Jeśli chcesz wiedzieć jak dziewczyny ze Szczecina potrafią podróżować za grosze i poznawać cały świat, przeczytaj o trzech pasjonatkach, dla których świat nie ma granic.

Wycieczki wykupione w biurach podróży, zawrotne ceny, czy ślepe podążanie wraz z tłumem za przewodnikiem podróży nie pozwoli na prawdziwe poznanie wszystkich aspektów odwiedzanego miejsca. Co więc zrobić aby każda podróż była tańsza, ciekawsza i stała się rodzinną legendą opowiadaną z pokolenia na pokolenie?

O swoich podróżach rozmawiałam z trzema dziewczynami ze Szczecina, które postanowiły podzielić się swoją pasją, jaką jest podróżowanie... przez Couchsurfing.

Couchsurfing to stosunkowo nowy pomysł na podróżowanie. Portal społecznościowy założony został prawie dziesięć lat temu ma ponad 2 miliony członków w ponad 200 krajach na świecie, w tym także w Polsce, gdzie znajdzie się wiele osób które z chęcią oprowadzą cię po ich mieście, opowiedzą o swoim życiu i pasjach i przy okazji odstąpią Ci swoją kanapę.

Początki

Kalina, Gosia i Ola swoją przygodę z Couchsurfingiem zaczęły kilka lat temu i nie wyobrażają już sobie innego podróżowania. „O Couchsurfingu dowiedziałam się od kolegi, który chciał mi pokazać swoje zdjęcia z wakacji. Zalogowałam się na stronie, uzupełniłam swój profil i tak jestem tu od 2008 roku” – wyjaśnia Kalina. Na pierwszy wyjazd do Sztokholmu Kalina wybrała się z mamą. „Byłyśmy u pięćdziesięcioletniej pani, miłośniczki kotów, która niemal codziennie gości nowych surferów” - tłumaczy. Rodzice Kaliny stanowią dowód na to, że Couchsurfing jest dla wszystkich i nie zna żadnych ograniczeń. „Udało mi się wciągnąć rodziców w Couchsurfing. Pewnego razu mój ojciec pojechał do Wiednia z grupą pięciu znajomych, a właściciele u których mieli mieszkać zostawili im całe mieszkanie” - dodaje.

Gosia natomiast korzysta z uroków Couchsurfingu już od 2006 roku i może się pochwalić naprawdę wieloma ciekawymi podróżami: była już na Ukrainie, w Rosji, w Słowenii, we Włoszech, w Stanach Zjednoczonych, w Austrii, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, w Irlandii, we Francji, w Hiszpanii, na Węgrzech, w Serbii, w Turcji, w Bułgarii, w Chorwacji, w Czarnogórze, w Albanii, w Grecji, w Czechach, na Litwie i w Gruzji.

 

Takie rzeczy tylko w Couchsurfingu

Kalina często słyszy od swoich znajomych, że musi mieć naprawdę dużo pieniędzy skoro stać ją na częste, zagraniczne podróże. A na przykład jeden z jej weekendowych wypadów do Brukseli kosztował około 300 zł. „Bilety wyszukuję przez internet, szukam tanich lotów i miejsc gdzie jeszcze nie byłam”- poleca Kalina. Ola za tydzień szalonych wakacji w Portugalii zapłaciła około 1000 zł, ale jak sama zaznacza spędziła je „na bogato”, niczego sobie nie odmawiając. Gosia natomiast wspomina, że najtańsza podroż w ramach Couchsurfingu nic ją nie kosztowała. „Kiedy zostałam okradziona i wracałam stopem z Barcelony, to mieszkałam u wspaniałych ludzi we Francji, którzy karmili mnie przez trzy dni, a potem jeszcze dali jedzenie na drogę”- wyjaśnia.

 

Przygody

Na swoje urodziny Kalina sama sprawiła sobie nietypowy prezent. Zamiast standardowej imprezy w gronie najbliższych postanowiła ten czas spędzić z dala od domu, z nowopoznanymi osobami. „Każdego weekendu świętowałam swoje urodziny w innym mieście: w Brukseli, Warszawie, i w Szczecinie. Ludzie do których jeździłam bardzo dobrze to przyjęli”- wspomina Kalina.

Gosia o swoich wojażach mogłaby napisać książkę: „W Londynie mieszkałyśmy u szalonego artysty, który pracował w kinie i dzięki temu oglądałyśmy filmy za darmo. Mieszkałam też koło Pragi u wspaniałych dwóch braci, którzy żyją na szczycie wzgórza w drewnianej chatce jak dwa elfy. Szukaliśmy tego ich domu w nocy i to było prawdziwe wyzwanie, bo to prawie w środku lasu, i tobyło niesamowite”. Natomiast Ola ostatnie święta wielkanocne spędziła na Lesbos w iście greckim stylu, smakując nadzianą na ruszt pieczoną kozę z baranimi flakami.

 

Couchsurfingowy styl życia

Kalina uwielbia gotować, więc osobom do których jeździ sprawia miłe i smaczne niespodzianki. „Jadąc do Sztokholmu przywiozłam ze sobą pierogi oraz zapowiedziałam, że dzisiaj robię tradycyjną, polską kolację. Innym razem chłopakowi o imieniu Pierre przywiozłam z Polski batoniki nazwane jego imieniem. Od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy” – tłumaczy Kalina.

Ola natomiast przywozi cudzoziemcom polską wódkę. „Młodzi ludzie nie chcą dostać ciupagi z Zakopanego, czy bursztynka. Często proszą o słodycze” - wyjasnia. Z kolei w prezencie od zagranicznych podróżników Ola dotrzymała tomik wierszy po hiszpańsku, a z Grecji Metaksę wzamian za Żubrówkę.

 

Jak dobrze zacząć

Najważniejsze jest zawsze pierwsze wrażenie, a naszą wizytówką – nasz profil. „To działa podobnie jak na Allegro: dobrze się opiszesz, dodasz zdjęcia i stajesz się wiarygodny” - tłumaczy Ola. W ramach systemu bezpieczeństwa na profilu każdego użytkownika można umieszczać opinie, pozytywne bądź negatywne. Dlatego przed każdym wyjazdem należy dokładnie przeczytać komentarze innych ludzi, którzy spędzili czas z daną osobą. Istnieje także możliwość sprawdzenia paszportu konkretnej osoby w celu potwierdzenia jej tożsamości. Jednak jak zapewnia Ola, podróżowanie w ten sposób „jest tak samo bezpieczne jak pozostanie w hostelu czy hotelu” .

Jednak jeśli mamy złe przeczucia, a nasze pierwsze wrażenie jest negatywne to powinniśmy poważnie się nad tym zastanowić, bo tak jak w życiu „różne są typy, które psują wizerunek Couchsurfingu, więc jeżeli wyczuwasz, że ktoś łamie cokolwiek, zareaguj” – ostrzega Kalina.

Bardzo przydatny jest dział wskazówek zamieszczony na stronie, w którym znajdziemy wiele cennych informacji, na przykład dla samotnie podróżującej matki z dzieckiem, czy dla homoseksualistów. Ale tak naprawdę najbardziej pomocni są sami użytkownicy, którzy z chęcią wyjaśnią wszelkie wątpliwości. Bo jak mówi Kalina: „po to jestem ja i jesteś ty abyśmy uczyły innych podróżowania. Tym sposobem można poznać świetnych ludzi i znaleźć przyjaciół na całe życie”.