Symulował czy nie? Takie pytanie zadają sobie dziennikarze, obserwatorzy i kibice po meczu Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin. To w związku z sytuacją z końcówki niedzielnego spotkania. Jeden z kibiców „Wojskowych” rzucił butelką w kierunku bramkarza Pogoni Szczecin, Valentina Cojocaru. Golkiper Dumy Pomorza natychmiast padł na murawę. Komentatorzy na wszystkie sposoby starają się przeanalizować, czy butelka trafiła Rumuna w plecy czy też nie. To jednak nie koniec pytań. Jeżeli trafiła, to czy uderzyła delikatnie czy mocno? Niewiele czasu poświęcono natomiast kibicowskiemu wybrykowi.

Temat podjęli w jednym ze swoich programów dziennikarze internetowego Kanału Sportowego.

– On przyaktorzył. Nie lubię aktorów, ale jednak ta butelka tam spaść nie powinna – rozpoczął dyskusję prowadzący program Michał Pol.

– Mam nadzieję, że komisja wyłapie prowodyrów, ale nie będzie zamykała stadionów – kontynuował jego wspólnik i były komentator stacji Canal+, Tomasz Smokowski. – Oby złapała tego osła, który rzucił butelką coli. Nie lubię kar zbiorowych. Mam nadzieję, że ten marny aktor ze spalonego teatru, który jedyną kolkę, jaką miał, to jelitową, tak się połamał, kiedy butelka spadła obok niego pół metra – szydził Smokowski.

Jacek Magiera: Zasłużył na Oscara

Po ostatnim gwizdku sytuację ocenił także szkoleniowiec Śląska Wrocław, Jacek Magiera. Jego zdaniem bramkarz Pogoni Szczecin symulował.

– Aktorska gra bramkarza Pogoni ogromna. Zasłużył na Oscara. Nie wiem, czy butelka go musnęła, ale nie został trafiony. Zagrał taktycznie w tej sytuacji. Nic się tam większego nie wydarzyło. Muszę jednak powiedzieć, że wrzucenie butelki na murawę nie powinno mieć miejsca. To jest naganne – skrytykował całą sytuację Magiera.

W krytycznych ocenach trenerowi Śląska wtórowały również lokalne media. Gazeta Wrocławska określiła Valentina Cojocaru mianem „kiepskiego aktora”. Na stronie internetowej dziennika czytamy: „Ustalmy fakty: nic nie powinno wylądować na murawie, ale Cojocaru zachował się zwyczajnie niegodnie”. Rozłożymy więc fakty na czynniki pierwsze.

„Nic nie powinno wylądować na murawie”

Po tym zdaniu powinna stanąć kropka. Dla służb porządkowych i organizatora wydarzenia najważniejsze jest zachowanie bezpieczeństwa uczestników. Mowa o piłkarzach, sędziach, kibicach oraz okolicznych mieszkańcach. Jaki wpływ mieli działacze na zachowanie pseudokibica z Wrocławia? Żadnego. Jaki mają wpływ na krytykę tego rodzaju zachowań oraz przykładne ukaranie winnych? Kolosalny. Dlatego tak bardzo niebezpieczna jest narracja koncentrująca się głównie na zachowaniu piłkarza. Jednocześnie ważna jest marginalizacja patologicznych zachowań na trybunach. Podczas imprezy masowej, którą bez wątpienia jest mecz piłki nożnej, każdy powinien czuć się bezpiecznie. We Wrocławiu tak nie było. To nie jest kwestia jednej rzuconej butelki po coca-coli. Po krótkiej przerwie na murawę poleciała następna. Właśnie dlatego sędzia Szymon Marciniak przerwał mecz i wysłał piłkarzy obu zespołów do szatni.

„Cojocaru zachował się zwyczajnie niegodnie”

Trudno ocenić, czy trafienie butelką zabolało Valentina Cojocaru bardziej czy też mniej. Wszak próg odczuwania bólu to kwestia bardzo indywidualna. Możemy dyskutować jednak nad walorami estetycznymi jego zachowania i trzeba przyznać, że mieliśmy do czynienia z pewnym przerysowaniem rzeczywistości. „Zagrał taktycznie” – mówił po meczu trener Śląska Wrocław, Jacek Magiera. W pewnym sensie trudno nie przyznać mu racji. Nie zmienia to faktu, że bramkarz Pogoni Szczecin mógł się poczuć w tej sytuacji niepewnie. Trudno broni się dostępu do bramki, mając za plecami tłum kibiców, którzy próbują trafić w ciebie plastikowymi butelkami.

Kibice: Absurd!

Po ostatnim gwizdku rozmawialiśmy z grupą kibiców Pogoni Szczecin, którzy oglądali mecz ze Śląskiem Wrocław w jednym ze szczecińskich kin. Fani Dumy Pomorza nie mają złudzeń, że zachowanie pseudokibiców ze Śląska zasługuje na karę.

– Absurd! Nie ma żadnej dyskusji. Ciekawe, czy mądre głowy potraktują ich sprawiedliwie? Oby, oby. No nie może być takich sytuacji na stadionach i tyle – komentowali kibice w granatowo-bordowych barwach.

Oddzielą kibiców od boiska siatką

Komisja Ligi nałożyła na klub WKS Śląsk Wrocław trzy kary. Po pierwsze, to obciążenie finansowe w wysokości 50 tysięcy złotych. Po drugie, klub ma zainstalować siatkę ochronną, która oddzieli trybunę B od boiska. Kibice z Wrocławia nie będą też mogli oficjalnie wziąć udziału w następnym wyjazdowym meczu swojej drużyny w Poznaniu.

„Stanowczo potępiamy wszelkie zachowania, które zakłócają porządek i utrudniają przeprowadzenie zawodów. Za takie należy uznać wrzucenie na boisko dwóch plastikowych butelek, które absolutnie nie mogły znaleźć się na murawie. Stadionowy monitoring został zabezpieczony. Zidentyfikowaliśmy potencjalnego sprawcę i ściśle współpracujemy z policją” – czytamy w oświadczeniu Śląska Wrocław.