To jedna z najbardziej spektakularnych produkcji Opery na Zamku ostatnich lat. Dzieło Franza Kafki jest powieścią tak dobrze znaną, że operą „Proces” skomponowaną przez Philipa Glassa, zainteresowali się nie tylko miłośnicy muzyki, ale także czytelnicy. Moim zdaniem także oni wyjdą z tego spektaklu co najmniej zaintrygowani...
Nowoczesność i minimalizm
Ciekawe, co powiedziałby Kafka, gdyby mógł zobaczyć swoją powieść na operowej scenie, prawie sto lat po jej napisaniu? Być może ta szczecińska interpretacja, nowoczesna i zarazem minimalistyczna, bardziej by mu odpowiadała niż to, co z „Procesem” zrobili reżyserzy filmów i spektakli teatralnych przez kolejne dekady jej artystycznej recepcji. Zazwyczaj bowiem Józef K., czyli główny bohater tej powieści, bywał traktowany jak uniwersalny przykład niewinnego człowieka, który zmaga się z biurokratyczną machiną systemu, oskarżającego go o coś, czego on nie rozumie.
Poważany i szanowany prokurent
Była to więc często ponura, pesymistyczna wizja jednostki, która mimo pozornych szans na obronę, tak naprawdę, od początku, skazana jest na najwyższy wymiar kary. Propozycja interpretacyjna reżyserki Pii Partum jest jednak odmienna. Przede wszystkim Józef K. (w tej roli Christian Oldenburg) w tym ujęciu nie jest zwykłym przeciętniakiem. To prokurent bankowy, któremu się dobrze powodzi, jest poważany przez przełożonych i szanowany przez najbliższe otoczenie. Dlatego też, kiedy pewnego ranka przychodzą do niego woźni sądowi, uważa, że to pomyłka, którą uda się szybko wyjaśnić.
Proces wytoczony sobie
Stawia się na przesłuchanie, a potem podejmuje różne działania, by zmienić swą sytuację. Bardzo ważna jest dla niego rozmowa z malarzem Titorellim (Pavlo Tolstoy), który informuje go o trzech rodzajach „uwolnienia” - prawdziwym, pozornym i przewleczeniu. Dodaje przy tym, że to pierwsze, czyli uniewinnienie, jest praktycznie niespotykane. Nie ma zatem ludzi niewinnych, każdy z nas ma na sumieniu mniej lub bardziej uświadomione złamanie zasad. „Twój proces jest indywidualny, możesz w każdej chwili z niego zrezygnować” - mówi mu ksiądz (Rafał Pawnuk). Jednak Józef decyduje się doprowadzić sprawę do końca, co świadczy o tym, że to on sam decyduje o swoim losie i być może to on sam wytoczył sobie proces...
Biurowiec w centrum metropolii
Taki wniosek można powziąć także dlatego, że cała opera rozgrywa się w jednej przestrzeni – na wysokim piętrze wielkiego biurowca. Obok Józefa przechodzą inni pracownicy, ze swoimi laptopami, kopiują jakieś dokumenty, praca wciąż trwa... On sam, mimo że jest oskarżony, żyje przez kolejne miesiące tak samo jak dotychczas, kupuje obrazy do swego mieszkania, romansuje... To, co się dzieje na scenie jest dopełnione przez wizualizacje na dużym ekranie za nią. W pierwszym akcie są to obrazy metropolii widzianej z góry - wieżowce, miejskie arterie, głównie w nocnych barwach, rozświetlonych przez reflektory samochodów. To może się trochę kojarzyć ze „Światłami wielkiego miasta” Chaplina (którego Kafka cenił i lubił).
Precyzyjne odzwierciedlenie
„Proces” jest dziełem kompozytorskim Philipa Glassa (z librettem Christophera Hamptona), zaprezentowanym po raz pierwszy na scenie w 2014 roku. Jego struktura, to przede wszystkim, charakterystyczne dla tego twórcy, powtarzane, krótkie motywy dźwiękowe, wykonywane w tym wypadku przez kameralny skład instrumentalistów. Stanowi ona rodzaj obsesyjnej ilustracji dla myśli głównego bohatera, Józefa K., które wciąż powracają i zaprzątają jego umysł. Można stwierdzić, że taka właśnie muzyka, ze swą specyficzną logiką, najprecyzyjniej odzwierciedla jego stan umysłu.
Galeria głosów i charakterów
To oczywiście jeden z najważniejszych walorów tej interpretacji powieści, ale szczeciński „Proces” to także znaczące role wokalne. Oprócz Oldenburga, Pawnuka i Tolstoya, warto także zauważyć i docenić dobrą dyspozycję Tomasza Łuczaka (jako adwokata Hulda i woźnego sądowego) oraz mezzosopranistki, Sandry Klary Januszewskiej, która niemalże „skradła show” swą kreacją, pozornie mniej istotnej, ale w jej wydaniu, barwnej postaci żony woźnego. Także Gosha Kowalinska jako pani Grubach, dobrze urozmaica tę kameralną galerię charakterów, więc melomani będą zadowoleni.
Premiera „Procesu” w Operze na Zamku miała miejsce 19 stycznia. Spektakl zostanie zaprezentowany ponownie 30 i 31 marca 2019.
Komentarze
0