Organizatorzy Szczecin Jazz na taki dzień oczywiście przygotowali specjalny program. 8 marca w Trafo dominowała melodyjna muzyka i teksty traktujące o miłości, a na scenie można było zobaczyć m.in. Dorotę Miśkiewicz i Billa Saltera!
Podobno jedna z pań przyszła na ten występ pomimo tego, że na ten dzień wyznaczono jej termin rodzenia. Może trochę ryzykowała, ale szansa na to by zobaczyć na żywo taką postać, jaką jest Bill Salter może się już nie powtórzyć... Ten muzyk, kompozytor i producent coraz rzadziej decyduje się na występ na scenie. Ten wczorajszy show też był zresztą szczególny, bo dla Billa przygotowano fotel, w którym zasiadł i tylko dwa razy go opuścił, ale za to były to momenty bardzo istotne w całym programie.
Słynne tematy i miłość
Najpierw jednak na scenę weszła Jagoda Kret. Ta młoda wokalistka zaśpiewała „When You Smile”, a po niej Michał Grobelny (prywatnie jej życiowy partner) wykonał słynny temat „Ain`t No Sunshine” Billa Withersa. Te dwa utwory zostały zaprezentowane z towarzyszeniem instrumentalistów, w tym perkusisty Erica Allena, basisty Szymona Orłowskiego, pianisty Rob Bargad oraz Tomasa Sancheza (perkusjonalia). Trzeci przedstawił sam pan Michał, grając na fortepianie, była to bowiem jego własna kompozycja – „Żegnaj więc”.
Później napięcie jeszcze wzrosło, bo Bill Salter usadowił się w swoim pięknym fotelu i to był nieomylny znak, że zbliża się moment wykonania jego przebojów. Zanim to nastąpiło Jagoda Kret zaśpiewała „When You Smile” oraz „Mr Magic” Grovera Washingtona Jr. Tuż po tym drugim utworze mistrz przejął kontrabas i wtedy usłyszeliśmy słynny temat „Where Is the Love”, który przyniósł mu nagrodę Grammy. Na saksofonie zagrał Sylwester Ostrowski.
Liryczna i ognista Miśkiewicz
Po tej dużej dawce amerykańskiej klasyki muzyki rozrywkowej, przyszła pora na zmianę języka. Dorota Miśkiewicz, która wtedy weszła na scenę zachwyciła widzów piosenkami „Nieuniknione” oraz „Nie jest źle” (do tekstu Agnieszki Osieckiej) oraz zaskoczyła niekonwencjonalną wersją utworu... „Oj Kot” , który śpiewał Roman Polański w filmie „Zemsta”. Tę zabawną balladę połączyła z ognistym spiritualsem czym bardzo ucieszyła Saltera.
Roztańczony finał
Wzruszyło go także wykonanie kolejnego czarnego hitu – „Killing Me Softly”, a po nim nastąpił wielki finał wydarzenia. Wspólne wykonanie utworu „Just The Two Of Us”. Grammy za ten numer Bill otrzymał w 1981 roku. Ta kompozycja to dzieło stworzone wraz Ralphem McDonaldem i Billem Withersem, a na scenie Trafo została zaprezentowana przez wszystkich muzyków i wokalistów, którzy tego wieczoru występowali. Salter ponownie zagrał na kontrabasie, a nawet zaśpiewał refren. Roztańczona publiczność pożegnała artystów długim aplauzem.
Komentarze
0