Papryczki chili, gulasz oraz pizza – wszystko w najostrzejszym wydaniu. Za nami Chili & Craft Festival, czyli wydarzenie łączące kulturę, sztukę oraz zamiłowanie do pikantnego jedzenia. Obok stoisk wystawców z rękodziełem i występów komików odbyły się zawody w jedzeniu ostrych potraw.
Jak mówi Karol Wojciechowski, organizator wydarzenia, danie bez ostrości jest po prostu nudne.
– Ostrość to coś, co nam dodaje szczęścia. Brakuje mi tej ostrości i każde danie bez niej jest po prostu nudne – mówi. – Postanowiliśmy, że dla wszystkich uczestników Chili & Craft Festivalu zorganizujemy podziękowanie w formie kolacji. Chcemy pokazać im, że można na wysokim poziomie przyrządzać bardzo ostre potrawy. Konceptem kolacji jest kuchnia wegańska, specjalnie dla jednego z kolegów z Wielkiej Brytanii, który nie je produktów mięsnych. Dla mnie to jest wyzwanie, a ja lubię wyzwania. Tak więc wydobyłem smak mięsa, nie używając mięsa – opowiada Wojciechowski.
Na uczestników czekało dziesięciodaniowe menu, czyli tzw. PanDemonic Fine Dining Chili Experience. Ideą kolacji było połączenie serwisu rodem z najlepszych restauracji z ekstremalnym wyzwaniem jedzenia najostrzejszych potraw.
„Walka ze samym sobą”
Uczestnicy zawodów rywalizowali w trzech kategoriach. Część z nich jadła ostre papryczki, inni gulasz czy pizzę. – Sęk w tym, żeby pokonać swoje wewnętrzne ograniczenia – zaznaczał organizator wydarzenia. – Najważniejsza jest walka z samym sobą. To najważniejsza walka. Dopiero później jest rywalizacja przy stole, czyli przy tym co się je. Kiedy potrawa dochodzi już do żołądka, to trzeba wytrzymać ból i skurcze, które występują po tym jedzeniu – tłumaczy.
Goście wydarzenia, którzy odwiedzili Halę Odra w długi, sierpniowy weekend, mają swoje sposoby na walkę z własnym organizmem.
– Pierwsza runda była bardziej na wyniszczenie pod względem ilości. Trzeba było zjeść całą porcję ostrego gulaszu. Do tego był gorący. Wiadomo, że to trochę utrudnia. Natomiast trzecia runda to już ostrość od początku do końca. Zawsze lubiłam jeść na ostro – mówi jedna z uczestniczek zawodów.
Skąd zamiłowanie do jedzenia ekstremalnie pikantnych potraw? Niektórzy wynoszą je z domu rodzinnego.
– Mój ojciec od najmłodszych lat raczył mnie takimi potrawami. Z czasem zbudowało się takie zamiłowanie. Smak i ostrość to są dwie różne rzeczy. Nie zawsze dania, które są ostre, będą dobrze smakować. Najlepiej jest, jak to idzie w parze oczywiście. Jeżeli chodzi o to, co w tym przyciąga, to poczucie adrenaliny oraz przełamywanie własnych granic – tłumaczy zawodnik.
Tegoroczny Chili & Craft Festival to efekt współpracy PanDemonic Chili Fest i Endorfina Hot Sos. Imprezie towarzyszyły także występy artystów oraz festiwal food trucków.
Komentarze
2