a należącego do gminy. Współwłaścicielką myjni jest żona radnego KO. Sąd zdecydował, że podpisanie umowy na dzierżawę terenu odbyło się z naruszeniem przepisów, co powoduje nieważność umowy. I tu zaczyna się wielopoziomowy konflikt, w który włączyli się radni Szczecina.

Eksmisja myjni ma się odbyć 17 grudnia. „Czy dla Manhattanu będzie lepsza dziura w ziemi? Myjnia wpisała się na trwałe w miasto”

Sąd uznał, że umowa między ówczesnym zarządem targowiska a spółką, która zbudowała myjnię (jej udziałowcami są były prezes targowiska oraz żona radnego KO Jana Posłusznego), została zawarta z naruszeniem przepisów. Spółka więc teren postanowiła odzyskać, na co nie zgadzają się właściciele myjni.

Sprawa trafiła na komisję budownictwa rady miasta. Podczas dyskusji padły ostre słowa. W piśmie do rady miasta udziałowcy myjni piszą o pozwie za szkody, jakie wygenerowałaby likwidacja myjni. Tyle że pozwana miałaby być Gmina Miasto Szczecin jako właściciel terenu, a co za tym idzie gmina domagałaby się zwrotu pieniędzy od targowiska.

– Nas, jako miasta, w tych układach czy umowach nie ma i nie chcielibyśmy „rykoszetem” ponosić konsekwencji konfliktu między dwoma podmiotami, nie znając przyszłości, jak ten spór między nimi – zakładam, że i na drodze sądowej – się rozstrzygnie – mówiła Anna Szotkowska, zastępczyni prezydenta Szczecina. – Widzielibyśmy, aby zakończyć tę sprawę w ramach polubownego porozumienia czy dogadania się tych dwóch stron.

– Paradoksem jest to, że wtedy wiceprzewodniczący rady nadzorczej, który nie dopełnił wówczas formalności, dzisiaj mi wypowiada umowę. Nie mogę się zgodzić z tym wyrokiem, bo tu jest tyle nieprawidłowości. Muszę ponosić konsekwencję błędu rady nadzorczej – mówił na komisji Mirosław Wołosewicz, były prezes Manhattanu i udziałowiec spółki, która zbudowała myjnię samochodową. – Prosimy: spotkajmy się. Doprowadźcie do spotkania. Nie chcemy niczego więcej. Myjnia wpisała się trwale w miasto i powinna tam funkcjonować, bo Manhattan z tego korzysta. Co pani prezydent widzi w zamian w tym miejscu? Każda inwestycja w tym miejscu wymaga zgody miasta. Czy dla Manhattanu będzie lepsza dziura w ziemi?

Były prezes Manhattanu powiedział, że „nie ma już siły walczyć”, a „mobbing i niszczenie jego osoby” nie mają granic.

We wtorek, 17 grudnia, ma odbyć się eksmicja myjni z Manhattanu. Wołosewicz zaapelował do radnych o mediację, zaznaczając jednocześnie, że „miastu może grozić potężne odszkodowanie”.

Skandaliczne słowa Łukasza Tyszlera: „Przepychanki, dziecinada, gówniażowata przepychana”

Wtedy do dyskusji włączyli się radni Szczecina i rozpętała się burza.

– Spór jest od kilku lat. Są pewne wątpliwości, co do spółki, która ma w zasobie myjnię i jak to było konstruowane w czasach, gdy pan Wołosewicz był prezesem targowiska i miał wpływ na radę nadzorczą, która udzieliła poparcia pana firmie. To już budzi pewne wątpliwości. Przejrzałem pismo spółki Manhattan, z którego wynika, że spółka chciała rozmawiać i rozwiązać sprawę polubownie – mówił Krzysztof Romianowski z Prawa i Sprawiedliwości.

Najostrzej wypowiadał się Łukasz Tyszler, który na komisji miał znaleźć się „przez przypadek”, ponieważ nie jest członkiem komisji budownictwa.

– Zamiast inwestować w żłobki czy inne rzeczy, miasto straci 1,5 miliona złotych i będzie wypłacać pieniądze spółce, bo ludzie na Manhattanie zrobili coś złego. Zamiast usiąść, porozmawiać, wziąć nawet większe pieniądze i pokazać zysk, to ja gwarantuję Państwu, że jak przyjdziecie za trzy miesiące i powiecie, ze chcecie przedłużyć dzierżawę, a my będziemy mieć sprawę za zaniedbania spółki, to ja pierwszy będę głosować przeciwko dzierżawie. Mówię to jako jeden z radnych klubu Koalicji Obywatelskiej, który ma 19 radnych i jesteśmy w stanie coś takiego przegłosować. Mam tego serdecznie dosyć. Przepychanki, dziecinada, gówniażowata przepychana – mówił Tyszler.

Szybko przytaknął mu Andrzej Radziwinowicz: – Przewodniczący Tyszler powiedział to w punkt. Chodzi o to, żebyście się dogadali.

