Podczas spotkania z dziennikarzami szef Solidarności na Pomorzu Zachodnim, Mieczysław Jurek nie szczędził krytycznych słów marszałkowi Olgierdowi Geblewiczowi.
– Nasze obrady są bojkotowane przez marszałka i wojewodę. Marszałek stosuje „liberum veto”, a to nie jest XVII wiek. Mówimy o likwidacji zakładów pracy, postulatach związkowych, zaniepokojonych pracownikach i oczekujemy od władz pomocy – mówił Mieczysław Jurek, przewodniczący NSZZ Solidarność w regionie. – W demokracji trzeba odpowiadać na pytania, a nie uciekać z sali. Jeżeli wniosek będzie nieskuteczny, to proszę, by pan marszałek nie szkodził regionowi i odszedł, niech ma trochę honoru i ambicji i niech odejdzie.
Marszałek Geblewicz jeszcze nie ustosunkował się do słów Mieczysława Jurka, ale w grudniu biuro prasowe urzędu marszałkowskiego szybko odpowiedziało związkowcom, którzy zapowiadali złożenie wniosku.
– Jeśli w odpowiedzi na próbę osiągnięcia konsensusu i znalezienia wspólnych rozwiązań – co jest przecież istotą dialogu – związki zawodowe domagają się odwołania marszałka Olgierda Geblewicza, to w ocenie pana marszałka związki zawodowe mylą dialog z dyktatem – przekonywała w grudniu rzeczniczka marszałka Olgierda Geblewicza, Gabriela Wiatr.
Wniosek związkowców popierają politycy Prawa i Sprawiedliwości. Co oczywiste, przeciwni są radni klubów współrządzących województwem.
Komentarze
5