Potwierdziły się wczorajsze spekulacje, na stanowisku trenera Pogoni Szczecin Dariusza Wdowczyka zastąpi Jan Kocian. Kibice jednak nie są zadowoleni z takiej zmiany.

W poprzednim sezonie Portowcom udało się awansować do grupy mistrzowskiej. W głowach kibiców zaczęły się tlić nadzieje na puchary europejskie. Skończyło się na 7 miejscu i niezbyt atrakcyjnej końcówce sezonu – w której Pogoń nie wygrała żadnego meczu. Wtedy mówiliśmy, że zespół nie wytrzymał przedłużonego sezonu, pocieszeniem była korona króla strzelców dla Robaka.

4-4-4

Jednak obecny sezon nie przyniósł szczególnej poprawy. Na 12 meczów wygraliśmy zaledwie 4, tyle samo przegraliśmy – w tym z Jagiellonią 5:0. I właśnie ostatni wynik przelał czarę goryczy, klub pożegnał się z trenerem. Słusznie?

 

 

Wielki błąd” - tak najczęściej w mediach społecznościowych komentują decyzję zarządu kibice Portowców. Trudno nie zgodzić się z opiniami fanów. Wdowczyk do klubu wniósł pewną świeżość i stabilizację. Miał budować zespół młodych zawodników wzbogacony doświadczeniem starych wyjadaczy. Szybko jednak przekonaliśmy się, że nawet do drużyny składającej się z młodych graczy potrzebne są dobre transfery. W Szczecinie ich zabrakło.

 

Niewykorzystane okienko

Najpierw zaczęła się kuriozalna sprawa z transferem Marcina Robaka. Napastnik miał przejść do klubu z Chin, Pogoń miała zarobić na królu strzelców. Skończyło się tak, że Marcin nie brał udziału w przygotowaniach do sezonu z cały zespołem, dodatkowo stres związany z całą sytuacją nie wpłynął pozytywnie na przygotowanie zawodnika do gry. Gdy wydawało nam się, ze Robak opuści klub zaczęliśmy szukać następcę. Padło na Łukasza Zwolińskiego, który miał naprawdę dobry start. Szybko jednak skuteczność, a przede wszystkim pewność zawodnika została podkopana posadzeniem go na ławce. Wdowczyk oczywiście próbował znaleźć miejsce w pierwszym zespole zarówno dla Robaka jak i Zwolińskiego, ich współpraca jednak nie zawsze była zadowalająca.

Nowi zawodnicy, którzy pojawili się w klubie także nie pokazali, że są prawdziwym wzmocnieniem. Tomasz Lisowski, lewy obrońca, gdy już poradził sobie z urazami pokazuje, że jest za wolny na styl Wdowczyka. Idealnie zaprezentował to w meczu z Jagiellonią – większość jego ofensywnych wyjść kończyła się odkrytą lewą stroną, bo Lisowski nie miał siły wracać. Ricardo Nunes, kolejny lewy obrońca doszedł do zespołu kilka tygodni temu i jeszcze jest wpasowywany w zespół. Mateusz Matras za wolny, za ciężki, zbyt niedokładny, szybko przegrał rywalizację w środku ze „starym” Rogalskim. Bruno Loureiro przez kontuzję nie mógł się jeszcze zaprezentować, a Okuno – nie oszukujmy się – nie jest Aką, nie mamy już wspaniałego duetu Japończyków.

 

Za krótka ławka

Mecz z Jagiellonią pokazał, że brak kilku kluczowych zawodników rozsypuje zespół. Nie było Frączczaka, Robaka, Kuna i Zwolińskiego. I chociaż w pierwszej połowie momentami gra Portowców mogła się podobać to zabrakło wykończenia. A obrona? Jedna wielka dziura. Co najgorsze trudno w tej linii o jakiekolwiek rozsądne manewry. Pogoń Szczecin nie ma szerokiej kadry i właściwie bez znaczenia na to kto będzie trenerem należy pamiętać, że z pustego to i Salomon nie naleje.

Powodzenia trenerze

Jan Kocian zastąpił poprzedniego trenera Ruchu, po porażce z Jagiellonią 0:6. W zeszłym sezonie z „Niebieskimi” osiągnął to o czym każdy z nas po cichu myślał w kontekście Pogoni – trzecie miejsce i puchary europejskie. Oby z Pogonią poszło równie dobrze.

- „Głównym celem jest pierwsza ósemka, ale na razie skupiamy się na najbliższym meczu” - powiedział podczas dzisiejszej konferencji Kocian. Nowego trenera Pogoni w akcji zobaczymy w sobotę o 18:00 w meczu z Cracovią Kraków.