– Odbieram to jako wyraźną zapowiedź ze strony pana radnego Tyszlera, że albo siądziecie do mediacji, albo nie zawrzemy z wami umowy dzierżawy. W takiej atmosferze prowadzenie rozmów ugodowych jest niemożliwe – mówiła pełnomocniczka Manhattanu.

Dyskusja po komisji była równie ostra. Kupcy poczuli się szantażowani, a radni Koalicji Obywatelskiej komentowali nieoficjalnie, że słowa Tyszlera były skandaliczne. – Nie upoważniłem Łukasza Tyszlera do dysponowania moim głosem jako radnego – słyszymy.

– Targowisko Manhattan to jeden z ważniejszych punktów handlowych na mapie Szczecina oraz jedno z ostatnich prężnie działających targowisk w naszym mieście. Osobiście mam sentyment do tego miejsca, od lat robię tam zakupy. Drobne kupiectwo to ważny filar miejskiej gospodarki i deklaruję, że jako radny miasta zawsze jestem do dyspozycji kupców i zarządu targowiska. Wspomniana sprawa trafiła na komisję ds. budownictwa i mieszkalnictwa w wyniku wniosku, który otrzymaliśmy od właściciela myjni. Zaznaczam to kolejny raz, nie było celem komisji zastraszanie nikogo, szczególnie zarządu targowiska, co stanowczo oświadczam jako jej przewodniczący – mówił radny Koalicji Obywatelskiej i przewodniczący komisji budownictwa Andrzej Radziwinowicz w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl.

Łukasz Tyszler w rozmowie z nami zapewnił, że nie miał złych intencji i nie ma mowy o żadnym szantażowaniu kupców. – Całą odpowiedzialność za złe ruchy Manhattanu może ponieść miasto – mówi radny. – Jestem za tym, by oni usiedli i porozmawiali – dodał.

„Kontynuacja zastraszania targowiska w celu osiągnięcia korzyści gospodarczej dla rodziny Posłusznych i powiązanego z nimi byłego prezesa Manhattanu”

Piotr Kacperski, prezes Manhattanu przysłał portalowi wSzczecinie.pl obszerne oświadczenie, w którym napisał, że kupcy ze smutkiem przyjęli ostre słowa radnego Łukasza Tyszlera, a jednocześnie nie rozumieją na jakiej podstawie grozi im się nieprzedłużeniem umowy na dzierżawę targowiska w sytuacji, gdy to właśnie współwłaściciel myjni samochodowej, która powstała na podstawie umowy, uznanej przez sąd za nieważną, był prezesem, kiedy ten dokument został podpisany.

„Uzależnianie zgody na przedłużenie umowy dzierżawy przez Radnych, reprezentowanych przez pana Tyszlera, pod warunkiem zawarcia umowy przez targowisko z żoną Radnego Posłusznego jest kontynuacją zastraszania targowiska w celu osiągnięcia korzyści gospodarczej dla rodziny Posłusznych i powiązanego z nimi byłego prezesa Manhattanu. Poprzednio również dochodziło do podobnych sytuacji ze strony Radnego Posłusznego” – napisał Kacperski.

„Przez wiele lat ww., prowadząc działalność w formie spółki cywilnej, korzystali z terenu Manhattan (14 lat), płacąc stawki wielokrotnie niższe niż pobierał ww. były prezes Manhattanu od kupców. Kupcy płacili za teren, na którym stały ich pawilony, kwoty od 55 do 65 zł/m2 netto. W nietransparentnych i mocno podejrzanych okolicznościach zawarł umowę niekorzystną dla targowiska Manhattan, na podstawie której przez wiele lat płacił zaledwie od 2,49 do 3,36 zł za 1 m2. Z tytułu samego zabudowanego terenu obiektami, urządzeniami, stanowiskami do mycia samochodów (około 243 m2) powinien płacić tak jak inni kupcy co najmniej od 12 393,00 do 13 365 zł, a płacił za cały teren 1043 m2 zaledwie od 2 601,63 zł do 3 500 zł (wszystkie powyższe kwoty są kwotami netto). Przyjmując powyższe, wspólnicy myjni zapłacili za korzystanie z tego terenu od 2010 do ponad 2 mln zł mniej, niż gdyby musieli płacić za teren po stawkach takich jak płacili inni kupcy” – tłumaczy.

Prezes Manhattanu przypomina o tym, że sąd drugiej instancji nakazał wydanie terenu myjni, wskazując w uzasadnieniu dwa powody: niewłaściwą reprezentację spółki przy zawieraniu umowy z członkiem zarządu oraz nieważność umowy na podstawie art. 58 § 2 k.c. w związku z brakiem transparentności jej zawarcia i ekwiwalentności – na niekorzyść targowiska Manhattan.

„Twierdzenia ze strony właścicieli myjni o woli zawarcia kompromisu i nowej umowy traktujemy jako słowa pod "publiczkę" i tylko na potrzeby szukania możliwości wywarcia nacisku na Manhattan oraz przeciągania sprawy w czasie” – napisał Kacperski.