W ubiegłym roku cztery dekady istnienia świętował szczeciński Free Blues Band. Teraz taki sam jubileusz ma kolejny ceniony zespół z naszego miasta, który eksploruje ten sam gatunek muzyczny. Zanim 6 września w Ogrodzie Różanym After Blues wraz z gośćmi zagra specjalny koncert, przypominamy najciekawsze fakty z ich historii.
Pierwsza nazwa była inna
Najpierw posługiwali się nazwą "3,50 po obniżce", którą wymyślił Zenon Szyłak, ówczesny perkusista zespołu. To był tytuł utworu z płyty Krzysztofa Sadowskiego. – My dorobiliśmy do tego historyjkę, że była to cena paczki „Sportów” lub połowy bochenka chleba. Tej nazwy nie używaliśmy jednak zbyt długo. Aktualną wymyślił gitarzysta Andrzej Kotok, w czasie powrotu pociągiem z Warsztatów Jazzowych z Chodzieży – wspomina wokalista i basista, Leszek Piłat.
Perkusista złamał rękę...
Przez pierwsze cztery lata After Blues grał w trzy- lub czteroosobowym składzie, ale najsłynniejszy skład to oczywiście duet. W takiej konfiguracji personalnej powstały płyty z gościnnym udziałem innych muzyków, ale na żywo Waldemar Baranowski (gitara) i Leszek Piłat grali przeważnie sami.
– Jako duet zaczęliśmy grać na przełomie 1984 i 1985 w klubie „Trans”. Wcześniej Piotr "Baton" Jaźwiński, nasz kolejny perkusista, złamał rękę i jakoś się słabo goiła, więc z Waldkiem robiliśmy próby sami. Wtedy nie było na horyzoncie odpowiedniej osoby na miejsce "Batona". Pierwszym krokiem na próbach było dołączenie dużego bębna, potem werbel, blachy i hi-hat. Wiosną 1985 roku byliśmy gotowi przy użyciu tego zestawu zawojować świat muzyczny, przy ciągłym niedowierzaniu Waldka. Udało się i trwa to do dzisiaj – mówi Piłat.
Cztery solówki do jednego utworu
Zespół stworzył trzynaście wydawnictw fonograficznych. Muzycy są dość krytyczni w ich ocenie.
– Wszystkie płyty były nagrywane naprędce, bez solidnego przygotowania. Wyjątek stanowi płyta „Już nie kłam” z 1995 roku i ta – moim zdaniem – jest najlepsza. Lubię też płytę „Proszę bardzo” z 2013 roku – stwierdza Piłat.
Drugi muzyk After Blues częściowo się z nim zgadza: – Jestem w miarę zadowolony z płyty "Zobacz jak pięknie" i "Nie kłam". Przygotowując materiał na płytę, mam zawsze problem. Z reguły układam trzy, cztery solówki do jednego utworu i potem ciężko mi się zdecydować, co wybrać. Od pewnego czasu nie lubię nagrań w studiu. Najlepsze jest granie koncertowe, bo jest mniej przewidywalne. Zawsze może się coś pojawić, albo odlot, albo dziura... Publiczność zawsze pomaga, więc się bardzo cieszę, że nasza jubileuszowa płyta będzie nagrana live – mówi Baranowski.
Zaczęło się od „Heysel”
After Blues to oczywiście nie tylko muzyka, ale też słowa.
– Większość tekstów napisali dla nas Leszek Pietrowiak i Szymon Kaczmarek, ale są też teksty Jacka Rudnickiego i Bogdana Loebla, a kilka popełnił też Leszek Piłat – przypomina Baranowski. – Z Szymonem znamy się od początku lat 80., a może nawet wcześniej. Jego teksty są niezmiernie ważne w swojej treści i wciąż aktualne W 1985 roku razem działaliśmy w klubie Trans, którego ówczesnym kierownikiem był Ludwik Kurek. Ten klub był wtedy takim tyglem kulturotwórczym. To wtedy Ludwik dał szkic tekstu "Heysel", napisanego przez Leszka Piłata, Szymonowi i Jackowi. Mieliśmy już fajną muzykę do tego kawałka i tak się zaczęła nasza współpraca – wspomina tamten czas.
Tylko dwóch, a brzmią jak przyzwoita kapela
After Blues to przede wszystkim zespół bardzo aktywny koncertowo. Mają w swej biografii bardzo wiele występów w kraju i Europie oraz niemało opowieści z nimi związanych.
– Na przestrzeni tylu lat były setki dobrych koncertów, dramatycznych i śmiesznych chwil. Zawsze z sentymentem będę wspominał nasz występ na festiwalu "Rawa Blues" w 1985 r., gdzie zdobywaliśmy pierwsze laury przed kilkutysięczną publicznością. Redaktor Jan Chojnacki zapowiedział nasz występ. Na scenę weszło parę osób, niosąc poszczególne elementy naszego kombajnu perkusyjnego, ale za chwilę zostaliśmy we dwóch i to było dla publiczności zaskoczeniem. Tylko dwóch, a brzmią jak przyzwoita kapela.... – opowiada Baranowski.
Tadek Nalepa lubił dowcipy
– Innym razem na początku lat 90. graliśmy koncert z Tadeuszem Nalepą w Warszawie. W środku utworu "Kapliczka" on odwraca się do nas i scenicznym szeptem cedzi przez zęby: „grajcie sobie sami dalej” i wchodzi w kulisy. Strach, zdziwienie, o co chodzi? Ale gramy dalej i dalej, „szyjemy”. Miałem wrażenie, że ten kawałek jest bardzo długi... Nagle wraca Nalepa z uśmiechem i włącza się do gry, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Tadek lubił robić dowcipy – przypomina gitarzysta.
Leszek Piłat szczególnie zapamiętał występ podczas Festiwal Hanover Lehrte w Niemczech.
– Byliśmy gośćmi i po naszym występie bardzo duża publiczność nie pozwalała nam zejść ze sceny. Bisowaliśmy chyba z 5 lub 6 razy. To było bardzo przyjemnie – wspomina.
Szansa na powrót Bluesady?
After Blues zainicjował także powstanie festiwalu Bluesada, który od 1992 roku, przez niemal dwie dekady, przyciągał do Szczecina miłośników takiej muzyki. Z żalem przyjęli oni wiadomość, że to wydarzenie w pewnym momencie zostało „skasowane”.
– Festiwal Bluesada wciąż jest w pamięci i wspomnieniach ludzi. Myślę, że można będzie podjąć jego reaktywację już w nowej, zmodernizowanej siedzibie Domu Kultury Słowianin. Tym bardziej, że moja żona Inga, już wymyśliła zmienioną nieco formułę, która pomoże pielęgnować pamięć o twórczym dorobku Miry Kubasińskiej i Tadeusza Nalepy.
Na to jeszcze poczekamy, a w najbliższym czasie szczęśliwcy będą mogli usłyszeć After Blues 6 września w Ogrodzie Różnanym na koncercie z okazji ich 40-lecia. Obok jubilatów utwory z repertuaru After Blues wykonają tego wieczoru zespoły: Quo Vadis, Analogs, Tragarze, NIKT, Kapitan Stereo, The Blue Bus, Ręczno-Nożna Kapela Przydrożna oraz Opty-Malni. Zaproszenia na koncert zostały już rozdysponowane.
Przedsięwzięcie jest realizowane dzięki wsparciu i mecenatowi Miasta Szczecin i Pomorza Zachodniego.
Komentarze
1