Wiadomo, że jedynką z okręgu obejmującego województwa lubuskie i zachodniopomorskie będzie Bartosz Arłukowicz i to nie jest zaskoczenie. Kandydaci z kolejnych miejsc mogą jednak powodować lekki szok. Wbrew wcześniejszym spekulacjom do Parlamentu Europejskiego nie wystartuje prof. Tomasz Grodzki. Na liście znajdzie się za to radna Urszula Pańka.

Liderem listy KO będzie Bartosz Arłukowicz, do niedawna europoseł, a od jesieni 2023 ponownie parlamentarzysta. Arłukowicz nie ukrywał, że planuje wrócić do Parlamentu Europejskiego, a jego wyniki wyborcze w 2019 i 2023 roku były jednymi z wyższych w Polsce. „Dwójką” będzie była marszałek województwa lubuskiego, a obecnie posłanka – Elżbieta Polak. Z czwartego miejsca ma wystartować były wiceprezydent Warszawy, obecnie europoseł Witold Pahl. Co ważne, Pahl jest europosłem od jesieni. „Odziedzczył” mandat po Bartoszu Arłukowiczu, wcześniej przypadłby on Elżbiecie Polak lub Jarosławowi Rzepie, ale ci politycy po jesiennych wyborach woleli pozostać w sejmie. „Piątką” – tu zaskoczenie – będzie radna Urszula Pańka.

Z dalszych miejsc wystartują m.in. Katarzyna Osos, Robert Dowhan, Karolina Siwek czy Witold Tołoczko.

Zaskoczeniem jest brak na liście prof. Tomasza Grodzkiego. Spekulowano, że były marszałek senatu ma wystartować z trzeciego miejsca, potem szukano mu „jedynki” w innym okręgu, w tym np. w województwie łódzkim. Ostatecznie nie wystartuje wcale.

– Oficjalnie Donald Tusk nie chce doprowadzać do ponownych wyborów, a takie miałyby miejsce, gdyby mandaty europarlamentarne obejmowali senatorzy. W Szczecinie kilka osób jest rozczarowanych, bo ostrzyło sobie zęby na możliwość startu do senatu. Takie plany miało przynajmniej dwóch radnych, którzy startowali jako „jedynki” do rady miasta – słyszymy. – Dla prof. Grodzkiego to trudna sytuacja i kolejne upokorzenie. Trudno mu znieść, że za czasów PiS miał większą siłę polityczną niż za czasów rządów jego rodzimej partii.

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się 9 czerwca.